Barometr epidemii (31)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jesteśmy o krok od kwarantanny narodowej – mówi premier, apelując – po raz kolejny w ostatnich dniach – o jedność, zaprzestanie sporów i protestów. Jesteśmy nie tyle o krok od katastrofy, co w samym jej środku – mówią medycy, opowiadając o sytuacji na oddziałach covidowych, SOR-ach, w karetkach. Polska pod koniec tygodnia – w piątek i sobotę – znalazła się na 3. miejscu pod względem liczby nowych zakażeń w Europie. I 5. na świecie, po USA i Indiach.


Jeden z punktów drive-thru w Łodzi. Fot. Marcin Stępień/ Agencja Gazeta

Największa porażka. Polityka wobec kadr. Kilka tysięcy młodych lekarzy z dnia na dzień dowiedziało się, że decyzją wojewodów mogą zostać skierowani nie tylko do pracy przy zwalczaniu pandemii, ale na cały okres specjalizacji (!) nie do wybranych przez siebie placówek, ale tam, gdzie brakuje rąk do pracy. Rozporządzenie ministra zdrowia nakazuje wojewodom – enigmatycznie – brać pod uwagę miejsce zamieszkania rezydenta, ale to nie wiąże w żaden sposób przedstawiciela rządu. W efekcie – jak podkreślają lekarze – po prostu unieważniono wyniki naboru na rezydentury.

Młodzi lekarze mówią wprost: Niewolnictwo. Ale jeśli nawet wziąć poprawkę na emocje i brak dystansu – bo przecież to decyzja, która ich dotyczy bezpośrednio i uznać, że „niewolnictwo” to przesada (w końcu nikt odgórnie nie zmienił im wybranej specjalizacji i nadal będą otrzymywać wynagrodzenie, jak widać rząd ma jeszcze duże pole manewru w tej sprawie), to na pewno – dobry przykład braku poszanowania konstytucyjnych praw obywatelskich, których pandemia nie unieważnia. Można założyć, że kilka tysięcy lekarzy – i tym samym dziesiątki tysięcy ich bliskich, na których ta decyzja również ma wpływ – bezpowrotnie, a przynajmniej na długo, straci zaufanie do państwa.

Największy błąd. Deklarowana samowystarczalność. „W Polsce nastąpiło już to, przed czym ostrzegają niemieccy politycy: przeciążenie systemu opieki zdrowotnej” – napisał w ostatnich dniach „Die Welt”. Korespondent niemieckiego dziennika, opisując gorączkowe przekształcanie Stadionu Narodowego w Warszawie w szpital tymczasowy ocenił, że system opieki zdrowotnej w Polsce częściowo się już załamał. Gazeta zauważa, że Polska odnotowuje więcej nowych przypadków koronawirusa niż ponad dwukrotnie większe Niemcy. „Dodatkowo Polska przeprowadza tak mało testów, jak prawie żaden inny kraj w UE. Eksperci od dawna wychodzą z założenia, że faktyczna liczba nowych infekcji jest pięcio- lub nawet dziesięciokrotnie większa niż w oficjalnych danych” – czytamy w artykule, który opisuje zdarzenia (zgony w karetkach, brak miejsc w szpitalach, wielogodzinne oczekiwanie zespołów ratunkowych na podjazdach, krążenie z pacjentami po szpitalach odległych nawet o setki kilometrów), dobrze znane również z polskich mediów, ale dla niemieckiego czytelnika brzmiące jak z horroru.

Autor przypomina też o tym, że prezydent Niemiec złożył Andrzejowi Dudzie ofertę pomocy i reakcję prezydenta Polski, który nie tylko nie odniósł się do propozycji, ale odpowiedział, że „Niemcy też mogą liczyć na Polskę”. Polski rząd oficjalnie w ogóle nie podjął tematu – wiceminister Waldemar Kraska stwierdził w piątek w radiowej Jedynce, że Polska nie potrzebuje pomocy od Niemiec. – Mamy wystarczającą liczbę łóżek i respiratorów, budujemy szpitale tymczasowe. W tej chwili jesteśmy samowystarczalni, takiej pomocy Polska nie potrzebuje – powiedział.

O zmianę stanowiska zaapelował do rządzących Rzecznik Praw Obywatelskich. „Ponieważ dobro naszych obywateli, ich zdrowie i bezpieczeństwo szczególnie leżą mi na sercu, nie tylko z racji pełnionego urzędu, czuję się w obowiązku, aby zaapelować do Pana Premiera o rozważenie uzyskania wsparcia w walce z epidemią z zagranicy, zaoferowanego przez władze Republiki Federalnej Niemiec” – napisał Adam Bodnar do Mateusza Morawieckiego, wskazując, że w Niemczech, w tym we wschodnich landach, nadal jest dużo wolnych miejsc gotowych na przyjęcie pacjentów z Polski.

Z oferty Niemiec chciałoby skorzystać Mazowsze, region w którym odnotowano największą liczbę zakażeń – już ponad 73 tysiące. Zarząd województwa wysłał pisma do rządów Saksonii i Brandenburgii. Chodzi, również, o pomoc rzeczową, w tym respiratory.

Największa zagadka. Zespół ekspertów, doradzających premierowi w sprawach pandemii”. W weekend, przynajmniej częściowo, został uchylony rąbek tajemnicy. „Często pytają mnie Państwo, kim są ci mityczni eksperci, z którymi rząd konsultuje kolejne kroki związane z walką z epidemią. Czas ich przedstawić. Osobiście jestem zaszczycony, mogąc pracować z nimi w Radzie Medycznej przy Głównym Doradcy Prezesa Rady Ministrów – profesorze Andrzeju Horbanie. A oto i oni – najlepsi z najlepszych, najwspanialsze umysły, jakie polska medycyna ma do zaoferowania. Bardzo dziękuję za ich mądrość i wkład w walkę z COVID-19” – napisał Mateusz Morawiecki na swoim FB, przedstawiając całą – długą – listę nazwisk. Przynajmniej kilka spośród nich wzbudziło spore zaskoczenie. Jednak to tylko Rada Medyczna. Trudno zakładać, że premier podejmuje decyzje w sprawach związanych z pandemią wyłącznie w oparciu o rekomendacje Rady Medycznej – byłby to w każdym razie poważny błąd. Gdzie, chociażby, specjaliści od zarządzania kryzysowego? Zresztą, nawet pozostając w kręgu samej medycyny, rzuca się w oczy brak specjalistów medycyny ratunkowej (a może nawet bardziej – medycyny katastrof).

Największe wyzwanie. Koordynacja. Być może – nie jest to przesądzone – jesteśmy na takim etapie rozwoju epidemii, w którym krzywa nowych zakażeń przynajmniej chwilowo się wypłaszczy. Zyskamy, wiele na to wskazuje, siedem, może nawet dziesięć dni względnego spokoju w szpitalach – w niedzielę po raz pierwszy liczba hospitalizowanych nie tylko nie wzrosła, ale wręcz – spadła. To efekt, jak tłumaczą eksperci, zmiany zasad finansowania hospitalizacji. Pacjentów, którzy nie wymagają tlenoterapii, w tej chwili szpitale będą niemal natychmiast wypisywać do domu lub do izolatoriów. NFZ, obniżając stawkę dobową i nakładając limit dni (13 dni dla pacjenta z saturacją minimum 95 proc.) nie pozostawił im praktycznie wyboru.

Ten chwilowy oddech Ministerstwo Zdrowia powinno wykorzystać na maksymalne uporządkowanie systemu i skoordynowanie działań na poziomie regionów (i niżej). Bo wypłaszczenie krzywej epidemii nie oznacza, że problem mija, że jesteśmy po przesileniu czy w jego trakcie. Nie mając kontroli nad wirusem, praktycznie nie badając osób bezobjawowych, godzimy się na kolejne fale zakażeń, którymi sterować można jedynie wprowadzając ograniczenia.

08.11.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (30)
  • Barometr epidemii (29)
  • Barometr epidemii (28)
  • Barometr epidemii (27)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta