Barometr epidemii (55)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Krzywa zakażeń na świecie dynamicznie rośnie. Wszystko za sprawą Indii, gdzie oficjalnie w ostatnich dniach notuje się po ponad 300 tys. przypadków zakażeń. Eksperci nie mają wątpliwości, że to ułamek rzeczywistej liczby zakażonych i z ogromnym zaniepokojeniem patrzą na jeden z najludniejszych krajów świata, jako na rezerwuar nowych mutacji wirusa. Choć w Europie sytuacja zdaje się powoli uspokajać, również Stary Kontynent nie może opuszczać gardy i powtarzać błędów z lata 2020 roku.

Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Największe zagrożenie. Mutacje. Nie tylko Indie i Brazylia, ale również popularna w Polsce Tanzania. Wykryty u przybywających z Tanzanii osób wariant wirusa SARS-CoV-2 ma aż 34 mutacje, z których część ułatwia mu unikanie przeciwciał wytworzonych pod wpływem szczepionek – poinformowali naukowcy. W Tanzanii wirus nie istnieje, bo nie testuje się tam obywateli, nie raportuje danych o zakażeniach. Kraj nie wprowadził niemal żadnych obostrzeń, z czego skwapliwie korzystają polscy, i nie tylko, turyści. Wariant wirusa uznany za „wariant zainteresowania” został odkryty dzięki rutynowym kontrolom u trzech podróżujących samolotem osób, które przybyły do Angoli z Tanzanii w połowie lutego. Eksperci uważają, że to najbardziej zmutowany szczep wirusa na świecie. Wśród 34 wykrytych zmian jest 14 dotyczących białka kolca – części wirusa, której używa, aby dostać się do ludzkich komórek i wywołać chorobę. Dla porównania wariant brazylijski ma łącznie 18 mutacji, z których 10 dotyczy białka kolca, podczas gdy brytyjski – 17 mutacji (osiem w białku kolca). Nowy wariant zawiera również mutację E484K, która pomaga wirusowi pokonać przeciwciała i pojawia się w innych niepokojących ekspertów szczepach.

Naukowcy, m.in. z Ministerstwa Zdrowia Angoli oraz uniwersytetów w Oksfordzie i Kapsztadzie ostrzegają, że nowy wariant wymaga „pilnych badań”. Wymaga też – również od polskich decydentów – wyobraźni i podjęcia adekwatnych kroków. Na przykład wprowadzenia obowiązkowej kwarantanny i testów dla przyjeżdżających z zagrożonych regionów bez względu na status zaszczepienia, skoro nie ma pewności, że osoba zaszczepiona się nie zakaża i nie może zakażać innych. Jeśli zachwycamy się – a są ku temu powody! – tym, w jakim stopniu w ostatnich miesiącach pandemię opanowali Brytyjczycy, warto pamiętać nie tylko o szczepieniach, ale też o drakońskich ograniczeniach w podróżowaniu za granicę. Naprawdę drakońskich.

Największe wyzwanie. Testy, sekwencjonowanie. Nie ma żadnych wątpliwości: im dłużej trwa pandemia, tym większe jest zagrożenie nowymi wariantami SARS-CoV-2, również tymi, które wymykają się odporności – poszczepiennej i po przechorowaniu zakażenia. Dlatego szczepienia są tylko jedną z broni, którymi społeczeństwa i poszczególne jednostki muszą się posługiwać równolegle: maseczki – w miejscach zamkniętych (ich przydatność w otwartej, niezatłoczonej przestrzeni jest mniej niż wątpliwa), dystans, izolacja i testowanie. To ostatnie w wielu krajach Europy Zachodniej wchodzi na jeszcze wyższy poziom – na przykład w Niemczech, Danii czy w Wielkiej Brytanii testy są dostępne dla każdego, kilka razy w tygodniu, oczywiście bezpłatnie. Każdy, bez względu na to, czy ma jakiekolwiek objawy lub nawet podejrzenia, że mógł mieć kontakt z zakażoną osobą, może się przetestować. I np. w Danii wynik takiego testu przez kilkadziesiąt godzin daje przepustkę do korzystania z restauracji, podobnie jak zaświadczenie o zakończonym cyklu szczepienia.

Testy, testy, testy – to hasło Światowej Organizacji Zdrowia jest ciągle aktualne, podobnie jak ciągle aktualne jest 86.-87. miejsce Polski pod względem liczby testów w przeliczeniu na milion mieszkańców. I znów, spadająca liczba zleceń na testy od lekarzy POZ, a co za tym idzie i testów (w ostatnim tygodniu tylko raz wykonaliśmy ich powyżej 80 tys.), ma być parametrem dowodzącym poprawy sytuacji pandemicznej. Sytuacja, rzeczywiście, się poprawia – ale spadająca liczba testów powinna wyłącznie martwić, bo nie będziemy kontrolować epidemii, jeśli nie będziemy masowo testować obywateli.

Największy znak zapytania. Odpowiedzialność społeczna. SARS-CoV-2 nie jest w odwrocie i jeszcze długo nie będzie, a nam nie wolno powtórzyć błędów, jakie zaczęliśmy – wszyscy: zarówno rządzący, jak i społeczeństwo – ochoczo popełniać niemal równo rok temu, zastępując walkę z pandemią najpierw politycznymi harcami wokół wyborów, potem totalnym, niekontrolowanym rozluźnieniem pandemicznych obyczajów. Warto mieć w pamięci, że niezależnie od deklarowanych sukcesów w programie szczepień, w najbliższych miesiącach nie osiągniemy dzięki szczepieniom odporności stadnej. Musielibyśmy zaszczepić w pełnym cyklu, więc większość dwoma dawkami, wszystkich dorosłych Polaków. Część z nich to oczywiście ozdrowieńcy, ale również oni muszą być zaszczepieni (w Polsce ciągle obowiązuje schemat dwudawkowy, mimo przechorowania, również objawowego). A i tak, nawet po zaszczepieniu się odpowiednio dużej populacji, nowe warianty wirusa będą wisieć nad nami jak miecz Damoklesa. Maseczki, dystans, racjonalna izolacja – wszystko będzie w naszych rękach. W ciągu najbliższych tygodni można się spodziewać wyczekiwanego zniesienia lub znaczącego złagodzenia restrykcji, na które czekamy i my, i gospodarka. To powód do radości, ale i do niepokoju – żeby przypomnieć tylko ekscesy, do jakich dochodziło w lutym w Zakopanem i innych kurortach narciarskich. Czy będziemy potrafili z tej nowej normalności korzystać mądrze?

Cena, jaką zapłaciliśmy za błędy popełnione i na „górze”, i na „dole” jest makabrycznie wysoka. Polska w tej chwili zajmuje już 17. miejsce pod względem liczby zgonów covidowych w przeliczeniu na milion mieszkańców. 17., ale tak naprawdę 14., bo wyżej od nas są Gibraltar i San Marino, oba z populacją poniżej 35 tys. i liczbą zgonów od początku pandemii nie przekraczającą stu, a także Czarnogóra, kraj liczący poniżej miliona mieszkańców, który również trudno uznać za punkt odniesienia. Jesteśmy w pierwszej piętnastce krajów świata najbardziej dotkniętych zgonami z powodu COVID-19.

Największy sukces/porażka. Szczepienia. Premier, prezydent, minister zdrowia... i co drugi senior. W sobotę zaszczepili się premier Mateusz Morawiecki z małżonką (AstraZeneca). W poniedziałek mają to zrobić prezydent Andrzej Duda z małżonką (Moderna). – Zaproponowano mi i się zgodziłem – stwierdził Andrzej Duda. W nadchodzącym tygodniu zaszczepi się (AstraZeneca) również minister zdrowia Adam Niedzielski, który podkreślał, że w momencie rejestracji „rocznikowej” mógł wybrać zaledwie pięciodniowy termin oczekiwania. Bez żadnej uszczypliwości można tylko pogratulować i pochwalić, bo każde szczepienie osób publicznych to cegiełka w kampanii na rzecz szczepień. Może przekonać choćby niektórych wahających się.

Ale trudno nie zauważyć, że najważniejsi politycy w państwie to osoby około 50. roku życia, którym nie można odmówić cyfrowych kompetencji – aktywne w mediach społecznościowych, będące za pan brat z nowoczesnymi technologiami. Doskonały przykład, jak działa Narodowy Program Szczepień. Ci, którzy sprawnie poruszają się w Internecie lub – przynajmniej – aktywnie korzystają z możliwości, jakie dają telefony komórkowe, problemu z rejestracją nie mają. Wyrzutem sumienia autorów Narodowego Programu Szczepień są natomiast niezarejestrowani ciągle na szczepienie seniorzy. Również ci, jak pisaliśmy w piątek, powyżej 75. roku życia. Co drugi najstarszy senior, w sumie ponad 1,5 mln osób, nie wykorzystał jeszcze swojego e-skierowania. Wydaje się, że co najmniej połowa tej grupy zaszczepić by się bardzo chciała – ale bariery są dla nich nie do pokonania. Pewną wskazówką, dlaczego się tak dzieje, są wnioski płynące z przedstawianej w ostatnim czasie w Sejmie informacji na temat dostępu seniorów do opieki zdrowotnej w czasie pandemii. Ten w sposób wyraźny się pogorszył. Nie można oczekiwać, że wykluczeni cyfrowo seniorzy, pozbawieni w dużej części dostępu do lekarzy, będą mogli się zaszczepić czy na szczepienie bez problemu zgłosić. Bez względu na przyczyny, poziom zaszczepienia seniorów to nie porażka, a wręcz klęska Narodowego Programu Szczepień.

25.04.2021
Zobacz także
  • Barometr epidemii (54)
  • Barometr epidemii (53)
  • Barometr epidemii (52)
  • Barometr epidemii (51)
  • Barometr epidemii (50)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta