Satysfakcję naszych podopiecznych badamy regularnie. Podczas ostatniej anonimowej ankiety nie mieliśmy krytycznych sygnałów na temat żywienia - zapewnia Barbara Kamysz ze Szpitala Specjalistycznego im. J. Dietla w Krakowie. O braku takich skarg informuje też Leszek Gora, rzecznik prasowy Szpitala im. S. Żeromskiego w Krakowie. Nic do zarzucenia nie mają sobie także przedstawiciele dwóch innych krakowskich Szpitali - im. Jana Pawła II i im. Narutowicza. Czy naprawdę jest tak dobrze?
- Chorzy często nie zdają sobie sprawy, że to, co zjedli podczas pobytu w szpitalu, może być niewystarczające lub nawet szkodliwe. Niektórzy przekonują się o tym dopiero po wypisaniu do domu - mówi Maria Kret, przewodnicząca krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Dietetyki. - Pacjenci dostają za mało warzyw i owoców, szczególnie w okresie zimowym, oraz suchych nasion roślin strączkowych - twierdzi.
Specjalistka podkreśla, że w szpitalnym jedzeniu za mało jest także mleka i jego przetworów oraz ryb. Przyznaje, że kiedy sama była pacjentką jednego z krakowskich szpitali, jadła tylko to, co przyniosła jej rodzina. - Jeśli za błędy w jadłospisach odpowiadają zawodowi dietetycy, to problem nieodpowiedniego żywienia w szpitalach jest dość poważny. Można go jednak rozwiązać, uważniej dobierając składniki potraw - mówi przewodnicząca krakowskiego oddziału PTD.