Barometr epidemii (92)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Dlaczego rząd nie stara się zapobiegać zgonom z powodu COVID-19? Bo może. Większość Polaków wcale nie obwinia decydentów za to, że w Polsce z powodu COVID-19 umiera kilka razy więcej osób niż w krajach Europy Zachodniej, kilkadziesiąt (!) razy więcej niż w Izraelu. Kto więc ponosi odpowiedzialność? Nikt, bo to efekt pandemii. Albo – ci z nas, którzy nie szczepią się i nie stosują się do zasad sanitarnych.


Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta

Największa klęska. Zgony. Sondaż na temat odpowiedzialności za zgony z powodu pandemii przeprowadził ośrodek Ipsos dla OKO.press. Ankietowani, pytani o to, kto odpowiada za skalę zgonów z powodu COVID-19, mieli możliwość wskazania dwóch odpowiedzi:
– Rząd, który prowadzi złą politykę
– Ludzie, którzy nie noszą maseczek, nie szczepią się
– Nikt, taki jest po prostu efekt pandemii
– Nie można mieć zaufania do takich danych
– Nie wiem/Trudno powiedzieć

Rząd wskazało jedynie 34 proc. badanych. Przygniatająca większość obwinia za śmierci innych Polaków, przyjmuje zgony jako naturalny efekt pandemii lub nie wierzy, że dane o śmierciach są prawdziwe. „Wniosek? Obóz władzy politycznie wychodzi do tej pory z epidemii właściwie suchą stopą, mimo złego poziomu wyszczepienia Polaków na tle innych krajów europejskich, mimo zmarłych, mimo fatalnej komunikacji społecznej dotyczącej COVID-19” – wskazują dziennikarze portalu OKO.press, podkreślając silne polityczne uwarunkowania poglądów na zgony. Elektorat partii rządzącej niemal wcale nie dostrzega odpowiedzialności rządu, natomiast najbardziej krytyczne opinie mają wyborcy Koalicji Obywatelskiej (nieco mniej – Polski 2050). Wyborcy Lewicy najczęściej wskazują na odpowiedzialność społeczną (ludzie się nie szczepią, nie noszą maseczek). Bardzo antyrządowo nastawieni są wyborcy Konfederacji – choć zapewne z zupełnie innych powodów.

W „Barometrze epidemii” już poruszaliśmy temat społecznej obojętności za „wielkie wymieranie” Polaków z powodu pandemii (to przecież nie tylko potwierdzona testami liczba 100 tysięcy, którą przekroczymy, prawdopodobnie, we wtorek). Faktyczna liczba zmarłych z powodu COVID-19 jest prawdopodobnie dwa razy większa, co sytuowałoby Polskę w ścisłej czołówce krajów o największej liczbie zmarłych z powodu COVID-19. Co zresztą znajduje potwierdzenie w danych o zgonach ogółem, o nadumieralności, gdzie według raportu OECD byliśmy jesienią 2021 roku tragicznym wiceliderem światowego rankingu.

Faktem jest, że w rankingach umieralności z powodu pandemii nie tylko Polska, ale praktycznie cały region Europy Środkowo-Wschodniej wypada fatalnie. Licząc od drugiej fali pandemii praktycznie w każdej kraje takie jak Czechy, Słowacja, Węgry, kraje bałkańskie, państwa bałtyckie, biją rekordy zgonów (w przeliczeniu na milion mieszkańców). Polska – również. Bez wątpienia to dziedzictwo – kulturowe, zdrowotne, społeczne, ale też polityczne – czasów tylko pozornie dawno minionych. Potwierdza się bon mot prof. Witolda Zatońskiego sprzed kilkunastu lat: „Demokracja jest zdrowsza niż demokracja ludowa”.

Gdy w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski, po przyjęciu w aptece trzeciej dawki szczepionki, wyszedł do dziennikarzy, konferencję zakłóciły krzyki: „Zrób coś! Cokolwiek!”, „Spadło już tysiąc tupolewów!”, „Rząd pod sąd!”. Minister odjeżdżał, żegnany głośnymi gwizdami – jednak media nie poświęciły większej uwagi protestującym. Czy gdyby ministra zaatakowała grupa przeciwników szczepień czy obostrzeń sanitarnych media nie poświęciłyby temu więcej uwagi?

Największe wyzwanie. Omikron. W ciągu 48 godzin – w piątek i sobotę – liczba odnotowanych w świecie przypadków zakażenia wzrosła o 5 milionów. Jeszcze niedawno (24 grudnia) milion przypadków dziennie wydawał się rekordowy, gdy 7 stycznia, po zaledwie dwóch tygodniach, zaraportowano ich niemal 2,8 miliona. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Włochy, ale też świetnie zaszczepiona Hiszpania czy Portugalia notują wartości zakażeń wymykające się wyobraźni. Niemal wszędzie tam, gdzie udało się zaszczepić wszystkich lub niemal wszystkich seniorów i gdzie – warunek konieczny – zaawansowana jest akcja podawania boostera, liczba zgonów nadal jest jednak na niedużym, biorąc pod uwagę wcześniejsze fale i obecną skalę zakażeń, poziomie. Oczywiście, eksperci liczą się z tym, że po dwóch, trzech tygodniach i te dane się pogorszą. O takim zagrożeniu mówią choćby statystyki z Wielkiej Brytanii, gdzie wyraźnie zwiększyła się liczba hospitalizacji.

Krzywe zakażeń w dobrze lub bardzo dobrze zaszczepionych krajach pną się pionowo w górę. Liczba zakażonych jest tak wielka, że na przykład w Stanach Zjednoczonych podjęto decyzję, że osoby zakażone, ale niemające objawów, przy zachowaniu zasad sanitarnych (maski) mają pracować – dotyczy to na przykład pracowników ochrony zdrowia, straży pożarnej, policji. To decyzja dosłownie frontowa, podejmowana w stanie wyższej konieczności – totalna izolacja z powodu zakażeń nowym wariantem grozi (dosłownie) paraliżem służb publicznych.

Największy błąd. Strategia na czołowe. Omikron uderzył najpierw w kraje Europy Zachodniej – po raz kolejny SARS-CoV-2 dał Europie Środkowo-Wschodniej „fory”, czas na przygotowanie. Jednak w przeciwieństwie do początku 2020 roku tego czasu po pierwsze jest (a może raczej było) mniej, po drugie – decydenci postanowili go zignorować, strategię na piątą falę ograniczając do snucia scenariuszy przewidujących skokowe zwiększenie liczby łóżek (kosmiczna, patrząc na wydolność systemu ochrony zdrowia, liczba 60 tysięcy dobrze wygląda tylko na slajdach, kryje się za nią pustka, przede wszystkim kadrowa, ale też infrastrukturalna) i nagłośnienia komunikatu, że pacjenci z COVID-19 pomocy powinni szukać w przychodniach POZ. Pomysł na zwiększenie poziomu zaszczepienia, tragicznie niskiego i wskazywanego – również przez ministra zdrowia – jako jedna z przyczyn tak wysokiej liczby zgonów? SMS z podziękowaniem do tych, którzy przyjęli trzecią dawkę. I z prośbą, by stali się ambasadorami szczepień. W tym samym czasie Włochy wprowadzają obowiązek szczepień dla osób powyżej 50. roku życia.

Rządzący czują się najwyraźniej zupełnie rozgrzeszeni i nie zamierzają doprowadzić choćby do respektowania już obowiązujących zasad. Prosty przykład – kina. Jest tajemnicą poliszynela, że nagminnie, zwłaszcza w multipleksach, łamany jest zakaz konsumpcji w salach kinowych. Bary kinowe pracują pełną parą, sprzedając popcorn i napoje „na wynos”. W salach kinowych trzy czwarte widzów nie zakłada masek (trudno jeść i pić przez maseczkę, ale i ci, którzy niczego nie konsumują, czują się zwolnieni z zasłaniania nosa i ust). Kino w warszawskim centrum handlowym – zarówno szeregowy pracownik, jak i menadżer na pytanie, dlaczego nie reagują, odpowiadają zgodnie: – My możemy tylko zwrócić uwagę i apelować.

Czyżby? Gdyby – puśćmy wodze fantazji – w rządzie zapadła brawurowa decyzja o powtórzeniu próby udowodnienia, że „to państwo jednak działa” i stu inspektorów sanitarnych jednoczasowo przeprowadziło kontrole wybranych kin i nałożyłoby adekwatne kary… Czy nie podziałałoby zbawiennie i na potencjalnych widzów (dotkliwe i zgodne z przepisami, bo obowiązek wynika już z ustawy, mandaty za brak masek), i przedsiębiorców (wysokie grzywny za łamanie obostrzeń)?

Dość bajek. Na razie, w poniedziałek dzieci i młodzież wracają do szkół. Akurat w momencie, gdy – wszystko na to wskazuje – Omikron zacznie się w Polsce rozpędzać. W tym tygodniu jeszcze, jak szacują eksperci, nie odczujemy bardzo jego obecności. Jednak na pewno nie mamy tyle czasu, na ile liczy minister zdrowia (koniec stycznia jako termin, gdy Omikron zacznie dominować).

Największy znak zapytania. Barbara Nowak. Czy wobec urzędnika państwowego, który podważa publicznie nie tylko przekaz rządu, ale i – przede wszystkim – wiedzę naukową, a jednocześnie odpowiada za edukację, jest jakaś inna sankcja niż dymisja? Dowiemy się wkrótce, być może już w poniedziałek. Ale nie warto stawiać majątku na to, że małopolska kurator straci stanowisko. To może się wydarzyć, ale jeśli tak się stanie, to raczej nie z przyczyn merytorycznych a jakiejś niezależnej zmiany układu politycznych planet w „Układzie Nowogrodzkim”.

Jeśli jednak do dymisji nie dojdzie, znak zapytania – kolejny – trzeba będzie postawić przy nazwisku ministra zdrowia. Adam Niedzielski zapewniał w tym tygodniu, że nie zamierza rzucać papierami, ani nie czuje się zagrożony brakiem poparcia ze strony premiera czy prezesa PiS (choć mówiąc bardzo oględnie, nie ma najmocniejszej pozycji w rządzie i jego pomysły na walkę z pandemią, jeśli nawet się pojawiają – choćby szczepienia obowiązkowe grup zawodowych – są postponowane). Jednak publiczne żądanie dymisji Barbary Nowak, jeśli do niej nie dojdzie, może znacząco zaciążyć na wizerunku i wiarygodności Niedzielskiego. Jeśli to ma oczywiście jakiekolwiek znaczenie.

Największy skandal. Wysłuchanie publiczne w sprawie projetu Czesława Hoca. O tym wszystko już zostało napisane (zob. TUTAJ). We wtorek Komisja Zdrowia zajmie się projektem „na poważnie”. Jeśli to w ogóle jest możliwe.

10.01.2022
Zobacz także
  • Barometr epidemii (91)
  • Barometr epidemii (90)
  • Barometr epidemii (89)
  • Barometr epidemii (88)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta