Poza kontrolą

Małgorzata Solecka
Kurier MP

W sobotę liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce przekroczy pół miliona. W tej drugiej – patrząc z perspektywy globalnej, nie krajowej – fali pandemii znajdujemy się wśród krajów z najgorszymi wskaźnikami, potwierdzającymi to, o czym eksperci mówią już od co najmniej kilkunastu dni: sytuacja wymknęła się spod kontroli.


Fot. Jakub Orzechowski/ Agencja Gazeta

Od czasu do czasu rząd jeszcze prezentuje korzystne dla Polski dane, pokazujące – na przykład – że pod względem zgonów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jesteśmy dopiero na 55. miejscu na świecie, a pod względem potwierdzonych przypadków w stosunku do liczby ludności – nawet na 54. To prawda, tyle że dane historyczne – odnoszące się do pierwszych miesięcy pandemii – nie mają w tej chwili żadnego znaczenia. Liczy się to, co dzieje się teraz.

Dwa ostatnie dni (czwartek i piątek) przyniosły odczyty nowych potwierdzonych przypadków po ponad 27 tysięcy. W czwartek Polska, według Worldometers.info, znalazła się na trzecim miejscu w Europie i na piątym na świecie pod względem liczby nowych przypadków. Pod względem liczby zgonów – odpowiednio na czwartym i na dziewiątym. Jeszcze bardziej oddające rzeczywistość dane, bo pokazujące na bieżąco nowe wartości w odniesieniu do liczby mieszkańców, pokazuje portal Ourworldindata.org. W Polsce liczba nowych przypadków podwoiła się (dane z 6 listopada) w ciągu 13 dni. Jesteśmy pod tym względem w absolutnej światowej czołówce. Gdyby wziąć pod uwagę średnią tygodniową nowych przypadków – mamy ich dziennie w przeliczeniu na milion mieszkańców 556. Niemcy – 203. Gorsza sytuacja niż w Polsce jest m.in. we Francji i w Czechach – u naszych południowych sąsiadów ten wskaźnik przekracza 1029. Co nas różni? Wydolność czeskiego systemu ochrony zdrowia oceniana jest znacząco wyżej niż polskiego. I pragmatyzm – bo gdy Czesi ocenili, że nie dają sami rady, nie wahali się poprosić o pomoc lepiej radzących sobie Niemców i Unię Europejską.

Od marca COVID-19 (wraz z chorobami współistniejącymi) spowodował śmierć 7287 osób – ale połowa z nich zmarła w ciągu ostatnich trzech tygodni (liczba zgonów w Polsce podwoiła się w ciągu 21 dni).

Fatalnie wypadamy również we wskaźnikach testowania: udział wyników pozytywnych w ogólnej liczbie przeprowadzanych testów (średnia siedmiodniowa) przekracza 31 proc. Gorzej, w Europie, radzi sobie tylko Macedonia. Nawet Czechy, zmagające się z o wiele większą falą zakażeń, ten wskaźnik mają o kilka punktów procentowych korzystniejszy.

Jeszcze gorzej statystyki testowania wyglądają, gdy spojrzeć na województwa, w których testów wykonuje się najmniej – od 3 do 10 tysięcy tygodniowo. Na przykład w województwie opolskim w ubiegłym tygodniu zakażonych było... 95 proc. testowanych. Na Podkarpaciu ten wskaźnik wynosił ok. 75 proc.

Wbrew temu, co twierdzi minister zdrowia, duży udział pozytywnych wyników w ogólnej liczbie testów nie świadczy o tym, że dobrze sobie radzimy z testowaniem, a lekarze mają „dużą skuteczność” w typowaniu zakażonych. Świadczy wyłącznie o tym, że testowaniem potwierdzamy zakażenia, a nie tropimy (nie kontrolujemy) ścieżek rozprzestrzeniania się wirusa. Ergo – nie mamy nad epidemią kontroli.

Czy pomoże, przynajmniej częściowo, zapowiadany lockdown? Gdy w tygodniu średnia liczba nowych zakażeń dojdzie 70 osób na 100 tys. mieszkańców, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział użycie najostrzejszego środka bezpieczeństwa, czyli tzw. narodowej kwarantanny. Ma ona polegać na wprowadzeniu ograniczeń w przemieszczaniu się obywateli i zapewne zamknięciu czy ograniczeniu działalności części otwartych firm. Niektóre województwa ten wskaźnik osiągnęły w tym tygodniu, jeśli liczba nowych zakażeń utrzyma się na poziomie ok. 30 tysięcy, zaostrzone rygory czekają nas zapewne za tydzień.

Nieco pozytywnych informacji będzie się, prawdopodobnie, pojawiać ze szpitali – przynajmniej jeśli chodzi o liczbę zajętych łóżek covidowych i liczbę hospitalizowanych. Znacznie więcej niż do tej pory pacjentów zacznie trafiać do izolatoriów (szpitale będą mieć zapewnione finansowanie pacjenta z COVID-19, który nie wymaga tlenoterapii, tylko przez 13 dni, zyskają więc dodatkową motywację, by przekazać osoby wychodzące z ostrego etapu choroby i tym samym odzyskać łóżko dla nowych pacjentów). To, przynajmniej częściowo, powinno zmniejszyć problem braku dostępności miejsc dla pacjentów covidowych.

Dla pełnego obrazu sytuacji (i w celu uniknięcia zarzutu o manipulację danymi) Ministerstwo Zdrowia powinno codziennie raportować również liczbę osób przebywających w izolatoriach. Byłoby również wskazane przekazywanie informacji o liczbie zajętych łóżek w szpitalach tymczasowych, choćby dlatego, że – sądząc po informacjach dochodzących z Warszawy – część z nich może pełnić również rolę szpitali przejściowych, do których trafiać będą pacjenci w lżejszym stanie.

09.11.2020
Zobacz także
  • "Jesteśmy bardzo blisko ściany"
  • Trzeba zatrzymać domino zakażeń
  • ICM UW: szczyt zakażeń w końcu listopada
  • Prof. Gut: brak maseczki znacznie zwiększa ryzyko zakażenia
  • Surowe restrykcje już niemal w całej Europie
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta