Barometr epidemii (82)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Na koniec października dzienna liczba zakażeń miała osiągnąć 5 tysięcy, tymczasem osiągnęliśmy 10 tysięcy, i to – co trzeba powtarzać ciągle i ciągle – przy testowaniu adekwatnym dla potencjału krajów rozwijających się, na pewno zaś nie takich, które należą do elitarnego klubu najbardziej rozwiniętych państw świata, nawet jeśli w tym klubie nie zajmują poczesnego miejsca. Mamy się czym martwić, prognoza 40 tysięcy zakażeń w grudniu nie wydaje się przesadzona, a największym problemem jest to, że decydenci najwyraźniej żadnego problemu nie widzą.


Mobilny punkt szczepień przeciwko COVID-19 w związku z dniem Wszystkich Świętych, Szczecin 30 października 2021 r. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Największa porażka. Zgony. Na całym świecie z powodu COVID-19 zmarło już 5 mln osób – i są to wyłącznie statystyki oficjalne, niedoszacowane przynajmniej o kilkadziesiąt procent. Być może faktyczną liczbę śmiertelnych ofiar COVID-19 (nie licząc tych, którzy zmarli z powodów innych, dlatego, że systemy ochrony zdrowia przeżywały covidowy paraliż) trzeba pomnożyć nawet przez dwa lub trzy. Być może nigdy się tego, zresztą, nie dowiemy.

Liczba zgonów jest, w przypadku Polski w sposób oczywisty niedoszacowana. Jednocześnie zestawienie zgonów covidowych (77 tysięcy) z liczbą potwierdzonych przypadków (w tym tygodniu przekroczyliśmy 3 mln) pokazuje, jak niewiele wiemy – na własne, czyli decydentów ale też obywateli, unikających testowania, życzenie – o rzeczywistym rozmiarze i przebiegu pandemii. Polska ma, patrząc na kraje rozwinięte, w tym kraje UE, jeden z najwyższych wskaźników CFR – 2,5 proc. Dla porównania, wskaźnik ten dla Wielkiej Brytanii – kraju bez wątpienia niezwykle ciężko doświadczonego przez pandemię – wynosi 1,5 proc. W Hiszpanii, która zwłaszcza w pierwszej fali pandemii zanotowała olbrzymią liczbę zgonów wskaźnik wynosi 1,7. Polska, którą pierwsza fala praktycznie ominęła, jest w tym zestawieniu tylko odrobinę niżej niż zmiażdżone wiosną 2020 roku przez pandemiczny kataklizm Włochy.

Eksperci zastanawiają się, jak to się dzieje, że nad zgonami – tymi „oznaczonymi” jako covidowe, i tymi, określonymi jako „nadmiarowe” (w tej ostatniej statystyce Polska jest przecież jednym z niechlubnych europejskich liderów) opinia publiczna zdaje się przechodzić do porządku dziennego. Być może dlatego strategia na najbliższą przyszłość nie wydaje się uwzględniać takiego czynnika, jak ochrona przed ryzykiem zgonu. Wiadomo, że w Polsce – przy poziomie zaszczepienia ogółem, ale też biorąc pod uwagę poziom zaszczepienia grup szczególnie narażonych na ciężki przebieg COVID-19 – będzie ono w tej fali wysokie, wyższe na pewno niż w krajach, które zapewniły swoim obywatelom (i w których obywatele zapewnili samym sobie) wyższy poziom ochrony, przyjmując szczepienia. Brak działań, na przykład wprowadzenia rzeczywistych, a nie pozorowanych, obostrzeń dla osób niezaszczepionych jest równoznaczny ze zgodą na to, że gdy wznosząca się fala zakażeń zacznie opadać, jej ofiary będziemy liczyć w dziesiątkach tysięcy, a nie w tysiącach.

Największy błąd. Zaniechanie. Czy rząd wstrzymuje się z podjęciem jakichkolwiek decyzji do ostatniego wolnego łóżka covidowego? To jedno z pytań, jakie zadają sobie (i innym) ci, którzy z coraz większym niepokojem śledzą rozwój sytuacji epidemicznej w kraju. Nie chodzi, bynajmniej, o natychmiastowe zamknięcie wszystkich szkół czy wprowadzenie ogólnokrajowego lockdownu – ani jedno, ani drugie nie ma uzasadnienia, nie byłoby też korzystne. Jednak wydaje się, że ministerialne wyliczenia (pamiętać warto, że już podstawowa prognoza, dotycząca dynamiki zakażeń, się nie sprawdziła) warunkujące wprowadzanie żółtych i czerwonych stref na poziomie powiatów, nie mają uzasadnienia w podstawowym parametrze – poziomie zaszczepienia, który nie powinien być odnoszony do „średniej krajowej”, tylko do specyfiki wariantu Delta.

Lista działań, jakie rząd może (powinien) podjąć, jest stosunkowo krótka, ale konkretna. Rozpoczyna ją wprowadzenie obowiązkowych szczepień dla niektórych grup pracowników, w tym – przede wszystkim – dla pracowników ochrony zdrowia i wszystkich, mających stały i długotrwały kontakt z osobami o obniżonej odporności (placówki opiekuńcze). Nie może być argumentem twierdzenie o wysokim poziomie zaszczepienia kadry medycznej, bo ten „wysoki poziom” (czyli ponad 90 proc.) dotyczy wyłącznie lekarzy i lekarzy dentystów. We wszystkich innych zawodach, dla których resort zdrowia gromadzi dane – jest niższy. Eksperci podkreślają, że ogniska zakażeń COVID-19 w szpitalach, w sytuacji gdy istnieje szczepionka, mogą być – i prawdopodobnie będą – podstawą do pozwów cywilnych o odszkodowanie ze strony pacjentów i ich rodzin. Zwłaszcza, że polityka Ministerstwa Zdrowia stwarza wręcz cieplarniane warunki do szerzenia się takich zakażeń. Decyzja, nakazująca leczenie specjalistyczne pacjentów z potwierdzonym COVID-19 nie w wybranych szpitalach, ale w tych, do których pacjent trafia ze swoim pozacovidowym problemem już skutkuje rozsiewaniem wirusa na innych chorych.

Kolejny krok to certyfikat covidowy, uprawniający do korzystania z wybranych usług czy aktywności. Krok, na który – poza Polską – zdecydowały się już niemal wszystkie kraje (niektóre, jak Francja czy Włochy, jeszcze w wakacje, inne, jak Łotwa, Rumunia czy Bułgaria – dopiero w ostatnich tygodniach, gdy krzywa zakażeń wystrzeliła w górę).

Największy znak zapytania. Polityka. Co powstrzymuje rząd od bardziej zdecydowanych działań, które – co do tego nie ma wątpliwości – mogłyby powstrzymać tempo szerzenia się SARS-CoV-2, a co za tym idzie, zmniejszyłyby obciążenie systemu ochrony zdrowia i pozwoliły – być może – na kontynuowanie „spłacania długu zdrowotnego” lub przynajmniej jego niepowiększanie? Tu nie ma wątpliwości: postawy elektoratu PiS lub – szerzej – tego, o które Zjednoczona Prawica ma aspiracje walczyć.

Dowód? Ostatnie posiedzenie Sejmu i piątkowe głosowania, które podsumowała posłanka (wciąż) Prawa i Sprawiedliwości, Anna Siarkowska, zaangażowana w zwalczanie rządowej strategii walki z pandemią z pozycji „antycovidowych” (liderka parlamentarnego Zespołu ds. sanitaryzmu). W wypowiedzi dla jednego z prawicowych tygodników wprost stwierdziła ona zresztą, że przy okazji rekonstrukcji rządu stanowisko ministra zdrowia powinien stracić Adam Niedzielski. Bo, rzekomo, sprzyja pomysłom „segregacji sanitarnej”.

Posłanka stała na czele grupy posłów, którzy chcieli wprowadzić do porządku obrad Sejmu projekt ustawy o zakazie „segregacji sanitarnej” (czyli, również, ewentualnego wprowadzenia certyfikatu covidowego na użytek wewnętrzny). Sejm się na to nie zgodził, a klub Prawa i Sprawiedliwości w lwiej części głosował przeciw. Jednak mimo negatywnej rekomendacji klubu PiS, aż trzynastu posłów poparło ten wniosek, w tym szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro (a także m.in. Janusz Kowalski). Ponadto, dziewięciu posłów się wstrzymało (m.in. Sebastian Kaleta czy Jacek Ozdoba, również z Solidarnej Polski), a kolejnych dziewięciu po prostu nie głosowało. „Widać, że temat ten budzi coraz żywsze emocje wśród posłów i coraz większy sprzeciw. Wyniki tego głosowania powinny więc dać kierownictwu Klubu PiS mocno do myślenia” – mówiła Siarkowska tygodnikowi „Do Rzeczy”.

Wynik głosowania nie jest zaskoczeniem. Od tygodni, wręcz od miesięcy informujemy, że kwestia szczepień i ich roli w hamowaniu pandemii dzieli Zjednoczoną Prawicę. I że choć premier, prezes PiS i inni politycy PiS, również minister zdrowia, apelują o szczepienie się, rząd nie podejmuje twardych inicjatyw, bo boi się zarówno spadku poparcia, jak i otwartego konfliktu w koalicji. A co najmniej – kolejnego dowodu, że Zjednoczona Prawica jest prawicą skonfliktowaną w najbardziej fundamentalnych kwestiach.

02.11.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (81)
  • Barometr epidemii (80)
  • Barometr epidemii (79)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta