Barometr epidemii (90)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jaki rachunek wystawi nam pandemia za kilka dni beztroskiego świętowania? Czy Boże Narodzenie AD 2021 zapamiętamy jako święto życia i radości, czy przyniesie ono falę kolejnych rodzinnych tragedii? Co powinien zrobić świadomy obywatel, gdy państwo przestaje się kryć z własną niemocą i realistycznie stwierdza, że nic więcej dla bezpieczeństwa zrobić nie potrafi?


Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Największy błąd. Imposybilizm. – Próbujemy podążać drogą liczenia się z realiami. Naprawdę nie kierujemy się żadnym oportunizmem politycznym. Kierujemy się przede wszystkim kwestią egzekwowalności ewentualnych ograniczeń. Nie ma sensu wprowadzać restrykcji, skoro nie da się sprawić, by były stosowane – powiedział w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. I tak po sześciu latach upada mit silnego państwa. Państwo – ustami swojego faktycznego przywódcy – wywiesiło białą flagę w sprawach najważniejszych, sprawach życia i śmierci, dotyczących wszystkich obywateli.

Jak to możliwe, że w krajach ościennych (i nie tylko w Niemczech przecież, ale również w Czechach, na Słowacji czy państwach nadbałtyckich) rządy wprowadzają restrykcje i je egzekwują, a Polska ani nie potrafi wprowadzić sensownych restrykcji, ani nie potrafi sprawić, by większość społeczeństwa się do nich stosowała? Odpowiedzi na to pytanie będą – rzecz jest raczej pewna – poszukiwać w przyszłości nie tylko śledczy, ale również naukowcy, teoretycy państwa i prawa, politolodzy. Bo gdzieś w tle polskich kłopotów w walce z pandemią majaczy niskie poczucie legitymizacji władzy. Bez przekonania o silnym mandacie politycznym, społecznym, trudno się skutecznie rządzi. Przynajmniej w ustroju demokratycznym.

Paradoksalnie, przekonanie, że „nie da się” wyegzekwować stosowania restrykcji, nie powstrzymuje rządu przed ich wprowadzaniem. I pozyskiwaniem ciągle nowych dowodów, że „nie da się”. Przykład pierwszy z brzegu: kościoły. W poprzednim „Barometrze epidemii” raportowaliśmy o sytuacji z przedświątecznej niedzieli. Wigilia i pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia dostarczyły kolejnych przykładów, że w świątyniach – w miejscu, które powinno świecić przykładem troski o zdrowie i życie innych ludzi, wszak najważniejsze przykazanie nakazuje miłość bliźniego – zarządzone obostrzenia są łamane, zwyczajnie ignorowane. 30 proc. limit wiernych w kościołach? Kartki z ogłoszeniami, ile osób może wejść do świątyni bez okazywania certyfikatów to rzadkość (choć się zdarzają). Próżno szukać takich informacji na stronach internetowych większości parafii, nie wspominają o nich również księża w ogłoszeniach parafialnych. I raczej ze świecą szukać kościołów (choć są i takie), w których ktokolwiek stoi w drzwiach i pilnuje limitów.

Oczywiście, obostrzenia są ignorowane na ogromną skalę również w innych miejscach. W kinach nie można jeść i pić? Bary sprzedają przed seansami popcorn i inne „smakołyki” w torbach „na wynos”, mrugając do klientów okiem. Bo po zgaszeniu świateł nikt przecież nie sprawdza, czy widz się wbrew zakazowi nie oddaje się konsumpcji. Restauracje? Pytania o certyfikat zadawane są sporadycznie i raczej pro forma. Skanowania (czyli sprawdzania) certyfikatów – brak. Chyba, że są to miejsca, które z góry zapraszają tylko zaszczepionych, wtedy sytuacja jest zgoła inna. Normalna, chciałoby się sprecyzować, choć odbiegająca od tego, co za normę trzeba uznać.

Największa klęska. Święta w cieniu śmierci. Trzecie miejsce na świecie pod względem liczby zgonów w ciągu tygodnia poprzedzającego święta (i również w ciągu tygodnia poprzedniego) w liczbach bezwzględnych, za USA i Rosją. W przeliczeniu na milion mieszkańców – 84 zgony (w USA – 25, w Rosji – 49). Przy opadaniu czwartej fali zakażeń, które przynajmniej częściowo „zawdzięczamy” niezbyt intensywnemu testowaniu (99. miejsce w świecie, zwłaszcza w dniach okołoświątecznych), Polska wypadła z szerokiej czołówki krajów z największą liczbą zakażeń w rankingu Worldometers.info, ale nadal mieści się w absolutnym topie, jeśli chodzi o liczbę nowych zgonów.

Pytanie, jakie stawiają sobie w tej chwili eksperci i, znajdujący się blisko granic fizycznych i psychicznych możliwości, pracownicy systemu ochrony zdrowia, pracownicy szpitali, jest proste: jak bardzo i kiedy rodzinne święta, czas wzmożonych kontaktów towarzyskich, i zabawa sylwestrowa odbiją się na statystykach pandemii. Na zakażeniach, hospitalizacjach, zajętości miejsc na oddziałach intensywnej terapii. Nadzieje, że fala nadal będzie spokojnie opadać, są niewielkie.

Największe wyzwanie. Powstrzymanie Omikrona. W ciągu jednej doby rozeszły się wejściówki na „Sylwestra Marzeń” TVP (Górna Równia Krupowa, Zakopane) dla niezaszczepionych – informowały jeszcze przed Wigilią media. Biletów (darmowych), które TVP dystrybuowała przez stronę internetową i reklamowała jako „dla niezaszczepionych” było 9 tysięcy. Pozostałe nieco ponad 20 tysięcy oznaczone jako „dla zaszczepionych” wymaga posiadania certyfikatu i dobrowolnego jego okazania przy wejściu do sektorów (kto nie okaże, nie zostanie wpuszczony). I tu creme de la creme – niezaszczepieni będą się bawić w odrębnych sektorach (słusznie) i TVP informuje, że powinni wykonać przed imprezą test, ale w regulaminie nie ma ani słowa, że bez negatywnego wyniku nie zostaną wpuszczeni.

W czasie, gdy praktycznie cała półkula północna przelicza siły na starcie z Omikronem (mając nadzieję, że okaże się łagodniejszy od Delty, ale licząc się równocześnie z konsekwencjami większej zakaźności), zmienia obostrzenia w kierunku większych restrykcji, odwołuje publiczne świętowanie końca 2021 roku, ogranicza liczebność spotkań prywatnych, kasuje część ulg dla zaszczepionych lub dokłada również dla nich wymóg testów, Polska płynie pod prąd, podąża własną ścieżką. Fakt, że prowadzi ona nad osypującym się urwiskiem i brawura rządzących, ale też dużej części społeczeństwa, która pochłonęła już rekordowo wiele ofiar, zdają się nie robić na nikim wrażenia.

Największy znak zapytania. Czy możliwe jest, by prezes publicznej telewizji złamał przepisy sanitarne, zignorował pozytywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2, by polecieć za granicę i wziąć udział w publicznej imprezie? Na pewno nie. Bo gdyby jednak tak było, mielibyśmy stuprocentową pewność, że Polska jest państwem jedynie teoretycznym. Nawet nie słabym. Teoretycznym. Takim, jakim już raz w historii byliśmy, pod koniec XVIII wieku.

27.12.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (89)
  • Barometr epidemii (88)
  • Barometr epidemii (87)
  • Barometr epidemii (86)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta