×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Rola psychodietetyka w zmianie stylu życia

Agnieszka Krupa
Lekarz Rodzinny 2023/05

W psychodietetyce wykorzystujemy wiedzę z obszaru badań psychologicznych nad mechanizmami samokontroli, motywacji czy strategii regulowania emocji, a także odwołujemy się do dowodów naukowych z obszaru dietetyki – mówi dr hab. Katarzyna Zabłocka-Słowińska, psychodietetyczka.

  • Psychodietetyk wspiera w wypracowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych, pomaga kształtować zdrową relację z jedzeniem i z ciałem
  • Pierwszym elementem jest wypracowanie z pacjentem wspólnego celu. Należy również określić zakres problemu i stopień trudności, z jakimi pacjent się mierzy
  • Ważnym elementem jest edukacja żywieniowa, czyli rzetelne przedstawienie zasad racjonalnego żywienia zgodne z EBM, obalenie często powtarzanych mitów
  • Ważne jest wychwycenie kontekstu powstawania nadmiernej masy ciała. Jej przyrost często jest wynikiem bardzo złożonych procesów
  • Psychodietetyk często pracuje w zespole interdyscyplinarnym z lekarzami różnych specjalizacji
  • Szczególną uwagę lekarza rodzinnego powinna zwrócić osoba, która podejmuje kolejne nieefektywne próby zmniejszenia masy ciała. Alarmujące mogą być również objawy lub zgłaszane zachowania sygnalizujące zaburzenia odżywiania
  • Obecnie nie ma regulacji zawodu dietetyka jako zawodu medycznego i to także wpływa na brak regulacji świadczeń z zakresu psychodietetyki
  • W pracy z osobami, których dotyczy jedzenie emocjonalne, w pierwszej kolejności należy się zająć zwiększeniem umiejętności adaptacyjnego regulowania emocji
  • Wyrobienie nawyku wymaga czasu i powtarzalności
  • W trakcie zmiany zachowań żywieniowych będą pojawiać się potknięcia. Ważne jest, aby przygotować na nie pacjenta
  • Błąd, który często obserwuję u swoich pacjentów, to nadmierne restrykcje, np. całkowite wykluczanie określonych grup produktów


Dr hab. Katarzyna Zabłocka-Słowińska. Fot. arch. wł.

Agnieszka Krupa: Kim jest psychodietetyk? Co odróżnia go od dietetyka i psychologa?

Dr Katarzyna Zabłocka-Słowińska: Psychodietetyk nie jest odrębnym zawodem, a specjalizacją, zdobywaną najczęściej na studiach podyplomowych, rekomendowaną dla zawodów świadczących wsparcie osobom borykającym się z problemami żywieniowymi, głównie dla dietetyków i psychologów, ale również lekarzy. Psychodietetyk wspiera w wypracowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych, pomaga kształtować zdrową relację z jedzeniem i z ciałem, wykorzystując wiedzę z zakresu dietetyki, psychologii, a także dziedzin pokrewnych.

Osoby, z którymi pracuje psychodietetyk, często wykazują trudność w uzyskaniu optymalnej, racjonalnej kontroli nad jedzeniem, mają zaburzoną relację z jedzeniem i/lub zaburzenia odżywiania. Znaczącą grupę stanowią również osoby, które wykorzystują jedzenie jako główną strategię regulacji emocji, a także pacjenci z nadwagą lub otyłością.

Na czym polega praca z tymi pacjentami?

Istotnym i pierwszym elementem jest wypracowanie z pacjentem wspólnego celu. Często na początku należy również określić zakres problemu i stopień trudności, z jakimi pacjent się mierzy. Czy jest to np. niski poziom motywacji, czy też trudności z zasobami wolicjonalnymi (związane z wolą – przyp. red.). W obszarze zwiększania motywacji dobrym narzędziem jest dialog motywujący.

Z mojej perspektywy bardzo ważnym elementem jest również edukacja żywieniowa, czyli rzetelne przedstawienie zasad racjonalnego żywienia zgodne z EBM, obalenie często powtarzanych przekonań i mitów na temat żywienia. Znaczącą rolę odgrywa również psychoedukacja.

Psychodietetyk wspiera w długoterminowym rozwiązywaniu problemów żywieniowych, w tym poszukuje strategii na zastąpienie jedzenia emocjonalnego innymi technikami adaptacyjnymi. Pomaga również w długofalowym odzyskiwaniu i utrzymywaniu optymalnej masy ciała, czyli takiej, którą dana osoba jest w stanie uzyskać, a nie jaka teoretycznie byłaby dla niej idealna. W pracy z pacjentem staramy się przekierować cele dotyczące wyglądu i wartości liczbowych na cele powiązane ze zdrowiem i racjonalnym funkcjonowaniem w obszarze żywienia i aktywności fizycznej.

Psychodietetyka stała się ostatnio bardzo popularnym tematem. Jakie są podstawy naukowe tej dziedziny, jakie badania wspierają jej metody?

Psychodietetyka stoi na styku dwóch dziedzin: psychologii i dietetyki. Wykorzystujemy wiedzę z obszaru badań psychologicznych nad mechanizmami samokontroli, motywacji czy strategii regulowania emocji, a także odwołujemy się do dowodów naukowych z obszaru dietetyki. Badania naukowe dotyczące tych właśnie dziedzin mocno wspierają rozwój psychodietetyki. Ponadto dysponujemy wieloma istotnymi badaniami, które dostarczają nam informacji z obszaru psychologii kształtowania nawyków bądź zachowań impulsywnych, ale pojawia się również coraz więcej badań dotyczących zaburzeń odżywiania.

Którzy pacjenci powinni trafić pod opiekę psychodietetyka?

Najczęściej zgłaszają się do mnie osoby w celu redukcji masy ciała bądź osoby, które czują, że ich relacja z jedzeniem jest nieprawidłowa.

W przypadku tej pierwszej grupy bardzo ważne jest wychwycenie kontekstu powstawania nadmiernej masy ciała. Jej przyrost często jest wynikiem bardzo złożonych procesów i nie wynika tylko z tego, że pacjent spożywa nadmierną ilość energii w stosunku do zapotrzebowania. Istnieją istotne czynniki psychologiczne, genetyczne, czynniki powiązane z zaburzeniami gospodarki hormonalnej lub występowaniem chorób współistniejących, takich jak np. cukrzyca typu 2.

W przypadku pacjentów, którzy obserwują u siebie nieprawidłową relację z jedzeniem lub zaburzenia odżywiania, wsparcie psychodietetyka może okazać się bardzo pomocne. Współpraca opiera się na edukacji żywieniowej i psychoedukacji, wypracowywaniu prawidłowych nawyków żywieniowych lub podtrzymywaniu motywacji do długofalowych działań.

Do psychodietetyka trafiają także osoby, które podejmują szereg różnych prób zmiany nawyków żywieniowych, choćby w celu wsparcia procesu terapeutycznego chorób dietozależnych, np. cukrzycy typu 2 bądź niealkoholowego stłuszczenia wątroby.

Czy istnieje powód, dla którego pacjent powinien być pod opieką psychodietetyka, a nie np. psychologa lub terapeuty?

Nie ma takiego powodu – ważne jest, aby osoba potrzebująca wsparcia w zakresie budowania zdrowej relacji z jedzeniem, u której występują zaburzenia odżywiania lub która ma trudności w samokontroli w zakresie jedzenia, znalazła się pod opieką specjalisty dobrze orientującego się w specyfice tych problemów i mającego odpowiednie kompetencje.

Psychodietetyk często pracuje w zespole interdyscyplinarnym z lekarzami różnych specjalizacji: medycyny rodzinnej, pediatrii, psychiatrii, endokrynologii, a także z psychologami bądź psychoterapeutami, dzięki czemu pacjent otrzymuje wielokierunkowe wsparcie.

Na co lekarz rodzinny powinien zwrócić uwagę, aby wskazać pacjentów, którzy potrzebują pomocy psychodietetyka?

Z pewnością szczególną uwagę lekarza rodzinnego powinna zwrócić osoba, która podejmuje kolejne nieefektywne próby zmniejszenia masy ciała. Alarmujące mogą być również objawy lub zgłaszane zachowania sygnalizujące zaburzenia odżywiania. Na przykład niepokojące i wskazujące na bulimię mogą być znaczące ubytki w uzębieniu, stany zapalne jamy ustnej, ślinianek, zaburzenia funkcji układu pokarmowego, w tym występowanie nadżerek w przełyku, a także objaw Russela*. Niepokoić może zgłaszany przez nastolatki zanik miesiączki lub obserwowana znacząca utrata masy ciała.

Czy porady psychodietetyka są finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia?

Niestety nie. Obecnie nie ma regulacji zawodu dietetyka jako zawodu medycznego i to także wpływa na brak regulacji świadczeń z zakresu psychodietetyki. Jest to olbrzymi problem, który widzę przede wszystkim w kontekście leczenia zaburzeń odżywiania, np. anoreksji.

Aby skutecznie wspierać chorych na zaburzenia odżywiania, potrzebujemy prowadzić leczenie interdyscyplinarne. Często jest wymagane wsparcie lekarza pediatry lub lekarza rodzinnego, ale również psychologa, psychodietetyka, dietetyka, psychiatry. Osoby z zaburzeniami odżywiania zgłaszają się do tych specjalistów najczęściej w prywatnym sektorze opieki zdrowotnej. Kompleksowe leczenie generuje ogromne koszty dla pacjenta. To niestety powoduje, że terapia zaburzeń odżywiania jest często niepełna, gdyż pacjenci nie mogą pozwolić sobie na wydatek rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. W sytuacji progresji choroby pacjentom pozostają szpitale, w których osoba z anoreksją bardzo często nie otrzymuje kompleksowej terapii, a jedynie uzyskuje leczenie w postaci rehabilitacji żywieniowej w celu przywrócenia bezpiecznej masy ciała i czasami elementy psychoterapii lub psychoedukacji. Alternatywą są prywatne ośrodki leczenia zaburzeń odżywiania, gdzie koszt takiego leczenia wynosi kilkanaście tysięcy złotych.

Co powinien zrobić lekarz, zanim skieruje pacjenta do psychodietetyka? Jakie informacje są najważniejsze w czasie pierwszej wizyty u psychodietetyka?

Znowu odwołam się do zaburzeń odżywiania, szczególnie do anoreksji, gdzie czas ma ogromne znaczenie. W momencie, kiedy lekarz rodzinny podejrzewa anoreksję, bardzo ważna jest ocena funkcji mięśnia sercowego i całego układu sercowo-naczyniowego. Należy sprawdzić, czy stan zdrowia pozwala pacjentowi na podjęcie leczenia ambulatoryjnego, czy jednak konieczna będzie hospitalizacja. Często wiąże się to z koniecznością wykonania odpowiednich badań dodatkowych, w tym badań laboratoryjnych.

Czy jedzenie może być traktowane jak nałóg?

Gdybyśmy mieli odwoływać się do kryteriów diagnostycznych klasyfikacji chorób ICD-11 i DSM-5, to nie wyszczególniono jednostki „uzależnienie od jedzenia”. Natomiast faktycznie w ostatniej dekadzie pojawia się coraz więcej badań, które dotyczą problematyki uzależnienia od jedzenia i w których poszukuje się związku przymusu jedzenia (niezależnego od odczuwanego głodu fizycznego) z określonym pożywieniem (podobnie jak w przypadku uzależnienia od alkoholu) – przy czym wyniki części badań wskazują na brak takiej analogii.

W ramach próby wskazania kryteriów diagnostycznych uzależnienia od jedzenia wymienia się m.in. występowanie dokuczliwego głodu określonego pożywienia, co jest porównywane np. z odczuwaniem głodu alkoholu. W przypadku „uzależnienia od pożywienia” mówi się również o tym, że jedzenie – oprócz zaspokajania głodu fizycznego – daje dużą przyjemność, satysfakcję hedonistyczną. Dodatkowo wykazano, że jeśli nie uda się zaspokoić tej naglącej potrzeby jedzenia, może pojawić się niepokój, który porównywany jest z niepokojem występującym u osób uzależnionych od alkoholu.

Tych podobieństw „uzależnienia od jedzenia” do uzależnienia od substancji psychoaktywnych jest dużo więcej – np. zaniedbywanie innych czynności i aktywności. Generalnie jednak w kontekście „uzależnienia od jedzenia” więcej badań przeprowadzono na zwierzętach niż z udziałem ludzi. Z kolei te, które zostały przeprowadzone z udziałem ludzi, aktualnie nie potwierdzają uzależnienia od jedzenia jako zjawiska zbliżonego do uzależnienia od substancji psychoaktywnych ani nie pozwalają wyciągnąć wiarygodnych wniosków ze względu na wątpliwości metodologiczne.

Przez konieczność spożycia określonego pożywienia ma Pani na myśli konkretne danie, np. takie, które kojarzy się z potrawą przyrządzoną przez mamę w dzieciństwie (zaspokajające potrzebę bezpieczeństwa)? Czy chodzi bardziej o „sensorykę”, czyli pilną potrzebę, żeby zjeść coś chrupkiego, płynnego albo słodkiego?

Tutaj badania są także bardzo niejednoznaczne. W piśmiennictwie naukowym pojawia się np. sformułowanie „uzależnienie od cukru”, jednak aktualny stan wiedzy nie pozwala nam na stwierdzenie, że występuje takie zjawisko jak uzależnienie od określonego składnika żywieniowego. Zachowania impulsywne i kompulsywne dotyczące określonego typu żywności bardziej wynikają z zespołu cech sensorycznych, organoleptycznych: smaku, aromatu, czasami określonej konsystencji, jak np. chrupkość, kremowość, które często wywołują właśnie tę wzmożoną chęć jedzenia.

Co ciekawe, napady objadania się lub potrzeba spożycia określonego produktu rzadko kiedy dotyczą warzyw czy produktów nieprzetworzonych. Osoby cierpiące na napadowe objadanie się najczęściej sięgają po produkty wysokoprzetworzone, które charakteryzują się dużą gęstością energetyczną, zawartością węglowodanów rafinowanych i cukrów prostych, a także tłuszczu i soli lub dodatków smakowych, czyli składników, które mocno podbijają smak, czyniąc produkt jeszcze bardziej atrakcyjnym.

Z pewnością pewne produkty wywołują w nas przyjemne skojarzenia z dzieciństwem, dają poczucie emocjonalnego komfortu, a nawet bezpieczeństwa. Nie ma w tym nic złego. Myślę, że warto zaznaczyć, iż jedzenie generalnie pełni również funkcję regulowania emocji i w pewnym stopniu jest to strategia, z której każdy z nas korzysta. Celebrujemy ważne wydarzenia za pomocą jedzenia, okazujemy miłość, używając wyrafinowanych dań, a czasami pocieszamy się jedzeniem po ciężkim dniu. Jeśli takie zachowania zdarzają się incydentalnie, nie stanowią problemu i nie wskazują na zaburzoną relację z jedzeniem. Trudność pojawia się w momencie, gdy jedzenie jest główną strategią (czasami wręcz jedyną) regulowania emocji lub unikania ich przeżywania.

A jeśli chodzi o uzależnienie behawioralne?

Zaburzenia odżywiania z napadami objadania się możemy rozpatrywać jako zachowanie kompulsywne – ICD-11 wprowadziła tę nową jednostkę chorobową do klasyfikacji zaburzeń odżywiania. Napadowe objadanie się to zaburzenie odżywiania, które polega na przymusie spożywania pożywienia w określonym przedziale czasu i utracie kontroli nad jedzeniem. Zgodnie z kryteriami diagnostycznymi jedzenie samo w sobie stanowi czynność, która jest powtarzana i wykonywana pomimo ewidentnych szkód (zdrowotnych, emocjonalnych, osobistych, finansowych). Osoba z tym zaburzeniem sięga po jedzenie, aby regulować emocje. Jest to oczywiście dezadaptacyjna strategia. W trakcie napadu objadania pacjent odczuwa spadek napięcia związanego z przeżywaniem trudnych emocji i jest to punkt styczny pomiędzy napadowym objadaniem się a uzależnieniami behawioralnymi. Mechanizm ten jest powiązany z dysfunkcjami ośrodka nagrody i z impulsywnym funkcjonowaniem, czyli trudnością w odraczaniu gratyfikacji, a także z trudnością w zahamowaniu określonych działań u osoby, u której występują uzależnienia behawioralne. Oczywiście sam mechanizm uzależnień behawioralnych jest dużo bardziej skomplikowany. Niemniej jednak z pewnością możemy obserwować dużo analogii pomiędzy uzależnieniami behawioralnymi a napadowym objadaniem się.

Powiedziała Pani, że napadowe objadanie uznano za jednostkę chorobową. Czym różni się napadowe objadanie się od bulimii, poza tym, że w bulimii występują czynności kompensujące ilość przyjętego jedzenia?

W bulimii czynnościami kompensacyjnymi mogą być wymioty, ale też bardzo intensywne ćwiczenia wykonywane bezpośrednio po spożyciu większej ilości jedzenia. Może to być również stosowanie substancji przeczyszczających (co ma stanowić próbę pozbycia się nadmiaru pożywienia) albo leków moczopędnych, by usunąć nadmiar wody z organizmu (co oczywiście jest mylnie kojarzone z redukcją masy ciała). Te czynności kompensacyjne dają chorym poczucie natychmiastowej ulgi, choć jest to chwilowe i pozorne. W napadowym objadaniu się po wystąpieniu epizodu nie dochodzi do czynności kompensacyjnych. Pojawia się natomiast poczucie winy związane z ilością przyjętego pożywienia oraz mocne postanowienie zaostrzenia restrykcji żywieniowych, które w efekcie nasilają napady objadania się, co stanowi patomechanizm choroby.

Jakie są najważniejsze zalecenia dla osób, które mają trudności z jedzeniem pod wpływem emocji? Które z tych zaleceń są oparte na dowodach naukowych? Jaka jest ich jakość?

Jedzenie emocjonalne to jedna ze strategii radzenia sobie z emocjami. Jest to strategia na dłuższą metę dezadaptacyjna, działająca na chwilę. Daje poczucie ulgi i zmniejsza napięcie związane z trudnymi emocjami. Oczywiście, tak jak wspomniałam wcześniej, każdy z nas czasami stosuje tę strategię regulowania emocji, co nie jest nieprawidłowe. Ważne, aby nie była to główna bądź jedyna strategia regulowania emocji.

W pracy z osobami, których dotyczy jedzenie emocjonalne, w pierwszej kolejności należy się zająć zwiększeniem umiejętności adaptacyjnego regulowania emocji. Psycholog, psychoterapeuta lub psychodietetyk pomagają pacjentowi zwiększyć świadomość przeżywanych emocji i zdobyć umiejętność rozpoznawania pobudzenia emocjonalnego.

Piśmiennictwo naukowe wyróżnia dwie strategie regulowania emocji. Są to strategie wyprzedzające oraz tzw. strategie korygujące.

O strategiach wyprzedzających mówimy wtedy, gdy zapobiegamy pojawieniu się określonych stanów emocjonalnych, np. zastanawiamy się z pacjentem, czy może podjąć decyzję, żeby nie angażować się w sytuację, która wywołuje trudne dla niego emocje. Pokazujemy, że może wcześniej ocenić, czy ma możliwość zrezygnowania np. ze stresującego go wydarzenia.

Kolejną strategią wyprzedzającą jest modyfikacja danej sytuacji. Pokazujemy pacjentowi, że może spróbować wpłynąć na czekające go wydarzenie, co przełoży się na modyfikację odczuwanych emocji. Na przykład kiedy osoba stresuje się określonym zdarzeniem, może poprosić kogoś bliskiego o towarzyszenie i wsparcie, aby poczuć się bezpiecznie i zredukować stres.

Do strategii wyprzedzających możemy również zaliczyć chyba najczęściej wymienianą w badaniach naukowych tzw. restrukturyzację poznawczą. Jeśli daną sytuację ocenimy jako trudną, automatycznie pojawią się powiązane z tymi myślami emocje, np. stres, lęk. A można spojrzeć na daną sytuację z zupełnie z innej perspektywy, co pomaga modyfikować ocenę danego wydarzenia, a ostatecznie zmniejsza ryzyko pojawienia się trudnych emocji.

A jakie są strategie korygujące?

W momencie, gdy emocja się pojawia, ważne jest, aby szukać strategii regulowania emocji, które będą zastępować dotychczasową czynność jedzenia emocjonalnego. Do takich strategii korygujących, adaptacyjnych możemy zaliczyć: ćwiczenia relaksacyjne, ćwiczenia oddechowe, medytację, słuchanie relaksującej muzyki, rozmowę z bliską, wspierającą osobą, aktywność fizyczną, która dostarcza przyjemności i zmniejsza napięcie, oraz wiele innych. Te strategie wypracowywane są przede wszystkim z pacjentem, ponieważ to on najlepiej wie, co może mu pomóc. Ważne jest, aby pacjent próbował, doświadczał różnych metod redukcji stresu i regulacji emocji. Czasami niezbędna jest pomoc psychologa bądź psychoterapeuty.

Czy prawdą jest twierdzenie, że nawyk wyrabia się w 21–60 dni? Czy wystarczy „wytrzymać” i stosować jakieś zalecenie przez określony czas, żeby stało się to naturalnym wyborem?

Na pewno wyrobienie nawyku wymaga czasu i powtarzalności. Długość procesu zależy m.in. od trudności, z jakimi mierzy się pacjent. Czasami wykształcenie określonych nawyków żywieniowych trwa dużo dłużej, gdyż mogą pojawić się różne zdarzenia, które wytrącają pacjenta z pracy nad nawykiem. Nie jesteśmy odizolowani od codziennego życia, oddziałują na nas różne czynniki. Zdarzają się momenty, kiedy pacjent przerywa działania, ponieważ musi skupić się na innym, ważnym aspekcie życia. Budowanie nawyków żywieniowych wymaga z jednej strony motywacji do działania, ale z drugiej strony – czasu, zasobów wolicjonalnych, by móc wykonywać tę codzienną pracę nad wdrażaniem zmiany.

Co do modelu kształtowania nawyków żywieniowych – istnieje pojęcie „pętli nawyku”, czyli określonych kroków, które ułatwiają kształtowanie czynności zautomatyzowanych. Pętla nawyku składa się z sygnału wywołującego, czynności oraz tzw. nagrody, czyli przyjemności po wykonaniu czynności. Im częściej dana sytuacja się powtarza, tym bardziej staje się ona automatyczna.

W budowaniu nawyków żywieniowych warto określić, co dla pacjenta jest tą nagrodą, która spowoduje, że będzie tę czynność chętnie powtarzać. Dobrze, jeśli nagroda pojawi się natychmiast po wykonaniu czynności, bo to ułatwia pacjentowi jej automatyzowanie.

Jakie błędy najczęściej popełniają osoby, które próbują zmienić swoje złe nawyki?

Osoby pracujące nad nawykami żywieniowymi bardzo często chcą szybko uzyskać rezultat. W trakcie zmiany zachowań żywieniowych, podobnie jak podczas jakiejkolwiek innej zmiany nawyków, będą pojawiać się potknięcia. Bardzo ważne jest więc dla mnie, aby przygotować pacjenta na te potknięcia. Istotne jest też, by nie traktować potknięć jako porażki, która często powoduje rezygnację z dalszego wdrażania zmiany. Momenty zwolnienia czy nawet zatrzymania się i powrotu do starych nawyków są naturalnym etapem zmiany.

Kolejny błąd, który często obserwuję u swoich pacjentów, to nadmierne restrykcje, np. całkowite wykluczanie określonych grup produktów, które dotąd dominowały w diecie.

Bardzo często pacjenci próbują wprowadzać nowe nawyki w oderwaniu od swojego stylu życia, zasobów czasowych, możliwości logistycznych czy choćby nawet umiejętności kulinarnych. Mają pewne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać zmiana nawyków żywieniowych, ale kompletnie nie przekłada się to na ich sposób funkcjonowania. Przykładowo: pacjent, który ma absorbującą pracę, zajmuje się domem, rodziną, nie będzie miał przestrzeni do rewolucyjnej zmiany.

Na przykład, jak pokazują badania, już około 10% redukcji wyjściowej masy ciała przynosi wymierne korzyści dla zdrowia. Dobrze jest patrzeć na proces nie tylko przez pryzmat końcowego celu, ale właśnie skupiając się na poszczególnych krokach, które nas do tego celu przybliżają. Czasami pomaga podzielenie sobie jednego dużego celu na kilka mniejszych odcinków i zauważanie zmiany po dotarciu do końca odcinka. To znacząco podnosi motywację, poczucie skuteczności, co jest istotnym elementem powodzenia zmian.

Jako psychodietetyczka skupiam się właśnie bardziej na procesie dotyczącym zmiany nawyków żywieniowych niż na osiąganiu określonego celu. Często ten cel przychodzi właśnie jako efekt wypracowanych nawyków żywieniowych. Koncentracja jedynie na efekcie może wywoływać w pacjencie presję, co nierzadko prowadzi do rezygnacji ze zmiany. Choć, jak wiadomo, wyznaczony cel sam w sobie ma potencjał motywujący do działania.

Rozumiem i szanuję to, że cel estetyczny, związany z wyglądem jest dla pacjenta ważny, natomiast staram się rozszerzać tę perspektywę o cele zdrowotne i długofalowy efekt. Nie chodzi o chwilowe uzyskanie „wymarzonej” masy ciała, ale o wyrobienie prawidłowych nawyków, dzięki którym zmniejszymy masę ciała i zyskamy zdrowie.

Czy tzw. detoks cukrowy jest odpowiednim zaleceniem dla osób, które jedzą dużo słodyczy?

Pojęcie „detoksu cukrowego” często pojawia się w mediach i literaturze popularnej, natomiast piśmiennictwo naukowe nie stosuje takiej terminologii.

Myślę, że istotny jest sposób komunikacji, ponieważ słowo „detoks” oznacza ogromną, wręcz medyczną potrzebę odstawienia określonej substancji, która z jakiegoś powodu może zagrozić naszemu życiu. Najczęściej kojarzymy detoks z uzależnieniem od alkoholu lub narkotyków. Kojarzy się on z presją, działaniem bardzo inwazyjnym. W kontekście kształtowania relacji z jedzeniem, zero-jedynkowe postępowanie, w którym unikamy określonej grupy produktów czy składników, często prowadzi do wzrostu ich atrakcyjności. Duża atrakcyjność produktu spożywczego zwiększa ryzyko załamania abstynencji. W momencie, kiedy pacjent będzie miał gorszy dzień, może sięgnąć po produkty z dużą zawartością cukru, a ponieważ wie, że złamał postanowienie, wówczas na zasadzie zero-jedynkowego podejścia „odpuści” jakąkolwiek próbę samokontroli. W taki sposób może dochodzić do wzmożonego zjadania tzw. zakazanych produktów.

Metodą pracy nad nadmiarową konsumpcją słodyczy na pewno nie jest zabronienie pacjentowi ich jedzenia. Trzeba znaleźć przyczyny takich zachowań i skupić się bezpośrednio na nich.

Regulacja częstotliwości spożywania posiłków bywa kluczowa. Słodycze często są odpowiedzią na intensywny głód. Gdy posiłki są spożywane nieregularnie, dochodzi do zmniejszenia stężenia glukozy we krwi, więc automatycznie pojawia się chęć zjedzenia czegoś słodkiego. Istotną kwestią jest również odpowiednie bilansowanie posiłków, czyli włączanie do nich produktów zawierających białka, tłuszcze i węglowodany. Obecnie dużym zainteresowaniem wśród osób odchudzających się cieszy się dieta ketogenna, która zakłada bardzo znaczące zmniejszenie spożycia węglowodanów. Jednak jednym z niekorzystnych efektów tej diety jest trudny do opanowania apetyt na produkty węglowodanowe, w tym słodycze.

Zachęcam pacjentów do rozsądnego wprowadzania produktów rekreacyjnych, czyli np. słodkich przekąsek jako elementu zbilansowanej diety. Nie dzielę produktów na dozwolone i zakazane. Jeśli widzę, że pacjentowi trudno zachować umiar, zalecam wizytę u lekarza i ocenę gospodarki węglowodanowej, hormonalnej, bo być może występują zaburzenia, które intensyfikują apetyt na słodkie produkty. Ważna jest również ocena psychologiczna pacjenta w kontekście zachowań impulsywnych, a także jedzenia emocjonalnego.

Czy zatem osoba, która chce schudnąć, może jeść słodycze i „niezdrowe” produkty, takie jak chipsy, pizza itd.?

Tak jak już wspomniałam – nie jestem zwolenniczką wykluczania rekreacyjnych produktów z diety. Wszyscy żyjemy w środowisku wysoce sprzyjającym rozwojowi otyłości, bombardującym nas żywnością wysokoprzetworzoną, gdzie na wyciągnięcie ręki dostępne są produkty wysokoenergetyczne. Jeśli powiemy pacjentowi, że musi wykluczyć je z diety, to doprowadzimy do wzrostu ich atrakcyjności, co w konsekwencji może prowadzić do złamania zasad żywieniowych i nadmiarowego sięgania po nie. Lepszym rozwiązaniem jest elastyczne podejście. Uczę pacjenta tego, co to znaczy racjonalny, zbilansowany model żywienia. Pokazuję też, jak włączać produkty rekreacyjne do diety, aby w jak najmniejszym stopniu wpływały one na masę ciała. Pamiętajmy, że w życiu pojawiają się różne wyjątkowe i też nieprzewidywalne sytuacje – grill, świąteczna kolacja, wyjazd służbowy czy spotkania integracyjne, podczas których zachowanie całkowitej abstynencji od produktów rekreacyjnych może być wręcz niemożliwe. Staram się nauczyć pacjenta intuicyjnego i świadomego poruszania się w tym skomplikowanym świecie żywieniowym, w którym właściwie na każdym kroku wystawiany jest na pokusę różnorodnych, bardzo atrakcyjnych produktów spożywczych.

Jak można podejść do problemu osoby, która choruje na otyłość III stopnia, ale deklaruje, że „nic” nie je albo je „bardzo mało”, a mimo spożywania np. 1000 kcal nie może schudnąć? Czy osoba taka potrzebuje pomocy psychologa lub psychodietetyka?

Rzeczywiście, gdyby pacjent przyjmował 1000 kcal dziennie, to jest mało prawdopodobne, aby masa ciała nie ulegała redukcji. Natomiast może być tak, że pacjent nie kontroluje, ile energii przyjmuje z dietą, ponieważ np. podjada bądź pije napoje słodzone. Bardzo często szkopuł tkwi w tym, że pacjent uwzględnia główne posiłki w energetyczności swojej diety, ale automatycznego podjadania już nie rejestruje. Jeśli do tego dodamy jeszcze 2–3 kawy z dodatkiem mleka i syropu słodzącego, bilans energetyczny jest dodatni. W takich sytuacjach rekomenduję dzienniczek żywieniowy. Jeśli tylko pacjent będzie skrupulatnie notował spożywane posiłki i produkty oraz napoje, z łatwością uda nam się zlokalizować przyczynę nadmiernej masy ciała.

Jeśli natomiast pacjent chroni się przed konfrontacją, to dobrym rozwiązaniem byłaby konsultacja psychologiczna po to, by znaleźć przyczynę trudności związanych z przyjęciem odpowiedzialności za swoje zdrowie i masę ciała. Jeżeli pacjent wypiera problem, próba budowania racjonalnych nawyków żywieniowych będzie najprawdopodobniej mało skuteczna.

*Występowanie zmian skórnych o typie ran, blizn, otarć na grzbietowej okolicy dłoni, w tym okolicy stawów śródręczno-paliczkowych. Zmiany te są wynikiem urazów spowodowanych przez siekacze podczas prowokowania odruchu wymiotnego – przyp. red.

Rozmawiała Agnieszka Krupa

Dr hab. Katarzyna Zabłocka-Słowińska – psychodietetyczka, dr hab. n. farm. w dziedzinie bromatologia. Od ponad 10 lat pomaga kształtować nawyki dotyczące racjonalnego sposobu żywienia. Wykładowczyni na kierunku dietetyka i studiach podyplomowych z psychodietetyki. Współpracuje z Instytutem Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Opolskiego, Uniwersytetem MERITO we Wrocławiu, Uniwersytetem Dolnośląskim we Wrocławiu. Członkini Polskiego Towarzystwa Dietetyki i Komitetu Nauki o Żywieniu Człowieka PAN.
Współautorka badań nad oceną żywieniowych czynników ryzyka rozwoju chorób onkologicznych oraz oceną stanu odżywienia oraz żywieniowego wspomagania terapii tych chorób. Autorka publikacji z zakresu oceny stanu odżywienia i sposobu żywienia pacjentów onkologicznych oraz diabetologicznych, a także interakcji pomiędzy lekami a składnikami pożywienia i suplementami diety. Współautorka opracowania „Zalecenia dietetyczne łagodzące skutki uboczne chemioterapii i radioterapii” oraz poradnika dla pacjentów „Żywienie w chorobach nowotworowych”.

15.01.2024
Zobacz także
  • Rola psychodietetyka w leczeniu otyłości
  • Rola psychologa w leczeniu otyłości
  • Rola psychologa w leczeniu otyłości
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta