×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Rzeczy, które możemy zrobić

Ewa Stanek-Misiąg

Obawiamy się nieznanego, oddzielenia od bliskich. Tego, że gdy zachorujemy nie będziemy mieli czym się leczyć. To, co się dzieje w szpitalach we Włoszech, w Chinach wygląda jak sceny z filmów dystopijnych, apokaliptycznych. O człowieku w czasach pandemii rozmawiamy z psychologiem, dr Bartłomiejem Dobroczyńskim.


Fot. pixabay.com

Ewa Stanek-Misiąg: Mamy puste półki w sklepach, na facebooku trwa wyścig na cytaty z „Dżumy” Alberta Camus. Czy to już panika?

dr hab. Bartłomiej Dobroczyński: Nie, jeszcze nic się nie dzieje na ulicach. Ale sytuacja jest wymagająca psychologicznie. Musimy się przestawić z systemu automatycznego w jakim działaliśmy do tej pory na system świadomy. Nagle na wszystko trzeba zwracać uwagę, wszystkiego pilnować, podejmować decyzje w sprawach, nad którymi się nie zastanawialiśmy, bo działy się same. Czy mogę dotknąć ręką tę klamkę? Czy mogę się umówić z przyjaciółmi?
Nie możemy sobie pozwolić teraz na żadną nieodpowiedzialność. Dlatego, kiedy słyszę wypowiedzi, że należy iść do kościoła, bo kościół to szpital dla duszy, to zastanawiam się, czy osoby, które to mówią czytały Ojców Kościoła. „Lekarz powinien leczyć tak, jakby Boga nie było” powiedział Augustyn z Hippony, znany też jako św. Augustyn.
Wszystko wskazuje na to, że zakażeń będzie coraz więcej, nie wolno tego lekceważyć, jak często lekceważy się coś, czego nie widać, na przykład skażenie radioaktywne, czy pył zawieszony PM 2,5.
Więc musimy podejmować działania, które choćby troszeczkę powstrzymają rozprzestrzenianie wirusa, ochronią nas i naszych bliskich. A jednocześnie nie można dać się zwariować.

Jak nie będę otwierać telewizora, radia ani wchodzić do internetu to mi to pomoże?

Ale to nie jest racjonalne. Nie można się odcinać od źródeł informacji. Być może dzięki mediom dotrą do nas wiadomości, które będą decydowały o naszym życiu – gdzie zrobić zakupy, jak zdobyć leki.
Jest jedna sprawdzona droga, którą powinien się poruszać człowiek. To droga rozumu i doświadczenia. Dbajmy o to, żeby z niej nie zejść.

Co nam może pozwolić zachować spokój?

To zależy od człowieka. Są różne praktyki uspokajające. Dla jednych jest to ruch, dla innych medytacje, czy modlitwy.
Naszym największym wrogiem jest zajmowanie się własnymi myślami. Tak się dzieje, kiedy nie jesteśmy niczym zajęci, nic nas nie pochłania. Łatwo wtedy poddać się emocjom, wpaść w panikę, mnożyć teorie spiskowe, biegać od jednego portalu do drugiego. Tkwiąc w bańkach informacyjnych, stymulujemy się nawzajem w szaleństwie. Jedną z najskuteczniejszych technik terapeutycznych, która pomaga w tego rodzaju problemach jest mindfulness. Uważność powoduje, że przenosimy całe nasze psychiczne jestestwo w coś. To mogą być prace w ogródku, zajmowanie się psem, zabawa z dziećmi, pisanie artykułów.

Gdybyśmy się nie bali śmierci to byśmy nie panikowali?

Myślę, że nie śmierć jest problemem. Problemem jest cierpienie. Obawiamy się nieznanego, oddzielenia od bliskich. Tego, że gdy zachorujemy nie będziemy mieli czym się leczyć. To, co się dzieje w szpitalach we Włoszech, w Chinach wygląda jak sceny z filmów dystopijnych, apokaliptycznych. Chorymi zajmują się ludzie w kombinezonach, maskach, całkowicie osłonięci, bez kontaktu wzrokowego, dotyku, co jest przecież najbardziej ludzkie. Trudno oczekiwać, że ludzie będą spokojni, kiedy widzą takie sceny.

Niektórzy uciekają ze szpitali.

Musimy się przygotować na reakcje emocjonalne, które nas samych zaskoczą. To jest bezprecedensowa sytuacja. A zachowanie godności w sytuacjach trudnych przychodzi ludziom najciężej. Nie mamy psychologicznego przeszkolenia, nie wiemy jak się zachować. Obawiam się, że nie podpowiem żadnych rozwiązań uniwersalnych poza tym, żeby starać się postępować odpowiedzialnie, racjonalnie i spokojnie.
Jest taki dialog w filmie Tai-Pan. Zjaponizowany Europejczyk mówi do Japonki, czy Chinki: „jest tajfun, musimy się gdzieś schować”, a ona odpowiada: „nie można się schować przed tajfunem, tajfun się przeżywa albo nie”. Są rzeczy, które możemy zrobić, ale są też procesy, na które nie mamy żadnego wpływu. Dogadajmy się ze sobą, przytulmy się do bliskich i spokojnie czekajmy końca epidemii koronawirusa.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

dr hab. Bartłomiej Dobroczyński pracuje w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego

17.03.2020
Zobacz także
  • Obawiamy się o naszych bliskich
  • Nie ma odwiedzin
  • Ciemność na sen
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta