Pandemia wiele zmieniła w leczeniu chorych na raka jelita grubego; jednym z największych problemów jest dziś ograniczony dostęp do diagnostyki, w tym do kolonoskopii - zaalarmowali eksperci z okazji przypadającego 27 września Światowego Dnia Przerzutowego Raka Jelita Grubego.
Kolonoskopia. Fot. Chad A. Bascom / U.S. Navy - domena publiczna, via Wikimedia Commons
Specjaliści mówili o tym podczas konferencji prasowej, zorganizowanej przez organizacje pacjentów, takie jak Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych, Polskie Stowarzyszenie Stomijnego Pol-ilko, Fundacja EuropaColon i Fundacja StomaLife.
Według Krajowego Rejestru Nowotworów w Polsce żyje ponad 115 tys. osób z rakiem jelita grubego. To drugi najczęściej występujący nowotwór wśród kobiet (po raku płuca) oraz trzeci u mężczyzn (po raku stercza i raku płuca). Co roku wykrywanych jest 19 tys. nowych przypadków tej choroby, z czego rocznie ok. 4800 osób, czyli ponad jedna czwarta, diagnozowana jest w przerzutowym stadium nowotworu.
Prognozy są niepokojące, przewiduje się, że zachorowalność na raka jelita grubego będzie wciąż rosła. Według KRN w 2030 r. liczba nowych przypadków tej choroby może się zwiększyć nawet do 28 tys. rocznie. Jeśli zatem nic się nie zmieni, za kilka lat może to być najczęściej występujący nowotwór, przynajmniej wśród kobiet.
Decydujące znaczenie ma wczesne wykrywanie raka jelita grubego, co umożliwia kolonoskopia. Metoda ma tę dodatkową zaletę, że pozwala wykryć znajdujące się w jelicie grubym polipy i podczas tego samego badania na ogół można je też usunąć.
Kolonoskopia w tzw. badaniach przesiewowych wykonywana jest bezpłatnie wśród osób od 50. do 64. roku życia. Z powodu pandemii system ich wykonywania w ośrodkach na terenie całego kraju został jednak zakłócony.
„Pandemia koronawirusa wiele zmieniła w leczeniu chorych na raka jelita grubego – podkreśliła Iga Rawicka z Fundacji EuropaColon Polska. – Obserwujemy kilka problemów. Jednym z największych jest obecnie ograniczony dostęp do diagnostyki, do kolonoskopii. Niesie to za sobą istotne problemy w obszarze wczesnej diagnozy podczas epidemii COVID-19, a co za tym idzie skuteczniejszym leczeniu raka jelita grubego”.
Zwróciła uwagę, że ograniczony dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej, w konsekwencji znaczący spadek liczby skierowań do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej w celu dalszej diagnostyki, „oznacza odsunięcie w czasie wykrycia nowotworu i mniejsze szanse na wyleczenie lub dłuższe przeżycie z chorobą, a to oznacza wyższy koszt leczenia”.
Przypomniała, że leczenie raka jelita grubego wykrytego w pierwszym, początkowym stadium choroby, to koszt 4 000 euro, zaś w czwartym zaawansowanym stadium to już 40 000 euro, czyli dziesięć razy więcej.
Tymczasem czas oczekiwania na badania - zwrócono uwagę podczas konferencji prasowej - znacznie się wydłużył i pogorszyła się do nich dostępność. Trzeba zatem podjąć wszelkie środki, aby właściwie zrównoważyć decyzje dotyczące leczenia choroby, mając na uwadze ryzyko infekcji koronawirusem SARS-CoV-2.