Barometr epidemii (80)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Rozpędzająca się fala zakażeń swoje apogeum osiągnie na przełomie listopada i grudnia, a czarny scenariusz przewiduje, że liczba pacjentów przebywających w szpitalach sięgnie 20 tysięcy. Minister zdrowia te przewidywania przekazuje opinii publicznej ze stoickim spokojem, dodając, że dzięki szczepieniom jesteśmy w zupełnie innym punkcie pandemii, niż byliśmy rok temu. Świadczyć ma o tym nie tylko liczba nowych przypadków, ale przede wszystkim – zgonów. Czyżby?

Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Największa porażka. Oficjalny przekaz pandemiczny. Czwarta fala się rozpędza – słyszymy od kilku tygodni, a stwierdzenie to coraz częściej kwitowane jest śmiechem, i to niekoniecznie przez „covidosceptyków” czy środowiska kwestionujące pandemię. Nastroju grozy, w przeciwieństwie do analogicznego okresu w ubiegłym roku nie ma, również dlatego, że Ministerstwo Zdrowia z jednej strony „podgrzewa atmosferę”, mówiąc o rozpędzającej się fali i apelując o szczepienia („to ostatni dzwonek” – kolejny bon mot, do którego również zdążyliśmy się przyzwyczaić już od tygodni), z drugiej – kojąc nerwy stwierdzeniami, niemającymi do końca oparcia w faktach, typu: „dzięki szczepieniom Polska jest w innym miejscu niż byliśmy rok temu”.

Oczywiście, trudno zaprzeczyć, że połowa populacji – tylko połowa! – jest chroniona jeśli nie przed zakażeniem, to przed ciężkim przebiegiem COVID-19, hospitalizacją i zgonem. Tylko połowa, co – jak pokazuje przykład lepiej wyszczepionego Izraela, Wielkiej Brytanii czy USA – nie stanowi wystarczającej bariery dla wariantu Delta.

Wydaje się, że polski „sukces” w walce z pandemią warunkuje nie co innego, a setne miejsce w świecie pod względem intensywności testowania. Przy czym, jak się wydaje, w tym obszarze odpowiedzialność decydenci dzielą z ogółem społeczeństwa – według relacji lekarzy, zdecydowana większość Polaków unika testów na obecność SARS-CoV-2 jak ognia. Zaś brak regulacji warunkujących aktywność społeczną bądź statusem zaszczepienia, bądź aktualnym wynikiem testu jeszcze ułatwia sprawę. Można postawić tezę, że Polska jest krajem, w którym i rządzący, i rządzeni wolą nie znać pełnego obrazu pandemii. I powtarzać banały o „innym miejscu”, w jakim jesteśmy.

Oczywiście – w szpitalach, na oddziałach intensywnej terapii, nie ma w tej chwili takiego dramatu, jakiego byliśmy świadkami w październiku (i listopadzie) ubiegłego roku. Dzienne wskaźniki zgonów z powodu COVID-19 też (jeszcze) są dwucyfrowe, choć powinna zwracać uwagę, i zatrważać, dynamika, z jaką rośnie ten najbardziej tragiczny wskaźnik. Według danych portalu Ourworldindata.com w Polsce wzrost w ujęciu dwutygodniowym jest niemal najwyższy w Europie (wyższy wskaźnik odnotowuje tylko Rumunia i Słowacja).

Warto spojrzeć też, myśląc krytycznie o „innym miejscu” na dane dotyczące zgonów ogółem. Porównując dane z urzędów stanu cywilnego za tygodnie 35.-40. (danych za kończący się tydzień jeszcze nie ma) z ubiegłego roku z tegorocznymi – różnicy praktycznie nie ma. W ubiegłym roku zmarło w tym okresie 47690 osób, w tym roku – 47468.

Największy błąd. Strategia dotycząca promocji szczepień. Minister zdrowia Adam Niedzielski ocenia, że rezultaty działań promujących szczepienia nie powalają na kolana, w związku z tym ma nadzieję, że szczepienia pójdą do przodu wraz z rosnącą liczbą zakażeń.

To nie wszystko. Szef resortu zdrowia, którego współpracownicy i urzędnicy przez wszystkie przypadki odmieniają „zdrowie publiczne”, potwierdza – bez mrugnięcia okiem – że rząd zamroził prace nad projektem, który mógłby wpłynąć pozytywnie na poziom zaszczepienia społeczeństwa. Projekt nowelizacji ustawy covidowej, który daje pracodawcom możliwość weryfikacji statusu zaszczepienia, będzie – cytując słowa ministra – „trzymany na ciężkie czasy”. Popatrzmy więc w sejmowy kalendarz. Nie wiadomo, czy te czasy nadejdą w ostatnim tygodniu października, gdy przewidziane jest posiedzenie Sejmu, czy też może w połowie następnego miesiąca, bo kolejne posiedzenie rozpoczyna się 16 listopada? Minister abstrahuje od faktu (a nic nie wskazuje, by dziennikarze byli w stanie zadać kluczowe pytania i wyegzekwować odpowiedź), że proces legislacyjny trwa – nawet jeśli ustawa przechodzi przez Sejm na jednym posiedzeniu, jest jeszcze Senat, z którego poprawkami trzeba się liczyć tym bardziej, im szybciej prawo procedowane jest w izbie niższej. A gdy już przepisy stają się prawem – trzeba je jeszcze wdrożyć w życie. Zaś efekt, w postaci nie tylko rozpoczęcia szczepień, ale osiągnięcia odporności przez nowo zaszczepionych to minimum pięć tygodni. Gdyby wydarzyło się coś na wzór efektu Macrona, gdy do punktów szczepień ruszyły latem miliony Francuzów, popchniętych zapowiedzią o egzekwowaniu certyfikatu covidowego w licznych miejscach usługowych, i do szczepienia w poniedziałek zapisało się 10 proc. populacji, proces nabywania przez nich odporności (biorąc jeszcze pod uwagę zmniejszoną wydolność punktów szczepień) trwałby zapewne do końca roku. Optymistycznie zakładając – do połowy grudnia. A przecież, jak mówi ten sam minister, apogeum fali ma nastąpić na przełomie listopada i grudnia. Na jakie czasy trzymany jest więc gotowy – podobno – projekt?

Polskim – i nie tylko – politykom często zarzuca się, że potrafią myśleć i podejmować decyzje tylko w horyzoncie jednej kadencji. W sytuacji, gdy rząd – bo to decyzja rządu, nie ministra zdrowia przecież – nie potrafi sięgać wyobraźnią dosłownie kilka tygodni do przodu, horyzont końca kadencji wydaje się wręcz nieosiągalny.

Największe wyzwanie. Zachorowania wśród dzieci. Latem, gdy czwarta fala zakażeń w Wielkiej Brytanii osiągała szczytowe wartości (zakażenia na Wyspach nadal utrzymują się na bardzo wysokim poziomie, ale trzeba brać poprawkę na intensywność testowania, która należy do najwyższych na świecie), eksperci zwracali uwagę na niepokojące zjawisko, a raczej cały ich zespół: z jednej strony wariant Delta w dużo większym stopniu niż wcześniejsze atakował – skutecznie, bo doprowadzając do objawów, również ciężkich – młodzież i dzieci. Z drugiej, oddziały pediatryczne przeżywały oblężenie z powodu innych chorób infekcyjnych, w tym związanych z zakażeniami wirusem RSV. Dochodziły wręcz z Wielkiej Brytanii alarmistyczne sygnały, że na dziecięcych OIOM-ach (których we wszystkich krajach jest stosunkowo niewiele, a liczby stanowisk nie da się w sposób automatyczny zwiększyć, choćby ze względu na ograniczenia kadrowe) zaczyna brakować miejsc.

Czy i jakie refleksje wzbudziły te informacje i przestrogi w gronie osób odpowiedzialnych za przygotowanie systemu ochrony zdrowia do jesiennej fali pandemii, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że scenariusz z Wielkiej Brytanii zaczyna się realizować w polskich warunkach (choć o dużej liczbie zakażeń wśród dzieci i młodzieży nie wiemy prawie nic, bo w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii strategię walki z pandemią opieramy na nietestowaniu). Doniesienia o zapełnionych, a wręcz przepełnionych oddziałach pediatrycznych pojawiają się codziennie. Duże szpitale, specjalistyczne, zaczynają informować o 150-procentowym obłożeniu łóżek na oddziałach dziecięcych. Nie tylko w poradniach, ale w szpitalnych oddziałach ratunkowych tłoczą się rodzice z dziećmi, których stan wskazuje na zaostrzony przebieg infekcji dróg oddechowych.

To, że kolejna fala pandemii uderzy w najmłodszych, że będą jej towarzyszyć epidemie wyrównawcze z powodu poprzednich, z punktu widzenia wirusów „straconych” w wyniku izolacji sezonów, było wiadome i oczywiste. Dlaczego znów jesteśmy, lub wydajemy się być, zaskoczeni?

18.10.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (79)
  • Barometr epidemii (78)
  • Barometr epidemii (77)
  • Barometr epidemii (76)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta