Barometr epidemii (44)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Polska, spośród dużych krajów Unii Europejskiej zaszczepiła przynajmniej jedną dawką szczepionki najwyższy odsetek populacji. Pod względem tempa szczepień przesuwamy się w rankingu krajów unijnych coraz wyżej, ustępując jedynie państwom o stosunkowo niewielkiej lub wręcz małej populacji, takim jak Malta, Islandia, Dania i – niewiele, ale jednak – Rumunia i Słowacja. To powinna być wskazówka na przyszłość: nie tylko podaż szczepionek, ale i organizacja procesu szczepień decyduje o jego postępach.


Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Największy błąd. Komunikacja w sprawie szczepień dla nauczycieli. Rząd dołożył wiele starań, by szczepionka AstraZeneca, wyczekiwana i pożądana, stała się z dnia na dzień szczepionką „gorszego sortu”, którą oferuje się nauczycielom z braku innych chętnych. Popełniono tu tyle błędów w komunikacji, że trudno wskazać kluczowy. Zabrakło, choćby, jasnej zapowiedzi – sformułowanej od razu z komunikatem o szczepieniach nauczycieli – że tą samą szczepionkę otrzymają inni uprawnieni ze względu na wykonywany zawód do szczepienia w etapie pierwszym, czyli agenci CBA, policjanci, prokuratorzy. Gdyby takie stwierdzenie padło, nauczyciele nie mieliby poczucia, że dla tzw. mundurowych, czy bardziej „swoich” władza przeznacza „lepsze” szczepionki.

Drugim błędem, zaburzającym komunikację, jest ustawienie granicy wieku na 60 latach, gdy z ChPL szczepionki AstraZeneca wynika, że nie ma wyników badań potwierdzających skuteczność tego produktu u osób powyżej 55. roku życia. Niemcy i Włosi, którzy wcześniej podjęli decyzję o wprowadzeniu górnej granicy wieku, ustawili ją właśnie na wynikających z ChPL 55 latach. Dlaczego w Polsce przesunięto tę granicę o kolejne pięć lat, decyzją Rady Medycznej?

Wyjaśnienia, składane na konferencji prasowej, trudno uznać za równoważne z jedynym dokumentem, jaki jest (a w każdym razie powinien być) podstawą stosowania szczepionki. Polska mogła nie wprowadzać takiego ograniczenia, kierując się doświadczeniami z Wielkiej Brytanii, gdzie szczepionką AstraZeneca szczepi się również seniorów, ale jeśli zdecydowała się na wprowadzenie, powinna robić to konsekwentnie. Półśrodki stwarzają pole do niepokojów i wątpliwości, mnożą pytania i zastrzeżenia.

To jednak nie wszystko. Trudno zrozumieć, dlaczego nie zapadła decyzja o objęciu szczepieniami pracowników administracyjnych szkół, przedszkoli i żłobków. Wydaje się to oczywistością, a sądząc po zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, że Rada Medyczna będzie jeszcze się nad tym problemem pochylać, decyzja zostanie zmieniona. Oby jak najszybciej, ale generowanie chaosu i złych emocji niczemu nie służy.

Wreszcie – największy komunikacyjny problem, czyli szczepienie nauczycieli od 60. roku życia. „Będą czekać na swoją kohortę wiekową” (Michał Dworczyk) vs. „zostaną zaszczepieni jako pierwsi, gdy tylko pojawią się dodatkowe dawki szczepionek Pfizera lub Moderny” (Adam Niedzielski) na przestrzeni dosłownie kilkunastu godzin to o jedna nieprzemyślana wypowiedź za dużo. Zapowiedź ministra zdrowia można oczywiście ocenić pozytywnie, bo rzeczywiście trudno wyobrazić sobie, by w tej chwili odwoływać szczepienia seniorów i szczepić nauczycieli – zapewne kilkadziesiąt tysięcy osób. Pytanie, czy nie można byłoby „wpuścić” najstarszych nauczycieli, zwłaszcza tych, którzy już pracują stacjonarnie, do strumienia oczekującej na dawki Pfizera i Moderny grupy zerowej, wydłużając administracyjnie ważność skierowań „zerówki” o dwa, trzy tygodnie – niechby nawet o miesiąc. I pilnując jednocześnie, by jak najszybciej swoją pierwszą dawkę otrzymali ci, którzy bezpośrednio pracują z pacjentami (o swoje szczepienia dopominają się m.in. lekarze-dentyści!).

Największy problem. Wysoka śmiertelność. Polska właśnie przekroczyła wskaźnik tysiąca zgonów covidowych na milion mieszkańców, co daje nam trzydzieste miejsce w świecie, licząc od początku pandemii. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy liczba zgonów niemal się podwoiła (z nieco ponad 20 tysięcy 7 grudnia, do ponad 39 tysięcy 7 lutego). Inaczej mówiąc – pierwszych 20 tysięcy zgonów rozłożyło się na dziewięć miesięcy, drugie – tylko na dwa.

Eksperci zwracają uwagę, że do szpitali w ciężkim stanie trafiają w tej chwili coraz młodsi pacjenci i – coraz częściej umierają. Tego jednak opinia publiczna nie wie, bo Ministerstwo Zdrowia zaprzestało informowania o wieku ofiar COVID-19. Wysoka śmiertelność, niewspółmierna do liczby potwierdzonych zakażeń, może mieć kilka przyczyn. Po pierwsze, diagnozujemy znacząco mniej przypadków zakażeń, niż rzeczywiście występuje. Po drugie, pacjenci rzeczywiście próbują leczyć COVID -19 w domu, również wtedy, gdy przebieg zakażenia SARS-CoV-2 jest ciężki (stąd apele, by nie leczyć się w domu skoncentrowanym tlenem) i gdy trafiają do szpitali, jest już za późno na efektywną pomoc.

Po trzecie, w grę może wchodzić zakażenie inną mutacją SARS-CoV-2, co umyka polskim służbom sanitarnym. Bo sekwencjonowanie genomu wirusa jest w Polsce ciągle w powijakach, choć wykrywanie nowych mutacji to jedno z podstawowych narzędzi walki z pandemią. Epidemiolodzy alarmują na przykład, że laboratoria po dwóch dobach niszczą próbki, które dały wynik pozytywny, co oznacza, że w przypadku pojawienia się ogniska SARS-CoV-2 trudno przeprowadzić dochodzenie epidemiologiczne z prawdziwego zdarzenia.

Nie wystarczą stwierdzenia – a to premiera, a to ministra zdrowia, że wysokie liczby zgonów „są niepokojące”, „budzą niepokój”. Nie wystarczy nawet branie ich pod uwagę jako jednej z przesłanek do luzowania obostrzeń lub – odwrotnie – spowalniania tego procesu. Potrzebne są działania – choćby dotyczące obszaru badań nad genomem wirusa.

Największe wyzwanie. Proces szczepień. Radzimy sobie, na razie, zwłaszcza na tle krajów europejskich, całkiem nieźle. Ale wszystko przed nami – 3,15 proc. populacji zaszczepionej jedną dawką i nieco ponad 1 procent tych, którzy mają za sobą już dwie dawki, wiosny nie czyni, niestety. Proces szczepień się komplikuje (trzy strumienie szczepionych, trzy szczepionki) – i najbliższe tygodnie, a może wręcz dni, przyniosą odpowiedź na zasadnicze pytanie, czy scentralizowanie całego procesu bardziej mu pomaga, czy szkodzi. Bo patrząc na europejskie statystyki jedno widać wyraźnie: zarządzanie mniejszymi populacjami i mniejszymi programami szczepień raczej pomaga, niż szkodzi (stosunkowo niewielka populacja jest też jednym z czynników, które sprzyjają sukcesowi Izraela). Polska jest w skali UE dużym krajem, a duże kraje radzą sobie – na razie – słabiej.

Są i na naszym podwórku niepokojące sygnały: szczepienia etapu zerowego nie przebiegają tak gładko, jak chciałby to widzieć rząd (nota bene – od dwóch tygodni nie ma już oficjalnych komunikatów o wstrzymywaniu szczepień w tym etapie, czy o ich spowalnianiu, tylko koordynatorzy w szpitalach węzłowych informują, że szczepienia pierwszą dawką są przekładane... na nie wiadomo kiedy).

Zamieszanie dotknęło też, w tym tygodniu, część seniorów – do niektórych punktów dostawy dawek dotarły nie, tak jak było zapowiedziane, w poniedziałek, ale wręcz w środę po południu, co po pierwsze oznaczało dezorganizację pracy poradni POZ (bo to ich głównie dotyczył problem), po drugie – naraziło na nerwowe oczekiwanie i zmianę planów osoby starsze.

Problemy logistyczne będą narastać – oby wolniej, niż będzie rosnąć podaż szczepionek.

07.02.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (43)
  • Barometr epidemii (42)
  • Barometr epidemii (41)
  • Barometr epidemii (40)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta