Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 26 sierpnia 2015 r. reguluje, czym mogą handlować szkolne sklepiki. Przepisy dotyczą również jedzenia dostępnego w stołówkach szkolnych. Konieczność nauki zdrowych nawyków żywieniowych nie podlega dyskusji, ale pytanie, czy jednak w tej kwestii nie poszliśmy za daleko?
Jakub Kapusnak / foodiesfeed.com
I tak w świetle rozporządzenia np. kanapki sprzedawane w sklepikach powinny być przygotowane z pieczywa razowego lub pełnoziarnistego: żytniego, pszennego, mieszanego lub pieczywa bezglutenowego z chudą, dobrej jakości wędliną (przetwory mięsne maja zawierać co najmniej 70% mięsa i nie więcej niż 10 g tłuszczu w 100 g produktu gotowego). W praktyce oznacza to dodatek wędliny z kurczaka lub indyka, ewentualnie szynki wołowej gotowanej. W grę wchodzi jeszcze polędwica sopocka, ale jest ona na granicy dopuszczalności do spożycia (9,1 g tłuszczu w 100 g produktu).
Wymiennie, poza wędliną, w celu urozmaicenia dopuszcza się także do spożycia przetwory rybne, jaja, sery (wyjątkiem jest ser topiony, który nie może się znaleźć w kanapce). Dozwolone są także wyroby z nasion roślin strączkowych, orzechów i nasion.
Jedna uwaga: nie każde dziecko nauczone jest spożywania ciemnego pieczywa. Czy rzeczywiście biała kajzerka z wędliną dobrej jakości i dużą ilością warzyw zagrażałaby zdrowiu dziecka? Ponadto są pewne jednostki chorobowe, które nie pozwalają na spożycie pieczywa pełnoziarnistego.
Ciekawe jest rozwiązanie kwestii dotyczących opakowań jednostkowych. Według rozporządzenia soki owocowe, warzywne i owocowo-warzywne mogą być sprzedawane w opakowaniach nie przekraczających 330 ml. Podobnie jest z owocami suszonymi i orzechami, które można kupić w opakowaniu nie przekraczającym 100 g. Ograniczenie wielkości porcji w opakowaniu jednostkowym miało na celu przeciwdziałanie spożyciu zbyt dużej ilości kalorii z tymi produktami. Owoce suszone i orzechy, choć zdrowe, są kaloryczne. Pojawia się jednak pytanie: czy można kupić 2 opakowania orzechów po 100 g i zjeść 200-gramową porcję? Podobnie z sokiem owocowym: czy można kupić trzy soczki po 330 ml?
W przypadku soków warzywnych i owocowo-warzywnych jest jeszcze jeden problem. Nie powinny one zawierać więcej niż 0,12 g sodu na 100 g gotowego produktu. Niestety, sok pomidorowy oraz sok wielowarzywny nie może być sprzedawany w sklepiku, gdyż nie spełnia tego kryterium. Sok pomidorowy zawiera co najmniej 0,130 g sodu a wielowarzywny dużo więcej - 0,312 g sodu.
Co w takim razie można kupić do picia w sklepiku szkolnym?
Koktajle owocowe, warzywne oraz owocowo-warzywne na bazie mleka lub napojów zastępujących mleko. Dostępna jest także naturalna woda mineralna nisko- lub średniozmineralizowana, woda źródlana i woda stołowa, a także herbata, napary owocowe, kawa zbożowa z mlekiem lub napojami zastępującymi mleko. Co ważne, dozwolone jest słodzenie wyłącznie naturalnym miodem pszczelim. Cukier biały, ksylitol i stewia nie wchodzą w grę. A kompot na stołówce? Także bez cukru, ale może być miód. Wypada tylko wierzyć w uczciwość osób żywiących nasze dzieci, że miód, który kupią (o ile w ogóle), będzie dobrej jakości i nie okaże się być „syropem glukozowo-fruktozowym 2”.
To dobrze, że rozpoczęła się dyskusja na temat żywienia dzieci. Ale czy wymagania w myśl zasady „wszystko albo nic” nie są jednak zbyt wysokie? Jeśli właściwych nawyków żywieniowych nie wyniesie się z domu, to zakaz sprzedawania śmieciowego jedzenia w szkołach nie zagwarantuje, że dzieci będą się odżywiać zdrowo. Niedaleko szkół jest wiele sklepów, w których asortyment jest pełny i można kupić zarówno zdrowe, jak i niezdrowe produkty.
Przeciwnicy zmian niejednokrotnie podnosili, że asortymentu sklepików szkolnych nie trzeba regulować rozporządzeniem ministra zdrowia. W wielu szkołach ten asortyment zmieniono i wystarczyło do tego spotkanie rodziców, dyrektora szkoły oraz osoby prowadzącej sklepik. Udało się bez rozporządzenia.
I jeszcze jedna sprawa. W szkole same zdrowe produkty, a przed dobranocką serial o „Łakociach i witaminach” oraz „mlecznej kanapce”. Naprawdę nikt nie pomyślał o tym, że zakaz reklamowania takich produktów mógłby rzeczywiście zapoczątkować zmiany na lepsze?