Francuski resort zdrowia poinformował w środę wieczorem, że w ciągu minionej doby liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa wzrosła w kraju o 231. W sumie z powodu COVID-19 zmarło we Francji 1331 osób.
Fot. pixabay.com
Liczba pacjentów leczonych na oddziałach intensywnej terapii wzrosła o 311, do 2827 - powiedział podczas codziennej konferencji prasowej dyrektor generalny w resorcie zdrowia i solidarności Jerome Salomon.
11 539 osób zakażonych jest leczonych w szpitalach, a w sumie zdiagnozowano we Francji 25 233 przypadków infekcji koronawirusem. Oznacza to, że w ciągu ostatniej doby liczba zakażonych wzrosła o 12 proc. - dodał Salomon.
Podawane codziennie liczby dotyczące ofiar śmiertelnych epidemii władze Francji uznają teraz za zaniżone, ponieważ nie ma pełnych danych dotyczących śmiertelności osób zakażonych koronawirusem i przebywających w domach opieki dla seniorów. We wtorek Salomon obiecał, że najbliższych dniach wdrożony zostanie system monitorowania takich placówek.
W domach opieki dla seniorów we Francji przebywa blisko milion osób. W Paryżu 148 spośród 700 takich placówek poinformowało, że wśród ich podopiecznych zdiagnozowano przypadki koronawirusa, a co najmniej 61 osób zmarło z powodu COVID-19.
Rzeczniczka rządu Sibeth Ndiaye powiedziała po środowym posiedzeniu gabinetu, że w najbliższych dniach, stosując się do rekomendacji naukowców, rząd poinformuje o przedłużeniu nakazu pozostawania w domu i innych ewentualnych restrykcjach mających ograniczyć rozwój epidemii.
Premier Edouard Philippe oznajmił, że Francja musi się przygotować na "długotrwały efekt" pandemii koronawirusa, nie tylko w wymiarze zdrowotnym, ale też na "szok gospodarczy i szok społeczny".
We wtorek Francja stała się piątym krajem - po Chinach, Włoszech, Iranie i Hiszpanii - w którym z powodu COVID-19 zmarło już ponad 1 tys. osób.
Powołana przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona specjalna rada naukowców, która doradza rządowi w sprawach dotyczących epidemii, ogłosiła we wtorek, że należy rozważyć przedłużenie okresu restrykcji "do co najmniej sześciu tygodni".
Francuskie media informują, że coraz więcej członków komisji wyborczych zgłasza się do szpitali z objawami COVID-19. W rozmowie z agencją AFP deputowany Eric Coquerel stwierdził nawet, że w rejonie podparyskim doszło do "masakry wśród wolontariuszy".
Jako pierwsza tematem zakażonych koronawirusem członków komisji wyborczych zajęła się opozycyjna stacja CNews. Jednak inne media, w tym zazwyczaj przychylna prezydentowi Macronowi telewizja BFM TV, również zauważają, że część członków komisji wyborczych została hospitalizowana, a stan niektórych jest poważny.
"Środki ochronne, żel antybakteryjny, rękawiczki, odstępy między głosującymi nie wystarczyły, aby ochronić przed zakażeniem" - uważa część członków komisji wyborczych cytowanych przez BFM TV. Telewizja ujawniła, że do lekarzy zgłaszają się zakażeni koronawirusem członkowie komisji oraz członkowie sztabów wyborczych kandydatów m.in. z Seine-Saint-Denis, Wersalu, Val d'Oise, Franconville czy Paryża.
W Marsylii zaś kilku członków sztabu Martine Vassal z partii Republikanie, w tym sama kandydatka, miało pozytywny wynik testu na koronawirusa, podobnie jak kandydat partii prezydenckiej LREM Yvon Berland oraz mer Nicei Christian Estrosi.
Z kolei deputowany Francji Nieujarzmionej Eric Coquerel stwierdził w rozmowie z agencją AFP, że w podparyskim rejonie Seine-Saint - Denis doszło do "masakry wśród wolontariuszy i aktywistów".
"Ponieważ nie ma testów, precyzyjne zidentyfikowanie przypadków jest skomplikowane" - stwierdził Coquerel. Dodał jednak, że u "wielu osób test (na koronawirusa) wypadł pozytywnie", a niektóre mają objawy COVID-19. "Organizacja wyborów w tym czasie to było szaleństwo" - podsumował.
Wbrew ostrzeżeniom ekspertów pierwsza tura wyborów samorządowych we Francji odbyła się w przewidzianym terminie 15 marca, przy rekordowej absencji. Druga została odłożona na czerwiec.
Była minister zdrowia Agnes Budzyn, która ustąpiła z urzędu, by starać się o stanowisko mera Paryża, ujawniła, że już 11 stycznia uprzedziła prezydenta Emmanuela Macrona w kontekście koronawirusa o "nadchodzącym z Chin tsunami", a 30 stycznia ostrzegła premiera Edouarda Philippe'a, że wybory samorządowe należy odwołać.