×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

O szczepieniach przeciwko HPV trzeba mówić dużo i głośno, a tymczasem...

Małgorzata Solecka
Kurier MP

W przeciwieństwie do szczepień przeciwko COVID-19, kiedy rzeczywiście trwał wyścig z czasem, w przypadku HPV nie nastawiamy się na sprint, tylko raczej na maraton – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch z Federacji Porozumienie Zielonogórskie.


Joanna Zabielska-Cieciuch. Fot. NFZ

  • Przed Polską szczepienia przeciwko HPV rozpoczęto w około 100 innych krajach
  • Dziwi, że szczepienia tego nie ujęto w standardowej formule w PSO i że pozostaje szczepieniem zalecanym
  • Przeciętny Polak nie ma pojęcia, co to jest HPV. Mało kto wie, że istnieje szczepienie przeciwko HPV
  • Zdecydowanie mniej bym się skupiała na tym, ile dzieci udało się zaszczepić od 1 czerwca, a bardziej na refleksji, w jaki sposób te szczepienia rozpropagować
  • Bardzo ważne jest dobre przygotowanie dziecka, uświadomienie mu, jak ważne jest to szczepienie i jaki jest jego cel
  • Cała kampania w mediach skoncentrowana jest wokół raka szyjki macicy. Wirus brodawczaka ludzkiego jest jednak również przyczyną wielu innych nowotworów

Małgorzata Solecka: Program powszechnych, bezpłatnych szczepień przeciwko ludzkiemu wirusowi brodawczaka (HPV) trwa już blisko miesiąc. Minister zdrowia co kilka dni ogłasza, ilu 12- i 13-latków już zaszczepiono. Można powiedzieć – nareszcie?

Joanna Zabielska-Cieciuch: Nareszcie. Pamiętajmy, że przed Polską szczepienia przeciwko HPV rozpoczęto w około 100 innych krajach. W niektórych z nich, jak w Australii, szczepienia są prowadzone od kilkunastu lat. Na początku szczepiono same dziewczynki, ale bardzo szybko władze zdecydowały o objęciu nimi chłopców. To, co zwraca uwagę, to również szybka decyzja tamtejszego rządu – gdy tylko pojawiły się problemy z unikaniem szczepień ochronnych, nie tylko przeciwko HPV, wprowadzono zasadę, że bez szczepienia nie ma benefitów socjalnych związanych z rodzicielstwem.

W Polsce bardzo długo zmagaliśmy się z oporem, wynikającym przede wszystkim z braku wiedzy, braku edukacji. Ale też ceny tych szczepionek. Muszę powiedzieć, że na przestrzeni 25 lat pracy mojej poradni zaszczepiliśmy na zasadach komercyjnych może kilkanaście dziewczynek i młodych kobiet. Ceny były mało zachęcające, żeby nie powiedzieć zaporowe.

Decyzję o wprowadzeniu bezpłatnych szczepień przeciwko HPV mogę ocenić wyłącznie pozytywnie, choć nieco jestem zdziwiona formułą, w jakiej tego dokonano. Dziwi mnie, że szczepienia tego nie ujęto w standardowej formule w Programie Szczepień Ochronnych i że pozostaje szczepieniem zalecanym. Być może chodzi o źródło finansowania...

Wydaje się, że to raczej źródło finansowania, czyli Fundusz Medyczny, dostosowano do decyzji, jaka zapadła, by szczepienie przeciwko HPV nie było obowiązkowe, tylko zalecane, a jednocześnie mogło być w pełni finansowane ze środków publicznych. Jeszcze przed pandemią ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że ze względu na emocje światopoglądowe nie będzie forsowana koncepcja obowiązkowości tego szczepienia.

To, że mówiąc o szczepieniach w ogóle odnosimy się do światopoglądu, jest najlepszym dowodem na stan edukacji zdrowotnej naszego społeczeństwa. Z moich doświadczeń wynika, że przeciętny Polak nie ma pojęcia, co to jest HPV. Mało kto wie, że istnieje szczepienie przeciwko HPV. Gdy w mediach pojawiają się jakieś informacje, zaraz mamy nawał telefonów, przez 2–3 godziny udzielamy informacji.

Czasami trudno zgadnąć, jaki argument przemówi do rodziców. Od koleżanki, która prowadzi poradnię podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) na terenie wiejskim i pod opieką ma około 2500 pacjentów, a w dwóch rocznikach objętych szczepieniami przeciwko HPV 35 dzieci, usłyszałam, że oni obdzwonili rodziców wszystkich uprawnionych i uzyskali zgodę na szczepienie 19 dzieci.

Znakomity wynik!

Dokładnie! Pytam, jak im się to udało, jakich argumentów używali. Usłyszałam, że pielęgniarka, która dzwoniła, mówiła, że te szczepionki, z których można w tej chwili skorzystać, kosztowały wcześniej 700 złotych. A teraz są za darmo. Nie było więcej pytań.

Zainteresowanie w moich poradniach oceniam na razie na około 10% uprawnionych. Mamy po 50–60 dzieci w każdym z roczników. Było sporo telefonów z pytaniami o szczepienie, ale zdecydowanie mniej chętnych do zapisów. Szczepionki fizycznie mamy od drugiego tygodnia czerwca, bo 1 czerwca, gdy oficjalnie szczepienia ruszyły, był takim terminem mocno umownym.

Pamiętajmy, że w przeciwieństwie do szczepień przeciwko COVID-19, kiedy rzeczywiście trwał wyścig z czasem, w przypadku HPV nie nastawiamy się na sprint, tylko raczej na maraton. Cel mamy absolutnie długofalowy. Trzeba mieć plan wręcz na dekady.

Zdecydowanie mniej bym się skupiała na tym, ile dzieci udało się zaszczepić od 1 czerwca, a bardziej na refleksji, w jaki sposób te szczepienia rozpropagować. Wśród rodziców, ale też wśród samych dzieci. To nie są kilkulatki, tylko młodsza młodzież. W takim wieku, wbrew woli nastolatka, trudno jest takie szczepienie przeprowadzić. Miałam całkiem niedawno przypadek dziewczynki w tym wieku, która stawiła się na przypominające szczepienie przeciwko tężcowi, dosłownie uciekła z poradni i tata musiał ją gonić po osiedlu. W tym wieku nie zadziała już ani lizak, ani kolorowa naklejka. Dlatego bardzo ważne jest dobre przygotowanie dziecka, uświadomienie mu, jak ważne jest to szczepienie i jaki jest jego cel. Kilka dni temu szczepiłam dziewczynkę, bardzo świadomą. Wiedziała, dlaczego zostanie zaszczepiona. Chciała się zaszczepić. Jej mama mówiła, że starszej córki nie zaszczepiła ze względu na koszty i była bardzo zadowolona, że młodszą może zaszczepić w ramach programu.

Zwraca też uwagę brak zainteresowania ze strony rodziców chłopców. Na razie mamy zapisane przede wszystkim dziewczynki, i to niezbyt wiele. Jeśli chodzi o chłopców, zaszczepiłam do tej pory tylko 2.

Może Pani wskazać mankamenty programu szczepień? Co należałoby poprawić?

Są problemy ściśle techniczne, związane z wypełnianiem elektronicznej Karty Szczepień (e-Karty Szczepień). Powinniśmy móc to robić w swoich programach gabinetowych, na razie jest to niemożliwe, może z czasem się uda dopracować te rozwiązania.

Nie bardzo też rozumiem, dlaczego szczepień nie może po prostu prowadzić każda poradnia POZ. Wymagana jest procedura zgłoszenia punktu szczepień. Dla części rodziców może to być utrudnieniem, jeśli dowiedzą się, że w ich przychodni nie ma takiego punktu i będą musieli szukać innej poradni, szczepić u innego lekarza. Każda poradnia POZ może szczepić, ale warunkiem jest przystąpienie do programu i zgłoszenie MUŚ, czyli miejsca udzielania świadczeń. Czasami wychodzi tak, że jedna poradnia pojawia się na mapie 3 razy, jak moja (śmiech). Poprawiłam statystyki, bo widnieję jako gabinet lekarza POZ, gabinet pielęgniarki i gabinet zabiegowo-szczepienny.

Na szczepienie trafiają do mnie dzieci z różnych dzielnic Białegostoku. Gdy pytam rodziców, dlaczego nie szczepią dziecka w swojej poradni, ci, którzy rejestrowali się przez IKP mówią, że system wskazał moją jako najbliżej położoną.

A jak z Pani perspektywy wygląda zainteresowanie dwoma różnymi szczepionkami, które są dostępne w programie? Czy widać różnicę?

Przynajmniej na razie przede wszystkim widać, że nie ma większej orientacji. Jedna z mam, które rejestrowały dziecko na szczepienie, pracuje w NFZ, więc przynajmniej w teorii powinna wiedzieć więcej. Gdy zapytałam ją, czym chce zaszczepić córkę, zapytała skąd ona ma wiedzieć, co wybrać? Gdy usłyszała, że jedna szczepionka jest 2-walentna, a druga 9-walentna, stwierdziła, że pewnie 9-walentna jest lepsza. Rodzice nie mają wiedzy, a muszą dokonywać wyboru. Ale jeśli szczepionka 9-walentna jest dostępna na takich samych zasadach jak 2-walentna, to raczej mało kto wybierze szczepionkę zawierającą mniej genotypów wirusa.

Gdy pojechaliśmy odebrać pierwszą pulę dawek, wzięliśmy 10 sztuk „dziewiątek” i 2 sztuki „dwójki”, bo Sanepid podkreślał, że w poradni powinny być dostępne obydwie. Ale wiem, że niektóre poradnie zamawiały same „dziewiątki” i nie miały problemu z realizacją takiego zamówienia.

A co będzie, gdy szczepionka 9-walentne się skończy?

Słyszymy zapewnienia, że w magazynie dawki są, a jak się skończą, dostaną następne.

Z danych z rozstrzygnięcia przetargu wiemy, że kupiono łącznie około 210 000 dawek obu szczepionek, dokładnie każdej po połowie. Liczebność obu roczników 12- i 13-latków sięga 830 000, bo to końcówka „baby-boom”. Na razie jednak co najmniej przedwczesne wydaje się zamartwianie, co będzie jak się dawki skończą.

To się nie zmieni bez dużej akcji edukacyjno-informacyjnej. Wspominałam, że nie ma zgłoszeń chłopców. Ale matki pytają, dlaczego w zasadzie mają decydować o zaszczepieniu syna. Cała kampania w mediach skoncentrowana jest wokół raka szyjki macicy. Wirus brodawczaka ludzkiego jest jednak również przyczyną wielu innych nowotworów. Nie można zagrożenia z nim związanego sprowadzać tylko do raka szyjki macicy.

Mój zasadniczy problem z kampanią medialną jest taki, że jest kompletnie niewidoczna. Być może jest emitowana w niektórych stacjach telewizyjnych, ale pokolenie 40-latków, a to oni są w większości rodzicami uprawnionych roczników, to już bardziej odbiorcy internetu niż telewizji. Mnie, przyznam, mimo że z powodów zawodowych wyszukuję bardzo dużo informacji dotyczących zdrowia, w tym szczepień, algorytmy Google lub Facebooka jeszcze ani raz nie podpowiedziały spotu rządowej kampanii o szczepieniach przeciwko HPV.

Rzeczywiście, o kampanii można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest intensywna. My mamy plakat i ulotki, ale to o wiele za mało. Potrzebne są nie tyle spoty, co stałe programy, w których będzie prowadzona edukacja na temat szczepień. Nie tylko przeciwko HPV. Za chwilę będzie sezon grypowy. Mamy porażająco mały odsetek osób, które korzystają z ochrony przed grypą poprzez szczepienie, a potem są zdziwieni, że z powikłaniami grypy – na przykład obustronnym zapaleniem płuc – trafiają do szpitala i przez tygodnie są leczeni antybiotykami. Mamy trzecią dekadę XXI wieku, a nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że szczepionki to wymysł firm farmaceutycznych.

Pojawiają się też głosy, że nie będzie sukcesu – mierzonego odsetkiem zaszczepionych dzieci – jeśli szczepienia nie będą prowadzone w szkołach.

Jeszcze około 20 lat temu, gdy zaczynałam pracować, dzieci szczepiono w szkołach. Nikt się nie pytał rodziców o zgodę. Pielęgniarka szkolna brała kolejne klasy do szczepienia. Nikt nie pytał o niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). W 1999 roku szczepienia przejęły poradnie POZ. I trzeba podkreślić, że radzimy sobie z tym zadaniem dobrze, choć dane na temat wyszczepialności przeciwko odrze, świnceróżyczce wyglądają już bardzo niepokojąco. Warto jednak podkreślić, że wsparcie ze strony państwa jest – użyję słowa wyjątkowo łagodnego – mocno niewystarczające. A wystarczą, powiem otwarcie, nawet niezbyt dotkliwe środki – gdy zgłaszamy do sanepidu fakt uchylania się od szczepienia i sanepid kontaktuje się z rodzicami, od razu w poradni drzwi się nie zamykają. Część osób, które nie zgłaszają się na szczepienie z dzieckiem, to wcale nie są zatwardziali przeciwnicy szczepień. Wystarczy, że otrzymają sygnał ostrzegawczy o możliwych nieprzyjemnych konsekwencjach, również finansowych.

Rozmawiała Małgorzata Solecka

27.06.2023
Zobacz także
  • O szczepieniach przeciwko HPV trzeba mówić dużo i głośno, a tymczasem...
  • Idą zmiany w Programie Szczepień Ochronnych?
  • MZ: 27 maja ruszają zapisy na szczepienie przeciwko HPV
  • Szczepienie przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV)
Wybrane treści dla Ciebie
  • Szczepienia przed wyjazdem do Afryki Południowej
  • Kłykciny kończyste – przyczyny, objawy i leczenie
  • Szczepienie przeciwko gruźlicy
  • Szczepienie przeciwko meningokokom
  • Brodawki wirusowe narządów płciowych
  • Szczepienie przeciwko pałeczce hemofilnej typu b (Hib)
  • Szczepienie przeciwko środkowoeuropejskiemu odkleszczowemu zapaleniu mózgu
  • Brodawki wirusowe
  • Szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce
  • Szczepienia przed wyjazdem do Afryki Północnej
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta