- Czynnikiem, który indukuje transformację „otyłości zdrowej” w niezdrową są tzw. endocrine disruptors – czynniki chemiczne, które nas otaczają począwszy od pomadek do ust, perfum, plastikowych opakowań jednorazowych na puszkach konserw wyścielanych uplastyczniającymi masami kończąc - przeczytaj rozmowę MP.PL z prof. Andrzejem Milewiczem.
Fot. istock.com
Agnieszka Krupa: Czy otyłość u kobiet zawsze wiąże się z hiperglikemią i insulinoopornością?
Prof. Andrzej Milewicz: To jest problem nie tylko kobiet, ale także mężczyzn. Rzeczywiście, osoby z fenotypem otyłości „zdrowej” mają prawidłowy profil metaboliczny, ale są otyłe. Klasycznym przykładem są japońscy zapaśnicy sumo, którzy ważą po 200 kg, a mają prawidłowy poziom cholesterolu, ciśnienie tętnicze i poziom cukru we krwi w normie.
Czy jednak ten fenotyp tak do końca jest zdrowy?
Okazało się, że osoby, które mają wysoki indeks masy ciała (BMI), mają specyficzną dystrybucję tkanki tłuszczowej. Mianowicie, gdybyśmy obejrzeli np. w tomografii komputerowej przekrój człowieka i dwa depozyty tłuszczu, to widać wyraźnie, że tłuszcz podskórny na obwodzie jest bardzo duży i przerośnięty. Natomiast tłuszcz trzewny, który jest w przestrzeni pozaotrzewnowej jest minimalny. Odwrotnie niż w otyłości brzusznej, w której tłuszcz trzewny przerasta i powoduje wypchnięcie mięśni brzusznych (dlatego panowie wyglądają, jakby połknęli piłkę), natomiast tłuszcz podskórny jest znacznie mniejszy. W „otyłości zdrowej” depozyt tłuszczu podskórnego jest wielokrotnie większy niż depozyt tłuszczu trzewnego w porównaniu do osób, które mają klasyczną otyłość brzuszną, obarczoną ryzykiem wystąpienia cukrzycy czy chociażby zespołu metabolicznego.
Ponadto uważa się, że u osób ze „zdrową otyłością” nie odkłada się patologicznie tłuszcz w mięśniach i wątrobie. Jakkolwiek najnowsze doniesienia opublikowane w Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism wykazały, że procent stłuszczenia wątroby u tych osób jest wysoki, a więc ryzyko rozwoju cukrzycy wzrasta w porównaniu do osób z należną masą ciała.
Dlaczego tak się dzieje?
Autorzy pracy tłumaczą, że jest to wynikiem problemów cywilizacyjnych. Związane jest to z końcowym procesem przemiany produktów glikacji związanych z fizjologią, ze starzeniem się, kiedy stężenie tych produktów w organizmie wzrasta, jak również z niewłaściwą dietą.
Z drugiej strony chyba jeszcze gorszym czynnikiem, który indukuje transformację „otyłości zdrowej” w niezdrową są tzw. endocrine disruptors – czynniki chemiczne, które nas otaczają, począwszy od pomadek do ust, perfum, plastikowych opakowań jednorazowych, talerzyków, kubków papierowych z kawiarni, na zakrętkach od słoików i puszkach konserw wyścielanych uplastyczniającymi masami kończąc. Prowadzą one do zwiększonej zapadalności na nowotwory hormonozależne – endometrium, rak gruczołu piersiowego, czy rak prostaty, ale także właśnie na zaburzenia metaboliczne i częstość występowania cukrzycy.
Najważniejszym z tych czynników jest bisfenol A, budową zbliżony do estrogenu, czyli hormonu płciowego, który dawno został zakazany do stosowania jako lek, ponieważ powodował różne powikłania i wady rozwojowe, a jako produkt wciąż jest używany w codziennym życiu.
Unia Europejska obecnie zajmuje się pracami nad opanowaniem i zahamowaniem konsekwencji zdrowotnych działania tych substancji. Jest to bardzo poważny problem. Póki co możemy być świadomymi konsumentami, np. kupować kiszoną kapustę w szklanym pojemniku, a nie w plastikowych torebkach.
Czyli powrót do szkła?
Absolutnie: powrót do szkła i do skupu butelek.
Rozmawiała Agnieszka Krupa
prof. dr hab. med. Andrzej Milewicz – endokrynolog, internista i urolog, Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu