Barometr epidemii (91)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

30 grudnia potwierdzono na świecie niemal 1,9 miliona nowych zakażeń SARS-CoV-2. Europa Zachodnia na epidemicznych mapach dosłownie płonie na ciemnoczerwono, co tylko częściowo można wytłumaczyć ogromną liczbą wykonywanych testów. Nie ma wątpliwości – Omikron nie tylko dotarł do Europy, ale już rozdaje w niej karty. Polska odnotowuje ciągle spadki zakażeń. Najważniejsze pytanie brzmi: Jak długo jeszcze?


Fot. Piotr Skórnicki/ Agencja Wyborcza.pl

Największy znak zapytania. Testy. Czy Ministerstwo Zdrowia chce zdusić skalę piątej fali zmniejszeniem liczby wykonywanych testów? Część ekspertów, jeśli nie stawia wprost takiego pytania, to poważnie analizuje taką możliwość. Obniżka wyceny testów PCR i antygenowych jest ogromna. Za wykonanie testu PCR NFZ płacił do tej pory 280 zł, w tej chwili będzie to 113 zł. Bez kosztów odczynników – 115 zł, a tej chwili – 54 zł. W podobny sposób spadły ceny testów antygenowych.

Z jednej strony – od miesięcy powtarzano, że w Polsce za testy płaci się za dużo, wyceny praktycznie nie zmieniały się na przestrzeni 2021 roku. Paradoksalnie, ceny testów np. w Niemczech były znacząco niższe. Z drugiej jednak, sposób przeprowadzenia tej obniżki, bez rozeznania sytuacji na rynku, bez konsultacji i – w stylu Ministerstwa Zdrowia – bez dyskusji, znienacka, budzi niepokój. W dodatku dzieje się to w momencie, w którym podmioty lecznicze (zarówno szpitale, z których część ma własne laboratoria), jak i placówki diagnostyczne mocno odczują wzrost kosztów (choćby gigantyczne podwyżki cen wszystkich mediów, o kosztach pracy nie wspominając). Dlatego samorząd diagnostów w ostatnich dniach protestował przeciw ruchowi cenowemu, a tak naprawdę – przeciw jego skali, zaś eksperci zaczęli się doszukiwać drugiego dna. A może i nawet trzeciego.

Czy Ministerstwu Zdrowia chodzi o to, by Polska (98. miejsce w świecie pod względem intensywności testowania od początku pandemii) jeszcze bardziej nie-testowała zamiast testować? Czy to jest część strategii rządu na okiełznanie nowego wariantu? Wiadomo, że rozprzestrzenia się on jak ogień – wystarczy spojrzeć na dane dotyczące odsetka pozytywnych testów w ogółem przeprowadzanych. W Irlandii w ciągu dwóch tygodni wskaźnik skoczył z nieco ponad 13 proc. do 38 proc. (!) przy blisko 7 testach wykonywanych dziennie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców. Do 10 proc. pozytywnych testów zbliża się Wielka Brytania, wykonująca 20 testów dziennie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców. Również Dania jest blisko granicy 10 proc., choć intensywność testowania ma jedną z najwyższych w Europie (25 testów na tysiąc mieszkańców, bardziej intensywnie testują swoich obywateli tylko Austria i Grecja, porównywalnie – Portugalia). Polska? Odsetek pozytywnych testów – ponad 15 proc., dziennie wykonujemy 1,8 testu w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców.

A może chodzi o to, by zrobić przestrzeń – również finansową – dla testowania pracowniczego? Wiadomo, że w tzw. projekcie Hoca przewidziano miliard złotych na testy, które publiczny płatnik będzie finansować dla osób niezaszczepionych i niemających statusu ozdrowieńca, od których pracodawca zażąda potwierdzenia negatywnego wyniku testu. Projekt w najbliższą środę będzie miał wysłuchanie publiczne, a jego uchwalenie nie jest wcale przesądzone. Nawet jeśli ustawa wejdzie w życie, stanie się to jednak nie wcześniej niż w lutym – tymczasem wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że piąta fala zacznie się w Polsce wznosić w połowie stycznia. I na pewno nie powinniśmy liczyć na taki jej przebieg, jaki obserwujemy – na razie – w państwach Europy Zachodniej.

Największa klęska. Zgony/szczepienia. Piorunujący początek 2022 roku. Dzień po hucznych sylwestrowych imprezach, z „Sylwestrem marzeń” w Zakopanem na czele, Polska znalazła się na drugim miejscu w świecie pod względem liczby zgonów z powodu COVID-19. Więcej zakażonych zmarło jedynie w Rosji.

Dziennie umiera z powodu COVID-19, w przeliczeniu na milion mieszkańców: w Polsce – 12,3 osób, w Niemczech – 3, we Francji – 2,8, w Hiszpanii – 1,2, w Portugalii – 1,6, w Szwecji – 0,6. Nie licząc Węgier (13) i Mołdawii (24) mamy najgorsze statystyki zgonów w Europie.

Minister zdrowia przyznaje, że jednym z kluczowych powodów tego stanu rzeczy jest „stosunkowo niski” wskaźnik zaszczepienia społeczeństwa. Szczepienia – schematem podstawowym – w Polsce tymczasem praktycznie stanęły. W kilku krajach Europy wykorzystano okres świąteczno-noworoczny do szczepień akcyjnych. W Polsce – nie. Tymczasem potencjał zgonów z powodu zakażenia SARS-CoV-2, niezależnie od tego, jaki wariant będzie krążyć, w Polsce jest w porównaniu z większością krajów UE ogromny. Niezaszczepiony, nawet jedną dawką, jest co czwarty Polak w wieku 60+ oraz co trzecia osoba w przedziale 50-59 lat. Eksperci podkreślają, że już pięćdziesięciolatkowie są bardziej narażeni na ciężki przebieg COVID-19, a od 60. roku ryzyko groźnych powikłań rośnie w sposób znaczący. Biorąc pod uwagę, że według ostatniego raportu Komisji Europejskiej jesteśmy społeczeństwem schorowanym, wcześniej niż średnia unijna zaczynamy się zmagać z chorobami przewlekłymi, z których niemal każda jest czynnikiem ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19, można się spodziewać, że fala, która – przynajmniej na razie – na Zachodzie Europy straszy tylko rekordowymi dobowymi wartościami zakażeń, w Polsce zbierze kolejne śmiertelne żniwo (wiadomo, że fala zgonów jest przesunięta wobec fali zakażeń o co najmniej 2-3 tygodnie, ale dane z Wielkiej Brytanii już uwzględniają ową zwyżkę listopadowo-grudniową, zgony nadal pozostają na niskim poziomie).

Największe wyzwanie. Obostrzenia. Pląsająca podczas „Sylwestra marzeń” całkowicie bez maseczki Joanna Lichocka jest swoistym post scriptum do czwartkowej demonstracji siły rzecznika Ministerstwa Zdrowia wobec dziennikarza, który nieprawidłowo założył maseczkę podczas konferencji prasowej (prowadzący imprezę Tomasz Kammel, który przypominał i apelował ze sceny o zakrywanie nosa i ust, bo co prawda impreza odbywała się w przestrzeni otwartej, ale utrzymanie dystansu możliwe nie było, spotykał się z gwizdami i buczeniem – ciekawe, czy posłanka też wyrażała dezaprobatę wobec tak bezceremonialnego psucia zabawy?).

Przykładów, jak bardzo lekce sobie ważymy wszystkie obostrzenia są oczywiście nie tylko setki i tysiące, ale setki tysięcy – każdego dnia. Jednak te idące z góry mają moc rażenia dużo większą, z oczywistych względów. Dlatego w krajach Europy Zachodniej, w których zaufanie obywatela do państwa traktuje się jako fundament ustrojowy, za łamanie obostrzeń covidowych dymisje nie należą do rzadkości, a nawet jeśli do nich ostatecznie nie dochodzi, politycy zbierają cięgi przez długie tygodnie, ba – sami dokonują samobiczowania. W Polsce – odwrotnie. Posłanka, która na początku pandemii wsławiła się pokazaniem środkowego palca opozycji podczas głosowania nad ustawą przekazującą 2 mld zł rocznie mediom publicznym (de facto – publicznej telewizji), po dwóch latach walki z COVID-19, którą w Polsce społeczeństwo i rząd, który Joanna Lichocka wspiera, przegrywa (a miarą tej porażki jest ponad pół miliona zgonów w 2021 roku), znów pokazała, na co ją stać.

Nie chodzi przecież tylko o tę chwilę, gdy kamery pokazały rozbawioną Lichocką. I nawet nie o jej komentarz, że jest zaszczepiona, że certyfikat etc. Apele o maseczki, które padały ze sceny, dotyczyły wszystkich. I wszyscy powinni się do nich zastosować. Koniec, kropka. Bo, po pierwsze, zagrożenie zakażeniem na otwartej przestrzeni ale w tłoku, gdy ludzie śpiewają, śmieją się, przekrzykują, wcale nie jest mniejsze niż w zamkniętych pomieszczeniach. Po drugie, bo tak trzeba. Minister zdrowia zaledwie dobę wcześniej zapowiadał przecież możliwe „obostrzenia obostrzeń”, jeśli liczba zakażeń zacznie rosnąć. Jeśli – mówiąc wprost – zauważymy szerzenie się Omikronu. Przykładanie ręki do dalszej społecznej demoralizacji i demobilizacji jest karygodne. Haniebne wręcz.

03.01.2022
Zobacz także
  • Barometr epidemii (90)
  • Barometr epidemii (89)
  • Barometr epidemii (88)
  • Barometr epidemii (87)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta