Barometr epidemii (8)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

W przestrzeni otwartej zrzucamy maski, zachowując dystans. Galopujące odmrażanie w obszarze kontaktów społecznych u dużej części epidemiologów i wirusologów budzi mieszane uczucia, z przewagą obaw.

Lotnisko Chopina w Warszawie przygotowuje się do otwarcia na loty krajowe. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Przedstawiciele WHO mówią, że przebieg następnych tygodni pandemii będzie zależeć przede wszystkim od dwóch kwestii: odpowiedzialnych rządów i odpowiedzialnych społeczeństw.

Trzeci miesiąc z koronawirusem w Polsce ma się ku końcowi. Epidemia – przeciwnie, choć Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że tylko w jednym województwie – śląskim – krzywa zachorowań rośnie, a i to w opanowanych kwarantanną ogniskach (nowe potwierdzone przypadki mają pochodzić z próbek sukcesywnie pozyskiwanych od rodzin górników). We wszystkich innych widać wyraźną tendencję spadkową. Jednak Polska nie znalazła się na liście krajów, dla których Grecja od 15 czerwca otworzy granice – znaleźliśmy się więc w gronie koronawirusowych maruderów, zgodnie z tym, jak nas postrzega ECDC. Jaki jest bilans ostatniego tygodnia maja?

Największy sukces. Polska myśl medyczna. Naukowcy Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu poinformowali o opracowaniu kolejnej generacji testu na SARS-CoV-2. Wolontariusze z Wirusowej Grupy Wsparcia, działającej w IChB PAN, miesiąc temu zaprezentowali test diagnostyczny pozwalający na wykrycie wirusa SARS-CoV-2. Po miesiącu prac naukowcy zaprezentowali kolejną generację testu MediPAN. Test MediPAN 2G jest rozwinięciem idei polskiego autorskiego testu opartego w całości na elementach produkowanych w Polsce przez lokalne firmy. Dzięki kooperacji między Instytutem oraz trzema polskimi przedsiębiorstwami (Medicofarma S.A., Future Synthesis Sp. z o.o. oraz A&A Biotechnology), możliwe jest wyprodukowanie testu, który w całości powstaje na terenie naszego kraju i może być stosowany jako podstawowy test typu qPCR w oznaczaniu zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Trzeba mieć nadzieję, że przy kolejnych zakupach polskie testy będą poważną opcją zakupową dla Ministerstwa Zdrowia.

Z kolei w Lublinie ogłoszono rozpoczęcie badań nad lekiem na COVID-19, który zostanie wytworzony na bazie osocza ozdrowieńców. Projekt otrzymał dofinansowanie z Agencji Badań Medycznych w wysokości 5 mln zł. Produkt leczniczy zawierający immunoglobuliny (IGG), czyli przeciwciała do terapii w leczeniu osób chorych w wyniku zakażenia SARS-CoV-2, wytworzy polska firma Biomed-Lublin Wytwórnia Surowic i Szczepionek. Lek powstanie na bazie osocza pobranego od osób, które były zakażone koronawirusem i wyzdrowiały. Osocze od ozdrowieńców pobierają Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Na potrzeby tego projektu osocze zostanie pobrane od ok. 230 osób, co ma dać około trzech tys. dawek leku. Lek będzie przebadany przez Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, gdzie przeprowadzona zostanie specjalistyczna walidacja osocza. Następnie przeprowadzone zostaną badania kliniczne w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie, w tamtejszej Klinice Chorób Zakaźnych, która jest w tym projekcie instytucją wiodącą. „Wytworzony preparat będzie podawany kilkuset pacjentom chorym na COVID-19. Będziemy to robili wspólnie z kilkoma wiodącymi klinikami w Polsce i mamy nadzieję, że wyniki tych badań klinicznych doprowadzą do tego, że będziemy w perspektywie kilku miesięcy, oby jak najszybciej, dysponować naprawdę cennym narzędziem w walce z COVID-19” – mówił prof. Krzysztof Tomasiewicz, szef Kliniki Chorób Zakaźnych. Biomed Lublin jest jedyną firmą w Polsce i jedną z nielicznych w Europie, która posiada technologię wytwarzania immunoglobulin z osocza ozdrowieńców. Firma zapewnia, że będzie w stanie wyprodukować lek najpierw na potrzeby badań, a następnie zacząć tworzyć zapasy na wypadek wystąpienia drugiej fali infekcji.

