Barometr epidemii (26)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Naukowcy z Cornell University przeanalizowali 38 milionów anglojęzycznych artykułów na temat pandemii i odkryli, że inicjatorem największej liczby fake newsów i teorii spiskowych dotyczących koronawirusa jest prezydent Stanów Zjednoczonych. Dosłownie kilka godzin po opublikowaniu tych informacji okazało się, że Donald Trump i jego żona uzyskali pozytywny wynik testu.

Inauguracja roku akademickiego na Politechnice Lubelskiej. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Największy sukces. Wstępne porozumienie między Ministerstwem Zdrowia i organizacjami lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, zawarte w obecności przedstawiciela lekarzy chorób zakaźnych, które – być może – zakończy gorszący i niepotrzebny spór wokół organizacji systemu opieki nad pacjentami, którzy mogą być i są zakażeni. Takie czasy, że największym sukcesem jest pierwszy krok w kierunku normalności.

Największa porażka. Żonglowanie liczbami w wykonaniu ministra zdrowia i jego współpracowników. Nie tak dawno przecież słyszeliśmy, że „musimy się przyzwyczaić” do dziennych odczytów w okolicach tysiąca. Koronawirus jednak szybko przebił tę granicę – wtedy widełki rozszerzyły się na „tysiąc, nawet tysiąc pięćset”, by dosłownie w ciągu kilkudziesięciu godzin wyewoluować do „tysiąc pięćset do nawet ponad dwa tysiące”. Kończący się tydzień rzeczywiście przyniósł w piątek i sobotę owe „ponad dwa tysiące” a konkretnie – niemal i ponad 2,3 tysiąca. Jeśli rzeczywiście, jak ocenia część ekspertów, już przekroczyliśmy Rubikon i straciliśmy kontrolę nad rozprzestrzenianiem się wirusa, bardzo szybko z poziomu 6,4 proc. pozytywnych testów w ogólnej liczbie wykonanych (średnia za ostatnich siedem dni z 1 października) możemy dojść do nawet 10-12 proc. – co oznaczałoby wartości ok. 3 tysięcy zakażeń dziennie, zakładając optymistycznie, że będziemy wykonywać ok. 25-30 tysięcy testów dziennie. Średnio, a więc również niewiele mniej w weekendy.

O tym, jak ważne jest prewencyjne testowanie – wydaje się, że zarówno NFZ jak i Ministerstwo Zdrowia w rozwijaniu teorii testowania celowanego o tym zapomniały – przypominać powinien przykład szpitala w Grudziądzu. Jedna osoba z personelu w strefie czystej, teoretycznie niezagrożonej koronawirusem, wywołała ognisko, które 3 października obejmowało 44 osób, w tym 39 pracowników placówki, będącej szpitalem II i III stopnia systemu zabezpieczenia covidowego dla województwa, w którym wskaźnik R jest rekordowo wysoki (1,69 vs. średnia dla Polski 1,36). Trudno oprzeć się wrażeniu, że koronawirus uznaje na swój sposób fundamentalne prawo Murphiego: Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie.

Największe wyzwanie. Przekonanie kilkunastu milionów Polaków, że choć wirus był w odwrocie i można – a nawet trzeba – było się go nie bać, to w tej chwili zmienił zdanie i rozsądek podpowiada, żeby podchodzić do zagrożenia z respektem. Bo to, jak podkreślają eksperci, jest w zasadzie jedyna broń, jaką dysponujemy: zmiana zachowań znacznej części (optymalnie – co najmniej 80-90 proc.) populacji w kierunku maksymalnej samoizolacji (czyli rezygnacji z niekoniecznych a na pewno bardziej ryzykownych aktywności) i przestrzegania reguły DDM.

Zachowania populacji nie staną się jednak bardziej rozsądne, jeśli nie zmieni się podejście instytucji do nakładania obowiązków w tym zakresie i ich egzekwowania. W tym kontekście pierwsze decyzje dotyczące nowych obostrzeń mogą budzić więcej obaw niż nadziei. Przykład? Rozszerzenie obowiązku zasłaniania nosa i ust również w otwartej przestrzeni publicznej na strefy żółte. Tymczasem nawet w strefach czerwonych nakaz ten musi budzić wątpliwości. Powód? W kwietniu i maju, gdy zasłanianie nosa i ust obowiązywało praktycznie wszędzie (poza domem i miejscem pracy) duża część Polaków tego obowiązku nie respektowała i co więcej – nie rozumiała jego sensu.

Powrót do punktu wyjścia jest nie tylko trudny do wyobrażenia, ale bezsensowny. Władze powinny skupić się na wypracowaniu takich rozwiązań, które zdyscyplinowałyby społeczeństwo do respektowania obowiązku „maskowania” w przestrzeniach zamkniętych: sklepach, galeriach, komunikacji publicznej. Tymczasem – to informacja z końca tygodnia – minister zdrowia „ma w planach” spotkanie z Komendantem Głównym Policji w celu omówienia, czy konieczne są zmiany w przepisach, by policja mogła skutecznie karać za brak masek. Mamy – warto może o tym przypominać ciągle i ciągle – ósmy miesiąc pandemii, a od co najmniej dobrych kilku tygodni wiadomo, że przepisy dotyczące obowiązku noszenia masek są wadliwe (dlatego w sądach zapadają wyroki korzystne dla buntujących się obywateli).

Największy błąd. Braki w komunikacji. Nie wystarczą infografiki w mediach społecznościowych. Kampanii informacyjnej (a raczej – kampanii informacyjnych, bo powinno ich być wiele różnych, skrojonych na potrzeby różnych grup społecznych, przede wszystkim różnych grup wiekowych) na temat stanu epidemii, zachowań prozdrowotnych, obowiązków i zagrożeń płynących z ich lekceważenia – po prostu nie ma. Przestrzeń informacyjna walkowerem została oddana koronasceptykom spod różnych sztandarów.

04.10.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (25)
  • Barometr epidemii (24)
  • Barometr epidemii (23)
  • Barometr epidemii (22)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta