Otyłość nie jest chorobą żołądka czy jelit, interwencja chirurga nie wystarczy, by pacjenta wyleczyć. Jednak operacja bariatryczna, zwłaszcza u pacjentów z otyłością olbrzymią, jest najskuteczniejszą metodą leczenia, tymczasem program KOS-BAR zmierza ku wygaszeniu.
Prof. Piotr Major. Fot. arch. wł.
Jak mówił we wtorek podczas webinaru poświęconego podsumowaniu programu KOS-BAR prof. Piotr Major z UJ CM, pacjenci z otyłością, zainteresowani kompleksowym leczeniem w ramach KOS-BAR, muszą być zakwalifikowani do zabiegu do końca września. Powód? Tylko do końca tego roku można przeprowadzać – w ramach programu oczywiście – operacje bariatryczne, choć cały program trwa do końca 2024 roku. Jednak ostatni rok to jedynie kontynuacja leczenia i obserwacja pacjentów. Przygotowanie do zabiegu trwa zaś minimum trzy miesiące – i sztywne ramy czasowe, jakie narzucają warunki wpisane w programie, są nieprzekraczalne (co zresztą, jak podkreślał ekspert, mocno komplikuje jego prowadzenie, a niektórych pacjentów wręcz zniechęca do udziału, czy z niego wyklucza).
Program KOS-BAR Narodowy Fundusz Zdrowia zatwierdził w listopadzie 2021 r., a zaczęto go realizować w 2022 r. Prowadzony jest w dziewiętnastu ośrodkach w Polsce, m.in. w Bydgoszczy, Grudziądzu, Krakowie, Łodzi, Olsztynie, Szczecinie, Toruniu i Warszawie. Przeznaczony jest dla osób w wieku 18-65 lat z otyłością olbrzymią mierzoną wskaźnikiem masy ciała (BMI) na poziomie co najmniej 40 kg/m2. Do programu kwalifikują się także pacjenci ze wskaźnikiem co najmniej 35 kg/m2 z chorobami towarzyszącymi, takimi jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, zespół bezdechu sennego, zaburzenia lipidowe (zbyt duży poziom cholesterolu i trójglicerydów) oraz ze zmianami w stawach i złamaniami kości (związanymi z nadmierną masą ciała).
– W tym programie bardzo ważne jest kompleksowe i skoordynowane leczenie, które nie ogranicza się jedynie do wykonania operacji – mówił prof. Piotr Major. Kompleksowość to zapewnienie pacjentowi przygotowania do zabiegu, operacji chirurgicznej, ale też opieki dietetycznej, psychologicznej oraz rehabilitacji.
Specjalista podkreślał, że program KOS-BAR jest unikatowy na świecie. Wprawdzie kompleksowe leczenie otyłości stosowane jest w innych krajach, jednak u nas finansowanie terapii jest ściśle powiązane z tym, jakie uzyskuje się efekty leczenia u danego pacjenta, bo płatnik co prawda finansuje same procedury, ale dodatkowo dopłaca za efekt leczenia. – Ośrodkom zależy zatem na jak najlepszej jakości leczenia, bo to przekłada się na efekt finansowy – dodał.
Ile zabiegów wykonano do tej pory? Niestety, tu wychodzi słabość programu – nie ma dostępnych aktualnych danych. Oficjalne dane z NFZ, sprzed kilku miesięcy, mówią o nieco ponad 2 tys. wykonanych zabiegów bariatrycznych, dane nieoficjalne, zebrane od ośrodków i towarzystw naukowych – o ok. 2,5 tys. Program zakładał przeprowadzenie 2,9 tys. operacji. W ocenie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji do kwietnia 2023 r. zakwalifikowano do udziału w programie prawie 3,5 tys. osób.
Kolejna słabość to niepewność co do dalszych losów programu – i pacjentów. – Nie wiemy, co z leczeniem w ramach KOS-BAR od stycznia 2024 r. Co proponować chorym kwalifikowanym do zabiegów po 1 października 2023 r.? – zastanawiał się prof. Major, podkreślając jednocześnie, że jeśli program nie zostanie przedłużony, można się spodziewać ponownego wydłużenia kolejek do zabiegów. W ramach programu pacjenci czekają kilka miesięcy – ten czas poświęcony jest na przygotowania. Jeśli program wygaśnie, można się spodziewać, że czas oczekiwania wydłuży się do roku – to ocena ośrodków zajmujących się leczeniem otyłości w ankiecie zamieszczonej w raporcie na temat programu KOS-BAR, opracowanym przez Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Jak podkreślił prof. Major, problemów ze sfinansowaniem KOS-BAR nie powinno być: przez dwa lata kosztował on 71 mln zł, tymczasem wpływy z opłaty cukrowej (z których program w całości został sfinansowany) tylko w pierwszym półroczu 2023 roku były ponad dziesięciokrotnie wyższe.
Zdaniem krakowskiego specjalisty leczenie chirurgiczne zmniejsza u chorych na otyłość ryzyko powikłań i rozwoju wielu chorób, dzięki czemu ich życie można wydłużyć nawet o kilkanaście lat. Zmniejszają się, znacząco, koszty pośrednie tej przewlekłej choroby (ekspert przypomniał, że WHO ogłosiła epidemię otyłości, a Polska co prawda nie przoduje w rankingach najbardziej „otyłych społeczeństw”, ale należy do społeczeństw tyjących najszybciej) – osoby, którym uda się pomóc skutecznie zredukować masę ciała są bardziej wydajni zawodowo (albo w ogóle zdolni do podjęcia pracy), mniej narażeni na choroby układu krążenia. Cukrzyca może się u nich cofnąć do tego stopnia, że nie wymagają podawania insuliny a nawet leków doustnych. – Chory na otyłość pozostaje pacjentem do końca życia – podkreślał prof. Major. Ale przez resztę życia może być osobą znacząco zdrowszą.
Ekspert rozwiewał również wątpliwości, czy – przynajmniej na tym etapie – nowe leki wspomagające leczenie otyłości mogą zastąpić operacje bariatryczne. Jak stwierdził, u pacjentów z otyłością olbrzymią leki mogą być wsparciem – na etapie przedoperacyjnym oraz po operacji – procesu leczenia, ale samej operacji nie zastąpią. – Farmakologia to uzupełnienie, nie konkurencja – podkreślał.