Największa porażka. Hejt. Hejterskie plakaty wymierzone w ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego pod koniec tygodnia, w nocy, zawisły w centrum Warszawy. Zawisły nielegalnie (z relacji dziennikarza „Polityki” wynika, że wieszająca je lotna brygada bezimiennych sprawców dokonała włamania do gablot reklamowych na przystankach ZTM). Wszystko tu budzi sprzeciw – od anonimowości „dzieła”, przez sposób i porę wykonania (kto potrzebuje osłony nocy do swoich działań?) po treść, po prostu kłamliwą (zarzuty m.in. fałszowania statystyk dotyczących COVID-19, las krzyży opatrzony hasłem „po trupach do celu”). Między sporem politycznym a zwykłym hejtem jest przepaść. Ci, którzy sięgają po hejt, pokazują swoją słabość. Ci, którzy zamieniają argumenty (których w sporze z ministrem zdrowia czy rządem nie brakuje) na kłamstwa, pokazują wyłącznie swoją słabość. I małość. Niezależnie od tego, kto stoi za „nocną akcją” – powinien się wstydzić. Wstydzić się powinni również ci, którzy próbują opisywać ją w kategoriach zrywu i sprzeciwu obywatelskiego.

Największy błąd. Wesela i mecze. Tak, musimy dążyć do „nowej normalności” i mierzyć się z rzeczywistością, w której obok nas jest koronawirus. Tym bardziej nie powinny zapadać decyzje, które dużej części społeczeństwa pozwalają sądzić, że „epidemia już się skończyła” a koronawirus przeszedł do historii. Nie, nie przeszedł – nawet jeśli latem zakażeń może być mniej. Nie tyle zbyt szerokie, co zbyt głębokie odmrożenie (optymalnie – powinniśmy móc robić wiele, ale z zachowaniem rygorów np. co do wielkości skupisk ludzkich) nie tylko może prowadzić do wybuchów ognisk zakażeń, ale przede wszystkim osłabia respekt przed patogenem. Nie chodzi o utrzymanie poziomu lęku czy obaw (te są na dłuższą metę szkodliwe), co właśnie – respektu. Świadomości zagrożenia. Jeśli Polska decyduje się jako pierwszy kraj w Europie na otwarcie trybun dla kibiców, można się zastanawiać, czy na pewno jest to decyzja odpowiedzialna, a nie wynikająca z chęci udowodnienia, że my z wirusem radzimy sobie jak szwoleżerowie pod Somosierrą.

Największe wyzwanie. Edukacja. Odmrażanie jako takie, niezależnie od kontrowersyjnych decyzji dotyczących np. wesel i stadionowych trybun, musi być połączone z szeroką edukacją społeczną w zakresie zachowań w nowej normalności. Trudno utrzymywać społeczeństwo w rygorze epidemicznym, jeśli coraz mniej ludzi jest przekonanych o realnym zagrożeniu koronawirusem. Od przedszkola po treści w mediach, z których najczęściej korzystają seniorzy (nie jest to Twitter) – dzień po dniu, tydzień po tygodniu, instytucje publiczne (ale również odpowiedzialni dziennikarze) powinni przypominać, co można robić, a z czego lepiej zrezygnować w czasie epidemii.

Najlepszym dowodem, że społeczeństwo potrzebuje tej permanentnej edukacji, jest nagłe zagęszczenie pacjentów w szpitalnych oddziałach ratunkowych, co w końcówce tygodnia nagłośnili lekarze. Szpitale, kojarzące się przez ostatnie tygodnie z „zarazą”, nagle zostały odczarowane i znów przyciągają jak magnes – również tych, którzy nigdy nie powinni na SOR trafić. Biorąc pod uwagę, że szpitale są miejscem, gdzie statystycznie najłatwiej trafić na koronawirusa – prosimy się o kłopoty.

01.06.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (7)
  • Barometr epidemii (6)
  • Barometr epidemii (5)
  • Barometr epidemii (4)
  • Barometr epidemii (3)
  • Barometr epidemii (2)
  • Barometr epidemii
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta