Barometr epidemii (11)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jeśli ktoś nie będzie trzymał się zasad bezpieczeństwa, więcej nie wejdzie na stadion – mówił niedawno w rozmowie z Onet Sport prezes PZPN Zbigniew Boniek. Już w pierwszym meczu Ekstraklasy kibice postanowili przetestować cierpliwość nie tylko działaczy, ale i inspekcji sanitarnej. Polska jako jeden z pierwszych krajów odmroziła trybuny – i obyśmy tego nie żałowali.

Mecz piłki nożnej Górnik Zabrze - Korona Kielce, 19 czerwca 2020 r. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Największa porażka. Dyscyplina i odpowiedzialność kibiców. Czy to może kogoś zaskakiwać? Otwarcie stadionów w czasach „nowej normalności” opierało się na założeniu, że kibice w pełnym reżimie sanitarnym wejdą na stadion, usiądą na wyznaczonym krzesełku, ściągną maseczkę (zgodnie z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa na stadionach nie mogą mieć zasłoniętych twarzy) i będą oglądać mecz. Bez zmieniania miejsca, na pewno bez rzucania się sobie na szyję (o to, by nie rzucali się sobie do gardeł zadbali inni, na stadion mogą wejść tylko kibice gospodarzy). I, najlepiej, bez głośnych okrzyków i śpiewów – bo to powoduje zwiększone wydalanie aerozolu, czyli w czasach pandemii stanowi zagrożenie. Czy kibic słuchał, słyszał i zrozumiał to, o czym mówili działacze PZPN i premier Mateusz Morawiecki? Patrząc na trybuny w piątkowym meczu Górnika Zabrze z Koroną Kielce, niekoniecznie. Na pewno nie wszyscy i chyba nawet nie większość.

Kto mógł przypuszczać, że kibice klubów piłkarskich są tak niesubordynowani i nie będą słuchać zaleceń i nakazów służb sanitarnych? Można byłoby powiedzieć: szok i niedowierzanie. Można byłoby, gdyby nie smutny fakt, że nie od dziś i nie od wczoraj natura kibica nie stanowi tajemnicy ani dla socjologów, ani dla publicystów. Nie powinna stanowić też dla decydentów, polityków. I trzeba sądzić, że nie stanowi. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że wśród kibiców nie brak takich, którzy każdą okazję wykorzystają, by zrobić PZPN-owi wbrew. Tylko po to, by zamanifestować swoją siłę i „czczą gadaninę” prezesa Bońka i jego współpracowników.

O kibicach mówi się często, że są „dwunastym zawodnikiem” swojej drużyny. Problem w tym, że razem z nimi może się pojawić koronawirus – trzynasty zawodnik. Odpowiedzialność za ten transfer będzie obciążać nie tylko lekkomyślnych kibiców, łamiących zasady bezpieczeństwa, ale i tych, którzy wbrew rozsądkowi i logice zdecydowali się na otwarcie trybun. Założenia, na których oparto tę decyzję, można włożyć między bajki.

Największy błąd. Odmrożenie uroczystości rodzinnych i religijnych. Po święceniach kapłańskich w zakonie ojców redemptorystów zmarło już dwóch zakonników. Dochodzą informacje o zakażeniach na uroczystościach komunijnych, weselach i pogrzebach. Nie brakuje przykładów, że podczas niedzielnych mszy wiernym trudno jest utrzymać dystans, nie wszyscy zasłaniają nos i usta. W kościołach od kilku tygodni nie obowiązują limity wiernych, biskupi nawołują do powrotu do świątyń, cofają dyspensę ogólną, zwalniającą z obowiązku uczestnictwa w niedzielnej mszy, a parafie wycofują się z transmitowania mszy w internecie. Wszystko wskazuje, że zniesienie obostrzeń dotyczących nabożeństw również może przynieść opłakane skutki w postaci ognisk koronawirusa.

Zniesienie limitów uczestników nabożeństw tłumaczono tym, że wcześniej i równolegle zlikwidowano np. ograniczenia dotyczące liczby klientów w sklepach. Ale czy to na pewno to samo? Na ślub, pogrzeb, chrzest, również na uroczystość pierwszokomunijną zjeżdżają się goście z różnych stron kraju (i nie tylko). W kościołach, nie tylko podczas uroczystości rodzinnych, ale i na zwykłych mszach, dużą część uczestników stanowią osoby starsze, z grupy ryzyka. Co więcej, zniesienie limitów duża część tych osób – uprzednio karnie słuchających ministra zdrowia – odebrała jako sygnał, że niebezpieczeństwo minęło. „Bo minister pozwolił”. Ludzie zwykle słyszą to, co chcą usłyszeć – ignorując ciąg dalszy, dotyczący warunków, które trzeba spełnić, by zminimalizować zagrożenie.

Największe wyzwanie. Początek wakacji. I, co za tym idzie, wakacyjne wyjazdy – również transportem publicznym, przede wszystkim pociągami. Tymczasem już nie brakuje informacji, że z obowiązkiem zasłaniania nosa i ust w środkach transportu publicznego jest po prostu źle. Można się o tym przekonać w komunikacji miejskiej, ale i w pociągach, również dalekobieżnych, i w autokarach. Karnie zachowują się w zasadzie tylko pasażerowie samolotów – tam niewykonywanie poleceń personelu pokładowego grozi poważnymi konsekwencjami. Strategia walki z patogenem nie może bazować na założeniu, że wszyscy zachowają się zgodnie z zasadami. Od dobrych dwóch miesięcy zwracamy uwagę na konieczność egzekwowania wprowadzanych nakazów i zakazów. I od dobrych dwóch miesięcy rząd nie potrafi zaproponować skutecznego narzędzia nakładania sankcji na tych, którzy „nie wierzą w wirusa”.

Statystyki zakażeń, zarówno w skali świata, jak i Polski utrudniają wskazanie jakiegokolwiek sukcesu. Eksperci oceniają, że Polska jest ciągle na krzywej krytycznej – sytuacja może się rozwinąć w każdą ze stron. Co zamiast sukcesu?

Największa nadzieja. Prace nad szczepionką przeciwko SARS-CoV-2. Dużo się dzieje w tej sprawie, również – stosunkowo blisko Polski. Niemcy ogłosili właśnie, że testy szczepionki niemieckiej firmy biotechnologicznej CureVac ruszą jeszcze w tym miesiącu. Większościowym udziałowcem firmy jest Dietmar Hopp, miliarder i właściciel Hoffenheim, klubu Bundesligi.

Jeśli wyniki badań będą pomyślne, gotowy produkt mógłby być zatwierdzony do sprzedaży w aptekach w połowie 2021 r. – tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele firmy. W pierwszym etapie przebadanych zostanie 144 uczestników testów w Niemczech i Belgii, którzy otrzymają różne dawki szczepionki. Kolejne 24 osoby otrzymają placebo, czyli produkt, który nie jest szczepionką – lecz osoby te nie będą o tym wiedzieć. Jeśli wyniki będą obiecujące, jesienią badania przejdzie kolejna grupa ochotników.

Prace nad szczepionką wesprze niemiecki rząd, który w poniedziałek ogłosił umowę przejęcia 23 proc. udziałów w firmie biotechnologicznej w zamian za inwestycję w wysokości 300 mln euro. Tak to się robi na zachód od Odry.

22.06.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (10)
  • Barometr epidemii (9)
  • Barometr epidemii (8)
  • Barometr epidemii (7)
  • Barometr epidemii (6)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta