Barometr epidemii (67)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jeszcze tydzień temu na mapach ECDC większość Europy była strefą „zieloną”. Dziś strefa ta znacząco się skurczyła, coraz więcej jest też ciemnoczerwonych plam – miejsc, w których przyrosty zakażeń są najbardziej gwałtowne. W środku sezonu turystycznego z tym problemem zmagają się praktycznie wszystkie kraje, które są popularnymi kierunkami wakacyjnymi.

Fot. Martyna Niećko / Agencja Gazeta

Największy blamaż. Poselska „interwencja” w sprawie szczepień. Na początku tygodnia posłowie Anna Maria Siarkowska z PiS i Janusz Kowalski z Solidarnej Polski ruszyli do Nowego Dworu Gdańskiego, konkretnie – do tamtejszego domu dziecka, z poselską interwencją. Ruszyli dlatego, że – jak tłumaczyli – doszły do nich informacje, że kierownictwo placówki zmusza podopiecznych do szczepienia, a tych, którzy nie podejmują decyzji samodzielnie, szczepi bez wiedzy opiekunów prawnych.

Doniesienia okazały się nieprawdziwe, a cała sprawa wzięła się z typowej i niezaskakującej antyszczepionkowej propagandy. Można byłoby oczywiście próbować tłumaczyć i usprawiedliwiać posłów, że zostali wprowadzeni w błąd, że chcieli w sumie dobrze. Ale zamiast pochylać się nad ciężkim losem wprowadzonego w błąd posła i posłanki Zjednoczonej Prawicy, może warto przypomnieć fakty.

Posłanka Siarkowska (kiedyś Kukiz’15, obecnie PiS, ale jak ćwierkają doskonale zorientowane politycznie wróble, wkrótce Solidarna Polska) jest posłanką już drugą kadencję i doskonale, podobnie jak Janusz Kowalski, zna uprawnienia i możliwości, jakie daje poselski mandat. Gdyby chodziło o coś więcej niż przedstawienie służące do zbijania politycznego kapitału, posłowie mogli wystąpić do organu prowadzącego placówkę o informacje, a gdyby te okazały się niewystarczające – przystąpić do kontroli poselskiej, zaczynając ab ovo, czyli od dokumentacji. Zaczęli od końca, czyli najazdu na dom dziecka.

Obojgu posłom koalicji rządzącej nie w smak są szczepienia przeciw COVID-19 i decyzje, jakie w tej sprawie podejmuje rząd. Posłanka Siarkowska daje temu wyraz przewodnicząc zespołowi parlamentarnemu ds. sanitaryzmu (którego poseł Kowalski jest członkiem), podczas obrad którego m.in. padły skandaliczne – i oprotestowane m.in. przez ministra zdrowia, premiera czy Rzecznika Praw Pacjenta – słowa o rzekomym eksperymencie medycznym, jakim ma być szczepienie dzieci i młodzieży. Słowa wypowiedziane przez Rzecznika Praw Dziecka, co tylko potęguje poczucie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Bo przecież jest niemożliwe, żeby istniała polityczna tolerancja – w obozie władzy – dla postaw i poglądów, które dosłownie na progu czwartej fali osłabiają stosowanie jedynej broni, jaką mamy przeciw patogenowi, czyli programu szczepień ochronnych.

Blamaż nie dotyczy interweniujących posłów. Oni osiągnęli dokładnie taki cel, jaki sobie postawili – więc w sumie mogą mówić o sukcesie. Blamaż dotyka instytucji państwa, które bezradnie przyglądały się przedstawieniu, zamieszczając w mediach społecznościowych komentarze tak miałkie, że aż nie warto ich przywoływać.

Największy znak zapytania. Postawa Kościoła wobec szczepień. Po raz drugi na przestrzeni nieco ponad tygodnia w sprawie szczepień i pandemii głos zabrał przewodniczący KEP, abp Stanisław Gądecki. W sobotę zaapelował on o modlitwę w związku ze wzrostem zakażeń w Europie, ale również zaakcentował – i wybrzmiało to mocniej niż w pierwotnym oświadczeniu – że decyzja o szczepieniu „winna uwzględniać wymogi dobra wspólnego”. Przewodniczący KEP napisał, że dynamiczny wzrost zakażeń odnotowywany jest w wielu krajach, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Holandii czy Francji. Dodał, że zgodnie z informacjami służb medycznych, „również w Polsce, po krótkotrwałej stabilizacji, zaczniemy notować wzrosty zakażeń, spowodowane szybkim rozprzestrzenianiem się wariantu Delta, który w naszej ojczyźnie odpowiada już za ok. 30 proc zakażeń”. – Mając na uwadze życie i zdrowie naszych rodaków oraz by ponownie nie doprowadzić do rygorystycznych obostrzeń sanitarnych, zwracam się z apelem do wszystkich wiernych o żarliwą modlitwę w intencji zakończenia pandemii – podkreślił.

Hierarcha zwrócił się do niezaszczepionych, by pamiętali o tym, że „decyzja o szczepieniu winna uwzględniać wymogi dobra wspólnego”. – Szczepienia przeciw COVID-19 są ważnym narzędziem ograniczania rozprzestrzeniania się zakażeń i przez bardzo wiele osób postrzegane są jako nadzieja na możliwość powrotu do normalnego funkcjonowania społeczeństw – czytamy w oświadczeniu, w którym abp Gądecki wyraził również nadzieję, że „dzięki wytrwałej modlitwie oraz odpowiedzialnej i roztropnej postawie wszystkich Polaków ochronimy życie, zwłaszcza najsłabszych oraz unikniemy wielu ludzkich dramatów”.

W wymiarze praktycznym uwagę zwraca coraz więcej sygnałów o uruchamianiu mobilnych punktów szczepień przy kościołach. Tylko w ten weekend szczepienia przeciw COVID-19 będą się odbywać w parafiach na Podhalu, tam gdzie odsetek zaszczepionych jest dramatycznie niski. Ale i w miastach, w których mieszkańcy szczepili się i szczepią najchętniej, przynajmniej niektóre parafie zapraszają szczepionkobusy, by umożliwić wiernym, wychodzącym po nabożeństwie, przyjęcie dawki szczepionki.

Największe wyzwanie. Szczepienia. 4,6 procent – tak wygląda grupa osób, które czekają na drugą dawkę szczepionki. Minimum jedną dawkę przyjęło 46,6 proc. Jeśli nie nastąpi przełom, jeśli nie znajdziemy klucza do przekonania tych, którzy decyzji o szczepieniu nie chcą podjąć albo odkładają ją na później, najpóźniej w połowie sierpnia szczepienia dosłownie staną, a Polsce nie uda się nawet osiągnąć progu 50 proc. zaszczepionych.

Nie tylko Polska szuka tego klucza. Grecja zachęca młodych do szczepień oferując korzyści materialne (gotówkę i darmowy internet). Przemówienie prezydenta Francji okazało się na tyle sugestywne, że na szczepienie w ciągu kilkudziesięciu godzin zapisało się ponad 2,5 mln obywateli. Kolejne kraje (Grecja, Francja, Łotwa) wprowadzają obowiązkowe szczepienia dla pracowników niektórych sektorów, w tym sektora ochrony zdrowia.

Nasi decydenci deklarują, że analizują doświadczenia innych krajów i podejmowane tam kroki. Jednak rezultatów, przynajmniej na razie, nie widać. W ciągu już ponad trzech miesięcy odsetek zaszczepionych najstarszych seniorów praktycznie się nie zmienił. Mimo zapowiadanego szerszego włączenia POZ w akcję szczepień nadal konkretów brak – a okoliczności towarzyszące powodują, że wielu lekarzy zaczyna się obawiać przerzucenia na nich całkowitej odpowiedzialności za poziom zaszczepienia grup wrażliwych. Rząd nie będzie, jak wynika z nieoficjalnych na razie informacji, podejmować decyzji ani o dodatkowych obostrzeniach dla niezaszczepionych (wyjątkiem jest wypowiedź wiceministra Waldemara Kraski o możliwym wprowadzeniu zasady, że wstęp do szpitali w charakterze odwiedzających będą mieć wyłącznie zaszczepieni), ani o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień dla części pracowników. Mimo że, jak podkreślają prawnicy i eksperci, byłoby to i uzasadnione, i jak najbardziej możliwe do wprowadzenia w drodze ustawy. Powód wydaje się oczywisty – w Zjednoczonej Prawicy jest niemała grupa posłów (patrz wyżej), która mniej lub bardziej otwarcie kontestuje szczepienia przeciw COVID-19.

Największy błąd. Rozluźnienie. Od zachodu i południa naciera czwarta fala, ale w Polsce – jak przed rokiem – o COVID-19 mało kto pamięta. Tym razem jednak możemy winić tylko siebie samych. Premier już nie odwołuje pandemii i nie mówi, że nie trzeba się bać koronawirusa. Przeciwnie – i szef rządu, i minister zdrowia, i inni politycy zdają się trzymać gardę wysoko, noszą maseczki, przypominają o zagrożeniu i o tym, że lada moment możemy zacząć notować więcej i więcej przypadków zakażeń.

A jednak mało kto wierzy w te scenariusze, co najlepiej pokazuje styl, w jakim znaczna część Polaków nosi maseczki ochronne. W pewnym stopniu tłumaczyć to można obezwładniającymi upałami i charakterystycznym dla wakacji rozprężeniem. Jednak nawet jak nie było upałów i wakacji, a zakażeń notowaliśmy całkiem sporo, mało kto pilnował prawidłowego zasłaniania nosa i ust, również w przestrzeniach zamkniętych (traumatycznym przeżyciem, dla osób poważnie traktujących bezpieczeństwo sanitarne, mogą być np. wizyty w centrach handlowych czy większych sklepach). W końcu nie bez znaczenia jest też to, że nieczytelny, pełen sprzeczności przekaz rządu od dawna nie budził zaufania. A teraz jest dosłownie miażdżony przez kolejne orzeczenia sądów. Dokładnie tak, jak ostrzegali prawnicy – przedsiębiorcy, na których nakładano kary za kontynuowanie działalności w czasie zamknięcia wygrywają z inspekcją sanitarną. Wygrywają z państwem, które nie potrafiło wprowadzić zasad pandemicznych w legalny sposób. Dlaczego obywatele mieliby je traktować poważnie? Nawet jeśli są powody, trudno się dziwić, że duża część społeczeństwa postanawia ich nie dostrzegać.

19.07.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (65)
  • Barometr epidemii (64)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta