Barometr epidemii (63)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Widmo Delty krąży po Europie. I choć większość Starego Kontynentu odczuwa ulgę, luzuje restrykcje i przygotowuje się na powitanie gorącego lata, niektóre kraje z niepokojem obserwują wzrost liczby zakażeń i sekwencjonują genom wirusa. A dane, płynące z Wielkiej Brytanii nie pozostawiają złudzeń: wariant Delta, mimo zaawansowanej akcji szczepień, jest w natarciu. Większość państw UE pozostaje daleko w tyle za Brytyjczykami, jeśli chodzi o szczepienia. Czy obawy znajdą odbicie w decyzjach, jakie będą podejmować rządzący, ale też osoby udające się na wakacje, choćby co do sposobu wypoczynku?


Plaża miejska w Gdyni, 6 czerwca 2021 r. Fot. Martyna Niećko / Agencja Gazeta

Największy błąd. Prezydent o szczepieniach przeciw COVID-19. Nie jest do końca pewne, dlaczego prezydent Andrzej Duda uważa, że musi się wypowiadać na każdy temat, nawet na ten, o którym nie ma większego pojęcia. W mijającym tygodniu po raz kolejny dał o sobie znać dystans, jaki najwyraźniej głowa państwa ma do szczepień ochronnych.

Rok temu, w kampanii wyborczej, prezydent ubiegający się o reelekcję mówił, że przeciw grypie się nie szczepi, „bo nie” – dając wyraz całkowitego braku odpowiedzialności za zdrowie publiczne, którego jednym z fundamentów są szczepienia, również szczepienia osób dorosłych.

Teraz, mimo że sam przyjął szczepionkę już jakiś czas temu, zapragnął przeanalizować sytuację epidemiologiczną – nie wdając się w „zbędne” szczegóły. – Wszyscy mamy nadzieję, że to szczepienie doprowadzi do zgaśnięcia pandemii COVID-19. Niestety pytanie, czy będzie to tak do końca skuteczne, cały czas jest przed nami – mówił w Bratysławie, dzieląc się informacją, że dyskusje na temat skuteczności szczepień „toczą się między światowymi przywódcami w kuluarach”. To skromne dopowiedzenie może pokazywać zresztą prawdziwe intencje Andrzeja Dudy, który walczy – na arenie krajowej – by postrzegano go jako polityka, który ma kontakty, może nawet dobre, z innymi światowymi liderami. Stąd zabiegi prezydenckich urzędników o choćby zrobione w przelocie zdjęcie z prezydentem USA i kilkuminutową wymianę zdań „przy windzie”, którymi chwalono się w oficjalnych kanałach tak, jakby prezydenci rozmawiali ze sobą w cztery oczy dobrych kilkadziesiąt minut. Prezydent zasugerował, że spadek zakażeń w Polsce może być spowodowany pogodą, bo rok temu szczepień nie było, a liczba zakażeń była taka jak teraz. – Czy możemy mówić o tym, że jeżeli liczba zachorowań w Polsce spadła w tej chwili do takiego poziomu dziennie, jak notowaliśmy dokładnie rok temu, czyli między 200 a 400 przypadków, to rzeczywiście (…) jest to efekt szczepienia, czy jest to efekt po prostu tego, że mamy takie, a nie inne warunki atmosferyczne, że taka jest pora roku? W zeszłym roku nie mieliśmy szczepionki, a tych przypadków było tyle samo – snuł swoje rozważania Andrzej Duda, nie zważając choćby na to, że rok temu wykonywaliśmy o tej porze roku dużo mniejszą liczbę testów i, co kluczowe, Polska wychodziła z bardzo głębokiego lockdownu, co spowolniło krążenie wirusa w populacji. Ale prezydent nie zważał przede wszystkim na kluczową kwestię: jest sprawą życia i śmierci (dosłownie) zaszczepienie jak największego odsetka populacji. A z danych wynika jasno: tam, gdzie dominuje elektorat Zjednoczonej Prawicy, szczepienia idą dużo, dużo oporniej.

Jest jeszcze jedna kwestia, warta zauważenia, która nie jest podnoszona w komentarzach po wypowiedzi Andrzeja Dudy: jaki wpływ na kształtowanie poglądów głowy państwa, w zakresie szczepień przeciw COVID-19 i szerzej – pandemii, ma rząd, premier czy minister zdrowia i podległe mu instytucje, a jaki prezydenccy eksperci, z których przynajmniej jeden, w dodatku lekarz, jest zdeklarowanym i zdecydowanym przeciwnikiem szczepień przeciw COVID-19 i od miesięcy publicznie prezentuje swoje poglądy?

Największa porażka. Komunikacja. W „aferze mailowej”, która w ostatnich dniach rozgrzewa (trzeba przyznać, jak na razie w umiarkowany sposób) debatę publiczną, pojawił się również wątek obostrzeń pandemicznych. Wymiana korespondencji na temat obostrzeń, jakie rząd zamierzał wprowadzić po świętach Bożego Narodzenia dużo mówi o przyczynach chaosu komunikacyjnego, na który wówczas zwracaliśmy uwagę. Dlaczego porzucono narrację o „bezpieczniku”? Skąd wzięła się „narodowa kwarantanna”, która wcale nią nie była? Pół roku później odpowiedzi miałyby wyłącznie znaczenie kronikarskie, gdyby nie fakt, jak wiele mówią o podstawach, na jakich opierały się (i nic nie przemawia za tym, że nie będą się opierać w przyszłości) decyzje rządzących w sprawie strategii walki z pandemią. „Jeśli zamkniemy tak po prostu galerie, to przyznamy się do błędu, że otworzyliśmy 29 listopada. Musimy uzasadnić, że np. nie przestrzegano tam zasad” – pisał jeden z uczestników wymiany maili. „A może powiedzmy to wprost – wprowadzamy tzw. bezpiecznik po świętach na czas ferii i wtedy powracamy do zasad w galeriach (tylko spożywcze itp.). Bezpiecznik – hamulec bezpieczeństwa sprawdził się wcześniej i można go będzie wytłumaczyć” – to cytat z kolejnego maila.

Czy w galeriach przestrzegano zasad, czy dochodziło tam do transmisji wirusa? Odpowiedzi na to pytanie ani nikt w czasie dyskusji mailowej się (prawdopodobnie) nie domagał, ani nawet nie była ona potrzebna (poza wszystkim – chyba nikt nie potrafiłby jej udzielić). Kluczową kwestią było „nieprzyznanie się do błędu”, podejmowanie decyzji i ich komunikowanie w taki sposób, jakby rząd (premier, minister zdrowia) mieli cały czas rację. Nie mieli, co pokazywały kolejne tygodnie i miesiące. Strategię komunikacji w kluczowych dla funkcjonowania społeczeństwa kwestiach zbudowano na kłamstwie.

Największy znak zapytania. Zaufanie społeczne do ministra zdrowia. W pandemii ochrona zdrowia odgrywa szczególnie ważną rolę, a rząd planuje w tym obszarze poważne zmiany. Jaki wpływ na społeczną akceptację reform, ale i wprowadzanych na bieżąco korekt i decyzji będzie mieć poziom zaufania do ministra zdrowia? Jak pokazał opublikowany w tym tygodniu sondaż zaufania do polityków, Adam Niedzielski w ciągu miesiąca zaliczył skokowy spadek zaufania – o 10 punktów procentowych – i jest jednym z gorzej odbieranych polityków. Ufa mu w tej chwili co czwarty Polak, ponad 44 proc. z nas deklaruje nieufność. Dodatkowym problemem jest w przypadku Niedzielskiego, mimo jego stałej i utrzymującej się na wysokim poziomie obecności w mediach, licznych konferencji prasowych u boku premiera Mateusza Morawieckiego, znaczący odsetek tych, którzy go ciągle nie rozpoznają (14,5 proc., wyższy ma jedynie wicepremier Piotr Gliński).

Największe wyzwanie. Szczepienia. Kanada zaszczepiła przynajmniej jedną dawką dwie trzecie populacji. Wielka Brytania – ponad 62,5 proc. (nota bene, w przekazie wakcynosceptyków krąży nie wiadomo skąd wzięta informacja, że pierwszą dawkę podano w tym kraju 90 proc. społeczeństwa, a Delta i tak sieje tam spustoszenie, co jest nieprawdą). Niemcy na początku tygodnia przekroczą granicę 50 proc. Stany Zjednoczone niedawno ją przekroczyły (52 proc.), a prezydent Joe Biden codziennie apeluje do obywateli, by zgłaszali się do punktów szczepień – zarówno po pierwszą, jak i drugą dawkę szczepionki. O wariancie Delta mówił w ostatnich dniach: – Łatwiej się przenosi, jest potencjalnie zabójczy i szczególnie groźny dla młodych ludzi.

Polska pozostaje wyraźnie z tyłu, z nieco ponad 42 proc. tych, którzy przyjęli przynajmniej jedną dawkę szczepionki. Nie ma wątpliwości, że jeśli wariant Delta (oraz wszystkie kolejne, które po nim przyjdą), zacznie się u nas rozprzestrzeniać, szybko trafi do niezabezpieczonej populacji. Zwłaszcza, że chroni przed nim (niekoniecznie przed samym zakażeniem przecież) pełny cykl szczepienia. Eksperci nie kryją niepokoju, zwłaszcza dramatycznie niskim poziomem szczepień powiatów i województw (poza największymi miastami) tzw. ściany wschodniej i południa Małopolski. Fakt, że na Podhalu szczepienia rozpoczął co piąty mieszkaniec, daje do myślenia – przede wszystkim o poziomie i jakości komunikacji w sprawie szczepień i zaufaniu, jakie mieszkańcy tego regionu Polski mają do polityków, wywodzących się z formacji, na którą tradycyjnie głosują. Czyżby był to „rewanż” za decyzje dotyczące lockdownu i obostrzeń?

21.06.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (62)
  • Barometr epidemii (61)
  • Barometr epidemii (60)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta