Liczba zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych w 2020 r. przekroczy 200 tys., najbardziej zagrożone są osoby z rodzinną hipercholesterolemią – powiedział we wtorek w Warszawie prof. Michał Zakliczyński ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Fot. Pixabay.com
Specjalista mówił o tym podczas seminarium na temat ogólnopolskiego programu profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca, adresowanego do osób z podwyższonymi czynnikami ryzyka, głównie z rodzinną hipercholesterolemią, na którą - jak się ocenia - cierpi w Polsce 190 tys. osób.
"Program ten dopiero powstaje i jest wciąż na etapie zgłaszania uwag, propozycji i komentarzy" – powiedział zastępca dyrektora Departamentu Funduszy Europejskich i e-Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia (MZ) Krzysztof Górski. Ma być on realizowany z funduszy europejskich. Konkurs na realizację programu zostanie ogłoszony po zakończeniu konsultacji i uzyskaniu opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Krzysztof Górski podkreślił, że głównym celem programu profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca jest zmniejszenie zachorowań i liczby zgonów z powodu schorzeń kardiologicznych.
"W najbliższych latach, mimo poprawy sytuacji epidemiologicznej, nadal będzie się zwiększać w naszym kraju liczba chorych oraz zgonów z powodów schorzeń kardiologicznych. W 2013 r. na skutek tych chorób zmarło w naszym kraju ponad 177 tys. osób., a w 2020 r. ich liczba przekroczy 200 tys.” - powiedział prof. Zakliczyński.
Specjalista dodał, że jedną z głównych przyczyn wzrostu tych zachorowań poza nadciśnieniem tętniczym krwi jest zbyt dużo poziom cholesterolu we krwi u znacznej części naszego społeczeństwa. „90 proc. Polaków obojga płci wykazuje co najmniej jeden czynnik ryzyka sercowo-naczyniowego” - dodał.
Z danych programu ChUK (profilaktyki chorób układu krążenia) z lat 2014-2016 wynika, że podwyższony poziom cholesterolu (ponad 190 mg/dl) ma aż 55 naszych rodaków. Według badania NATPOL 2011 zbyt duży poziom tych lipidów wykazuje 18 mln Polaków w wieku 18-79 lat, spośród których jedynie 6 proc. jest skutecznie leczonych.
Rodzinna hipercholesterolemia jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ aż 100-krotnie zwiększa ryzyko zgonu u osób młodych w wieku zaledwie 20-40 lat. Te osoby mogą mieć pierwszy zawał serce jeszcze przed 50. rokiem życia.
Podłożem tej choroby jest mutacja genu receptora-LDL, apolipoproteiny B lub genu PCSK9, które podwyższają stężenie cholesterolu już od najmłodszych lat, powodują jego odkładanie się w ścianach tętnic, co napędza rozwój miażdżycy tętnic. Skutkiem tego jest przyśpieszony rozwój choroby niedokrwiennej serca i miażdżycy oraz przedwczesny zawał serca lub udar mózgu.
Zdecydowana większość osób z tymi mutacjami nie zdaje sobie sprawy ze swego schorzenia, może nawet nie wiedzieć, że ma podwyższony poziom cholesterolu, bo wiele osób go nie kontroluje lub lekceważy. Z danych przedstawionych na seminarium wynika, że nawet 99 proc. osób z hipercholesterolemią rodzinną nie jest zdiagnozowanych i leczonych, a pierwszym jej objawem jest już powikłanie schorzenia, czyli zawał serca lub udar mózgu.
Prof. Michał Zakliczyński powiedział, że program profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca ma służyć wykryciu osób w wieku produkcyjnym (18-65 lat) z wysokim i bardzo wysokim ryzykiem schorzeń kardiologicznych, w czym szczególna rolę powinny odgrywać placówki podstawowej opieki medycznej. Służyć temu mają wywiady, które przeprowadzą uczestniczący w programie lekarze POZ.
W razie podejrzenia hipercholesterolemii rodzinnej pacjent będzie kierowany na badania genetyczne, służące wykryciu mutacji podwyższającej poziom lipidów w krwi. W razie jej potwierdzenia, podobne testy genetyczne będą oferowane jego najbliższym krewnym (również w wieku produkcyjnym).
Choroba niedokrwienna serca jest najczęstszą bezpośrednią przyczyną zgonów wśród schorzeń sercowo-naczyniowych. Przypada na nią 23 proc. wszystkich przypadków śmiertelnych z powodu tych chorób. Na drugim miejscu jest niewydolność serca (22 proc.), na trzecim – miażdżyca (20 proc.), a na czwartym - choroby naczyń mózgowych, na które przypada 19 proc. zgonów sercowo-naczyniowych.
Na schorzenia kardiologiczne przypada ponad 21 proc. wszystkich pierwszorazowych orzeczeń o niezdolności do pracy osób w wieku produkcyjnym. W 2013 r. przyznano je prawie 10 tys. osób, najczęściej w wieku 50-59 lat (ponad 58 proc.), ale aż 27 proc. było w wieku 30-49 lat. Choroby sercowo-naczyniowe jedynie nieznacznie wyprzedzają pod tym względem choroby nowotworowe, będące najczęstszą przyczyną pierwszorazowych orzeczeń o niezdolności do pracy.