Barometr epidemii (71)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Niewykluczone, że w tym tygodniu rząd ogłosi sukces na miarę naszych możliwości, czyli osiągnięcie progu 50 proc. zaszczepionych minimum jedną dawką. W tym samym czasie większa od Polski liczebnie Hiszpania przekroczy prawdopodobnie próg 75 proc. Szczepienia na Półwyspie Iberyjskim idą jak burza również dzięki szczepionkom z Polski – sprzedaliśmy Hiszpanii i Portugalii ok. 2 mln dawek szczepionek mRNA.


Tłum turystów na Krupówkach w Zakopanem, 30 lipca 2021 r. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Największy błąd. Bezradność komunikacyjna. Czy SARS-CoV-2 wolniej krąży w słabo zaszczepionej Palestynie niż w doskonale (choć poniżej progu bezpieczeństwa) wyszczepionym Izraelu? Taką tezę postawił w ubiegłym tygodniu na Twitterze jeden z prawicowych publicystów (publikujący zresztą w obficie finansowanych z pieniędzy publicznych i środków spółek Skarbu Państwa wydawnictwie). Posłużył się przy tym wykresem z wiarygodnego źródła, pokazującym, że rzeczywiście – przypadków pozytywnych wyników testów w Izraelu jest kilka razy więcej niż w Palestynie. Z prawdziwych danych można wyciągnąć fałszywe wnioski, zwłaszcza jeśli dane są niepełne.

Pomijając liczebność Izraela i Palestyny (Izrael – niemal dwukrotnie większa liczba mieszkańców) publicysta „zapomniał” o kluczowej zmiennej: liczbie wykonywanych testów. Izrael jest jednym z krajów najintensywniej testujących obywateli. Średnia siedmiodniowa (Ourworldindata.org) to niemal 14 testów na tysiąc mieszkańców. Od początku pandemii wskaźnik liczby testów na milion mieszkańców sięga już 1,9 mln. Palestyna testuje, mówiąc oględnie, z dużo mniejszą intensywnością – wskaźnik wynosi na dziś nieco ponad 390 tysięcy. W zestawieniu innego portalu agregującego dane z całego świata, Worldometers.info, Palestyna zajmuje 101 miejsce w świecie pod względem liczby testów na milion mieszkańców (Izrael 25., a Polska – 91.).

Ale do manipulacji danymi dokonywanej w imię przesłania „szczepienia nie działają” można się przyzwyczaić (co nie znaczy, że nie należy takich przypadków punktować). To, co zwraca uwagę, to duża bezradność, oględnie mówiąc, rządowych ekspertów od komunikacji. Profil „Szczepimy się” zwrócił bowiem autorowi twitta uwagę, że nie bierze pod uwagę takich czynników jak intensywność ruchu turystycznego oraz większa urbanizacja Izraela – jako czynników mogących mieć wpływ na większą liczbę zakażeń. Nie można fake newsów zwalczać nieudolnymi ripostami, zwłaszcza jeśli robią to profesjonaliści: ruchu turystycznego w Izraelu w tej chwili praktycznie nie ma (aby wjechać na terytorium Izraela trzeba mieć pozwolenie władz, które wydawane jest w ściśle określonych okolicznościach), zaś gęstość zaludnienia na terytoriach palestyńskich jest absolutnie porównywalna z Izraelem (zaś w głównych miastach i gęstość zaludnienia, i warunki życia nieporównywalnie bardziej sprzyjające transmisji wirusa).

Największy znak zapytania. Testy i sekwencjonowanie genomu wirusa. Choć wydaje się to niemal niemożliwe, Polska w ostatnich tygodniach zaliczyła duży spadek w rankingu krajów świata pod względem liczby wykonywanych testów w przeliczeniu na wielkość populacji. Długo utrzymywaliśmy się na 86. miejscu, teraz zajmujemy 91., wyprzedziła nas m.in. Bułgaria, co oznacza, że wśród krajów UE testujemy najmniej intensywnie. Wskaźnik nieco ponad pół miliona testów w przeliczeniu na milion mieszkańców sytuuje nas wśród krajów takich jak Serbia, Północna Macedonia, Belize czy Armenia (też Nowa Zelandia, ale trudno porównywać Polskę z krajem zupełnie od początku pandemii odizolowanym). Tymczasem w „klubie milionerów”, czyli krajów, które wykonały minimum milion testów w przeliczeniu na milion mieszkańców jest już w tej chwili 55 państw, w tym między innymi Mongolia. Listę otwiera Dania, absolutny rekordzista (niemal 13,5 mln testów). Spośród dużych krajów wyróżnia się Wielka Brytania (3,75 mln), zwraca też uwagę wynik Czech – 3,2 mln.

Polska w tym zestawieniu wypada źle – testy są u nas wykonywane w zasadzie wyłącznie u osób zgłaszających się z objawami chorobowymi, przy wjeździe do kraju (u osób niezaszczepionych i niemających statusu ozdrowieńca), przed przyjęciem do szpitala. Nie ma szerokiego testowania, nie ma też ciągle decyzji dotyczącej powiązania możliwości korzystania z niektórych usług od posiadania certyfikatu covidowego (co jest jednym z elementów zwiększających gotowość do szczepień, zwłaszcza gdy władze ogłaszają – jak we Francji, w Niemczech czy w Izraelu – że testy będą odpłatne).

Nie dość, że wykonujemy niewiele testów, to znacząca część z nich to testy antygenowe. Nie wszystkie ośrodki potwierdzają pozytywny wynik takiego testu testem PCR (brakuje jasnych wytycznych resortu zdrowia) i eksperci sygnalizują, że brakuje tym samym materiału do dalszych badań, czyli sekwencjonowania genomu wirusa. Dlatego wiedza na temat zasięgu wariantu Delta jest mocno ograniczona, co może stanowić w kolejnych tygodniach poważny problem.

Największe wyzwanie. Szczepienia/nowy rok szkolny. Młodzież powyżej 12. roku życia może być szczepiona drugim preparatem mRNA, czyli szczepionką Moderny. Jednak podstawowym problemem, z jakim się mierzymy, nie jest dostępność szczepionek, ale – chęć i gotowość rodziców do zaszczepienia dzieci. Tu, jak wynika z danych prezentowanych przez media, sytuacja jest jeszcze gorsza niż w przypadku szczepień dorosłych: o ile w największych miastach niepełnoletnich zaszczepionych jest całkiem sporo (w Warszawie nawet niemal co drugi), o tyle w mniejszych miejscowościach ze szczepieniem nastolatków jest dramat. Polska, mimo że szczepienia dla młodszej młodzieży uruchomiła jako jeden z pierwszych krajów UE, nie chwali się przy tym statystykami: na stronie ECDC próżno szukać danych na temat odsetka młodych osób, którym podano minimum jedną dawkę szczepionki, choć od kilku dni takie dane kraje mogą już prezentować – dowiadujemy się z nich na przykład, że szczepionkę przeciw COVID-19 otrzymał już co piąty Belg poniżej 18. roku życia i 16 proc. niepełnoletnich Francuzów oraz mieszkańców Luksemburga. Sporo krajów nie raportuje takich danych, część z nich systemowo jeszcze osób niepełnoletnich w ogóle nie szczepi (w tym Portugalia, gdzie dopiero w tej chwili ruszają na dobre szczepienia najmłodszych dorosłych).

Problem jest nie tylko (i nawet nie przede wszystkim) w liczbach. Szwankuje – tu trudno mówić o zaskoczeniu – komunikacja. Rząd jeszcze przed wakacjami zapowiadał, że we wrześniu ruszą szczepienia w szkołach. I minister edukacji i nauki te zapowiedzi podtrzymuje, podkreślając, że będzie się w tej sprawie liczyć również zdanie rodziców. Tymczasem małopolska kurator oświaty twierdzi, że szczepienia w szkołach mogą doprowadzić „do wojny polsko-polskiej” (dla całości obrazu – Barbara Nowak podkreśla, że nie jest przeciwna szczepieniom, uważa, że nauczyciele wręcz powinni się zaszczepić, choć nie powinno być w tej sprawie przymusu). Tu warto się zastanowić, jak to się dzieje, że w krajach takich jak Irlandia czy Hiszpania – a więc dość mocno, przynajmniej do niedawna, osadzonych w kodzie kulturowym bliskim polskiemu – szczepienia przeciw COVID-19 nie stają się przyczyną wojny domowej (Irlandia pierwszą dawką zaszczepiła już 70 proc. swojej populacji, Hiszpania – blisko 74 proc.), a w Polsce jest takie ryzyko (przynajmniej zdaniem wysokiej urzędniczki państwowej)?

16.08.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (70)
  • Barometr epidemii (69)
  • Barometr epidemii (68)
  • Barometr epidemii (67)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta