Barometr epidemii (4)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Przepis nakazujący Polakom zakrywanie nosa i ust w przestrzeni publicznej jest w praktyce martwy – o czym można się łatwo przekonać wychodząc na spacer. Przepis nieegzekwowalny, a więc de facto – szkodliwy, bo osłabiający morale w innych kwestiach, znacznie ważniejszych z punktu widzenia skutecznej walki z epidemią.


Bulwary wiślane w Warszawie, 1 maja 2020. Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta

Największa porażka. Przepis o zasłanianiu nosa i ust. Wraz z podnoszeniem się temperatury noszenie maski na ulicach, w parkach, bulwarach będzie coraz bardziej uciążliwe. Już w tej chwili Polacy mają problem z respektowaniem przepisu o zakrywaniu nosa i ust poza własnym miejscem zamieszkania oraz lasem. Bilans „bezmaskowiczów” (a także tych, którym maska dyndała na uchu, brodzie etc.) z godzinnego spaceru po parku i ulicach warszawskiego Żoliborza – 102 osoby. Teoretycznie – 51 tysięcy złotych wpływów do budżetu państwa (!). Szacunkowo – 40 procent mijanych osób mogło otrzymać mandat lub przynajmniej solidne upomnienie (to ci, którzy co prawda zasłaniali usta, ale nosa już nie).

Pisaliśmy niedawno, że Polacy nie wierzą w skuteczność zasłaniania nosa i ust jako metody zapobiegania zakażeniom. Jedni być może pamiętają brak tej wiary u ministra zdrowia. Łukasz Szumowski pod koniec lutego wręcz wyśmiewał pomysł zakładania masek przez osoby bez objawów infekcji. Drudzy – być może – czytają opinie epidemiologów, którzy nie są do końca przekonani, czy powinniśmy nosić maseczki w przestrzeni otwartej – podczas spacerów czy nawet przemieszczania się niezatłoczonymi ulicami. Co innego w pomieszczeniach zamkniętych – w sklepach, urzędach, kościołach. Tam bariera ochronna ma sens i raczej nikt nie może kwestionować jej sensowności. I o wiele łatwiej wyegzekwować stosowanie się do przepisu.

Zasłanianie nosa i ust powinno też być obowiązkowe w środkach transportu publicznego – i na taki właśnie krok zdecydowała się dotknięta w o wiele większym stopniu epidemią koronawirusa Hiszpania. Uwolnieni po niemal 50 dniach izolacji domowej Hiszpanie tłumnie (w zdecydowanej większości bez masek) zapełnili ulice miast, parki i plaże – a od poniedziałku będą mieć obowiązek zakładania masek m.in. w środkach transportu.

Jeśli w ramach odmrażania życia społecznego przepisy dotyczące zasłaniania ust i nosa nie zostaną sensownie zliberalizowane, za chwilę będą się do nich stosować jedynie najwytrwalsi (i zapewne najbardziej obawiający się zakażenia). Zwłaszcza, że sprzyjać temu będą inne niespójne (i mówiąc wprost – złe, bałaganiarskie) przepisy, dotyczące gastronomii.

Rząd – słusznie – dopuścił w restauracjach, cukierniach i kawiarniach sprzedaż produktów z dowozem i na wynos. W marcu nie było to problemem, w tej chwili – już tak. Rozpoczął się sezon na lody (w wafelkach, na wynos), lemoniady, mrożone kawy i wszystko to, co zwykle kupowaliśmy „na wynos”, czyli do konsumpcji na ulicy. Teraz „na wynos” powinno oznaczać – w przypadku lodów – opakowanie termiczne, do konsumpcji w czterech ścianach, po zdjęciu maseczki. Nie oznacza, o czym mogliby się przekonać pracownicy inspekcji sanitarnej, gdyby odwiedzili okolice pierwszego z brzegu lokalu. Główny Inspektorat Sanitarny zakazuje spożywania bananów i innych produktów na ulicy, ale równie dobrze mógłby zakazać topnienia lodowcom – Polacy zachowują się dokładnie tak, jak prawodawcy – czyli byle jak.

Jeśli można lekceważyć jedno zalecenie, łatwiej lekceważyć pozostałe – na przykład dotyczące liczby klientów w sklepie czy utrzymywania dwumetrowego dystansu. W sytuacji, gdy od 4 maja liczba kontaktów międzyludzkich znacząco wzrośnie, to lekceważenie – wykraczające poza naturalne „oswojenie się” z zagrożeniem – może skutkować gwałtownym wzrostem zakażeń.

Rekomendacja: Jeśli Ministerstwo Zdrowia chce utrzymać nakaz „maskowania” w otwartych przestrzeniach, na ulice i do parków powinni ruszyć funkcjonariusze w cywilu, wystawiając mandaty za nieprzestrzeganie prawa. Jeśli na taką akcję państwo nie jest gotowe, nakaz zasłaniania nosa i ust powinien zostać ograniczony do pomieszczeń zamkniętych – i w całej rozciągłości egzekwowany.

Największy sukces. Przyjęcie przez Sejm przepisów antyprzemocowych. Gdy wejdą w życie, to sprawca przemocy będzie musiał opuścić dom czy mieszkanie. Sukcesem jest niemal jednomyślność posłów (z wyłączeniem posłów Konfederacji), ale największym sukcesem – to, że wybrzmiały argumenty ofiar przemocy. Ta w warunkach izolacji i zamknięcia jest szczególnie traumatycznym doświadczeniem.

Rekomendacja: Wzmocnienie, również finansowe, organizacji pozarządowych (również tych, z którymi rządzącym nie jest ideologicznie „po drodze”) w celu ochrony ofiar przemocy w dłuższej perspektywie „nowej normalności”.

Największy błąd. Zaniedbanie Śląska. Nie przez przypadek w tej chwili to właśnie na Śląsku odnotowywane są największe przyrosty liczby zakażonych. Gdy na Mazowszu ponad dziesięć laboratoriów sprawdzało próbki w kierunku zakażenia koronawirusem, na Śląsku – regionie nieco tylko mniejszym pod względem liczby mieszkańców od Mazowsza i o większym stopniu urbanizacji – tylko dwa. W tej chwili proporcje się nieco poprawiły – na Mazowszu pracuje osiemnaście laboratoriów, na Śląsku – siedem. Nie ma na tej liście, jak mówił w czwartek w Sejmie wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski, laboratorium RCKiK o przepustowości tysiąca testów na dobę (w tej chwili na Śląsku wykonuje się dziennie ok. 2 tysięcy testów). Ma ono dołączyć „w najbliższych dniach” – i warto byłoby zadać pytanie, dlaczego tak późno.

Zwłaszcza, że stopień urbanizacji jest tylko jedną z przesłanek, że koronawirus dla Śląska i jego mieszkańców (i nie tylko) może być szczególnie groźny: przemysł, w przeciwieństwie do usług, nie poddaje się pracy zdalnej, a kopalnie czy huty nie przestały pracować. Tymczasem instytucje odpowiedzialne za zarządzanie kryzysem wydają się być zaskoczone, że duże skupiska zakażonych odkryto nie tylko w szpitalach, DPS-ach czy koszarach, ale też – w kopalniach.

Rekomendacja: Jak najszybsza rozbudowa bazy laboratoriów dla Śląska i skierowanie tam odpowiednio większej liczby testów.

Największe wyzwanie. Powrót dzieci do przedszkoli i żłobków. Nie wiadomo, ile dzieci wróci do placówek opiekuńczych 6 maja, ile w kolejnych dniach. Jest pewne, że uchylonej przez rząd furtki samorządy – a przynajmniej duża ich część – nie zatrzasną. O tym, że konieczne są nie tylko wytyczne GIS w sprawach bezpiecznego otwarcia placówek opiekuńczych, ale również wsparcie ze strony państwa – choćby w postaci środków ochrony indywidualnej dla pracowników – napisano już wiele.

Ale jeszcze pilniejsze wydaje się wypracowanie rekomendacji i przygotowanie infrastruktury ochrony zdrowia na potencjalną falę najmłodszych pacjentów, niekoniecznie zakażonych koronawirusem. Czy lekarze POZ i pediatrzy w przychodniach, będą mogli (lub musieli) zawiadamiać Sanepid o każdym przypadku np. podwyższonej temperatury u dziecka? Czy będą kierować wszystkie zakatarzone dzieci ze stanem podgorączkowym do pediatrycznych szpitali jednoimiennych? Czy w takiej sytuacji Sanepid będzie zamykał przedszkole do czasu uzyskania wyniku testu? Pytań jest znacznie więcej – i z pewnością to już nie samorządy muszą mieć na nie odpowiedź.

Rekomendacja: Wypracowanie wytycznych dotyczących postępowania z dziećmi uczęszczającymi do przedszkoli i żłobków w przypadku podejrzenia zakażenia koronawirusem, zanim zostaną otwarte pierwsze placówki.

03.05.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (3)
  • Barometr epidemii (2)
  • Barometr epidemii
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta