Barometr epidemii (69)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Południowe greckie wyspy na mapach ECDC barwią się już na najciemniejszy czerwony kolor, podobnie jak Cypr czy hiszpańskie wybrzeża, w tym najbardziej popularny wśród polskich turystów kierunek Costa Brava. Jest obawa, że wracając z wakacji – w znakomitych nastrojach, choć w miażdżącej części bez zachowania zasad bezpieczeństwa sanitarnego – Polacy przywiozą taki ładunek wariantu Delta, że Polska szybciej, niż można się spodziewać, zderzy się z czwartą falą.


Fot. Adobe Stock

Największa porażka. Polityka wobec antyszczepionkowców. Fałszywie pojmowania tolerancja wobec postaw antynaukowych i dopuszczanie ich do głównego nurtu dyskusji – również w mediach publicznych, ale też w mediach prywatnych, na innych frontach aktywnie wspierających Zjednoczoną Prawicę – finansowe przepływy do organizacji i środowisk aktywnie zwalczających szczepienia (nie tylko i nawet nie przede wszystkim szczepienia przeciw COVID-19) przyniosły efekt najpierw w postaci słownej agresji wobec środowiska medycznego (udział w depopulacji), a w konsekwencji – fizycznego ataku na jeden z punktów szczepień. Można byłoby powiedzieć, że to incydent, który nie powinien się zdarzyć, ale należy się cieszyć, że był odosobniony.

Jednak jakakolwiek radość nie ma żadnego uzasadnienia. Aktywiści ruchów antyszczepionkowych (nie chodzi o wahających się w sprawie szczepień!) wydają się być na fali wznoszącej, co zawdzięczają przede wszystkim brakowi zdecydowania ekipy rządowej, mającej nie lada dylemat. Dane dotyczące poziomu zaszczepienia poszczególnych gmin i powiatów ewidentnie wskazują korelację między poglądami politycznymi a gotowością do szczepień – i nie jest to korelacja dla Prawa i Sprawiedliwości korzystna. Symboliczny jest tu przykład podkarpackiej gminy, którą w mijającym tygodniu odwiedził minister zdrowia: jeden z najniższych wskaźników zaszczepienia i ponad 90-proc. poparcie dla prezydenta Andrzeja Dudy w ostatnich wyborach.

Realizuje się również to, o czym już pisaliśmy: w klubie Prawa i Sprawiedliwości jest grupa posłów (i bynajmniej nie jest ich kilku!), którzy aktywnie kwestionują politykę rządu w sprawie szczepień. Media wytropiły, że jedenastu z nich podpisało się pod projektem ustawy, za którym stoi Konfederacja, a którego sens sprowadza się do stwierdzenia, że szczepienia przeciw COVID-19 muszą pozostać prywatną sprawą jednostki. Łącznie z brakiem możliwości „nagabywania” obywateli przez instytucje publiczne (to nawiązanie choćby do kampanii prowadzonej przez infolinię NFZ), ale chodzi też o zablokowanie możliwości wprowadzenia obowiązku szczepień dla jakiejkolwiek grupy zawodowej, bo to miałby być – zdaniem podpisanych pod projektem posłów – wstęp do wprowadzenia powszechnej obowiązkowości szczepień.

Co więcej, w podobnym duchu – krótko po tym, jak możliwość wprowadzenia obowiązku szczepień dla pracowników sektora ochrony zdrowia najpierw potwierdził szef Rady Medycznej, prof. Andrzej Horban, a potem nie wykluczył jej minister Michał Dworczyk – głos zabrał prezydent Andrzej Duda. – Ja jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakiejkolwiek obowiązkowości, jeżeli chodzi o szczepienia. Wielokrotnie to deklarowałem. Sam się zaszczepiłem, bo uważam, że taka była konieczność związana też z wykonywaną przeze mnie funkcją. Czy mi się to podoba, czy nie. Natomiast jestem przeciwnikiem, żeby ludzi zmuszać do podejmowania takich decyzji, bo to jest kwestia wolnej woli człowieka. Jestem za tym, żeby mobilizować, żeby namawiać, żeby różnego rodzaju akcje promocyjne na tę okoliczność ustanawiać, żeby ułatwiać dostęp, żeby tłumaczyć. Ale jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakichkolwiek tutaj obowiązków – powiedział w piątek w rozmowie wyemitowanej w Polsat News.

Największy brak zaskoczenia. Definicja społeczeństwa obywatelskiego. „Będziemy budować społeczeństwo obywatelskie. Będą nagrody dla tych, którzy doniosą nam informacje o łamaniu obostrzeń covidowych podczas czwartej fali” – zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski. Słowa ministra powinny wzbudzić sensację, pochylić się powinni nad nimi socjologowie, politolodzy, ba – nawet historycy, znawcy dziejów nie całkiem współczesnych. Nic takiego chyba jednak nie miało miejsca. Zaskoczenia i sensacji brak.

Trudno się w sumie dziwić – polityków obozu rządzącego, może z niewielkimi wyjątkami, od dawna trudno podejrzewać, że wiedzą, czym jest społeczeństwo obywatelskie. I czym – na pewno – nie jest. Nie jest bowiem, z całą pewnością, budowaną odgórnie, za pomocą łapówek (zwanych dla niepoznaki nagrodami) grupą donosicieli, posłusznych władzy wtedy, gdy się to opłaca. A właśnie taką wizję najwyraźniej ma Adam Niedzielski. Wizję, która bardziej pasuje do lat 60. czy 70. ubiegłego stulecia, dusznego okresu PRL.

Społeczeństwo obywatelskie to rzeczywiście coś, czego Polsce w czasie walki z pandemią COVID-19 dramatycznie brakuje. Brakuje współodpowiedzialności za los innych, o której z podziwem i dumą opowiadają mieszkający na przykład w Irlandii czy Danii nasi rodacy, okrzepli w strukturach tamtych wspólnot. Brakuje poczucia wspólnoty, które każe zostać w domu z objawami, mogącymi świadczyć o zakażeniu SARS-CoV-2 – przynajmniej do momentu wykonania testu. Brakuje świadomości, że obostrzenia i zasady sanitarne nie są wprowadzane przez rządy dla zniewolenia społeczeństwa, ale dla zwiększenia bezpieczeństwa i dlatego choćby maski należy zakładać, a nie dlatego (a w każdym razie nie tylko dlatego), że za ich brak grozi dotkliwie wysoka grzywna. Brakuje poczucia, że suma indywidualnych decyzji nie tylko może wpłynąć, ale realnie wpływa na przebieg krzywej zakażeń, a co za tym idzie, i zgonów – decyzji dotyczących tak zachowywania dystansu czy zasłaniania nosa i ust, jak i szczepień.

Społeczeństwo obywatelskie ma to do siebie, że tworzy się oddolnie (obecna władza raczej w to nie wierzy, ale tak właśnie jest). Jest to struktura organiczna, która może (i w dojrzałej demokracji wręcz powinna) żyć w symbiozie z państwem, ale państwo nie ma na nią wpływu, a już na pewno nie przy pomocy nagród za donosy. Dla obywatela poczuwającego się do odpowiedzialności i obserwującego uporczywe i świadome łamanie zasad bezpieczeństwa sanitarnego sprawą oczywistą jest powiadomienie odpowiednich służb. Nie w oczekiwaniu na nagrodę, uznanie czy uścisk dłoni ministra lub wojewody – ale dlatego, że tak trzeba. Nie dla siebie, ale pro publico bono. Dla dobra wspólnego. Próba wmieszania do tego korzyści osobistej czyni z powinności obywatelskiej coś na kształt dokonań Pawlika Morozowa.

Jest jeszcze jeden istotny element, bez którego społeczeństwo obywatelskie po prostu nie działa. Zaufanie do państwa i jego wszystkich instytucji. Obywatele muszą być przekonani, że wszystkie decyzje, jakie zapadają – w tym przypadku w sprawie walki z pandemią – są dobrze udokumentowane, oparte na opiniach ekspertów, są proporcjonalne do sytuacji (ktoś jeszcze w rządzie pamięta zamykanie lasów?) i – mówiąc najkrócej – konieczne i optymalne. Oczywiście nie żyjemy w świecie idealnym. Każdy ma prawo do błędów i nie ma na świecie takiego kraju, w którym absolutnie wszyscy bezkrytycznie wierzyliby rządzącym. Polska takim krajem z całą pewnością nie jest, a Polacy mają dziesiątki uzasadnionych powodów, by do decyzji rządzących podchodzić ze sporym dystansem.

Największy błąd. Centralizacja. Trudno pogodzić ogłaszanie w lipcu „budowy społeczeństwa obywatelskiego” z prezentowanym przez wiele miesięcy programem totalnej centralizacji, w tym – zwłaszcza - w obszarze szczepień przeciw COVID-19.

Po siedmiu miesiącach Narodowy Program Szczepień niemal staje w miejscu – w trakcie procesu szczepienia jest zaledwie 2,4 proc. Polaków, a ponieważ odsetek ten maleje dosłownie z dnia na dzień, widać, jak bardzo nie ma pomysłu, by „obudzić chęć szczepienia” w tych, którzy do tej pory nie znaleźli dobrego powodu, by to uczynić. Rząd, rezerwując dla siebie pełnię praw i władztwa w obszarze szczepień późną jesienią 2020 roku zapomniał, że bierze tym samym również pełnię obowiązków. I nie zadbał zawczasu przede wszystkim o zrozumiałą i trafioną edukację społeczeństwa. Zapowiedź ministra Michała Dworczyka, że taka kampania ruszy we wrześniu (chodzi o lekcje w szkołach i webinaria dla dorosłych, cokolwiek to miałoby znaczyć) poraża bezradnością, zwłaszcza gdy równolegle i minister zdrowia i premier zapowiadają, że czwarta fala nadejdzie w sierpniu. Na edukację nigdy nie jest co prawda za późno, ale trudno nie dostrzec smutnej prawdy, że dla setek, może nawet tysięcy osób będzie zbyt późno.

Po miesiącach głównie markowanych działań – wszak większy udział samorządów lokalnych w NPSz zapowiadany był już wczesną wiosną – rząd z właściwą sobie gracją próbuje oddać im pole, sięgając po sprawdzony instrument nagród finansowych dla tych, którzy wykażą się największą skutecznością w zwiększaniu odsetka zaszczepionych. Tymczasem dbałość o zdrowie publiczne i bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców jest jednym z podstawowych zadań samorządów gminnych i choć w stanie epidemii – czy pandemii – gros tych obowiązków przypada państwu, z całą pewnością rząd nie powinien wykluczać samorządów z partnerskiego współdziałania – a to właśnie zrobił w końcówce 2020 roku. Zbieramy tego w tej chwili owoce i należy się obawiać, że konkursy fotograficzne oraz dofinansowanie festynów dla kół gospodyń wiejskich nie rozwiążą problemu, choćby dlatego, że promocja i organizacja szczepień nie przebiegają gładko również w całkiem dużych miastach. Radzą sobie świetnie te największe – rządzone przez samorządowców związanych z opozycją.

Największy znak zapytania. Wakacje. W ostatnich dniach lipca Chiny odnotowały dawno nie widziany wzrost liczby zakażeń. Jak się okazało, ich źródłem był samolot z Rosji – poinformowały media. Wariant Delta nie zna granic ni kordonów, zwłaszcza jeśli podróżni sami te kordony znoszą, łamiąc, gremialnie, obowiązek zasłaniania nosa i ust na lotniskach, w samolotach czy autobusach transferowych (a także częściach wspólnych hoteli, komunikacji publicznej, lokalach gastronomicznych z wyjątkiem przebywania przy stoliku, czyli wszędzie tam, gdzie usta i nos w czasie pandemii winny pozostawać zakryte). Niestety, istnieją podejrzenia, że Polska ma duże szanse powielić scenariusz, przy czym nie będzie tu bynajmniej chodzić o jeden samolot, ale o dziesiątki, jeśli nie setki lotów czarterowych. W czasie trwających dwie, trzy, cztery godziny lotów z głośników co prawda puszczane są okolicznościowe komunikaty o konieczności przestrzegania „zasad higieny” i obowiązku zakładania masek, jednak załogi wobec niesubordynowanych pasażerów pozostają całkowicie bierne. Być może dlatego, że nie wchodzi w grę jeden czy dwóch pasażerów, ale praktycznie wszyscy, bo nawet ci, którzy na pokład wchodzą w maseczkach, po kilku(nastu) minutach ściągają „zbędny gadżet”. Doświadczenie tyleż surrealistyczne, co przerażające – nawet jeśli na wakacje udaje się rodzina osób zaszczepionych, zabezpieczonych profesjonalnymi maskami.

Również w docelowych miejscach odpoczynku z przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa sanitarnego bywa – oględnie mówiąc – różnie. Na ogół jednak Polak na wakacjach (choć nie tylko Polak, to samo dotyczy w Grecji turystów z Wielkiej Brytanii czy Serbii) nie lubi ani zakazów ani nakazów i nawet informacja, że wyspa, na której odpoczywa, właśnie została zaliczona przez ECDC do strefy czerwonej ze względu na dynamikę wzrostu liczby dziennych zakażeń, nie mąci jego przekonania, że latem wirus jest w odwrocie i nie należy się go bać. A już na pewno nie na tyle, by zakładać maskę.

02.08.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (68)
  • Barometr epidemii (67)
  • Barometr epidemii (65)
  • Barometr epidemii (64)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta