Od kilku lat obserwujemy niepokojący spadek liczby dzieci leczonych w uzdrowiskach. Odnotowujemy dla nich coraz mniej miejsc, mimo że zagrożeń zdrowotnych wcale nie brakuje. Co jest przyczyną takiej sytuacji, a może przyczyn jest wiele?
Anna Mrózek: Przyczyn coraz mniejszej ilości miejsc dla dzieci na leczenie uzdrowiskowe jest kilka. Na pewno duże znaczenie ma malejąca populacja dziecięca w społeczeństwie, ponieważ od lat rodzi się mniej dzieci, nie ma mody na rodziny wielodzietne. Obecnie rodzina najczęściej składa się z rodziców i 1-2 dzieci. Niestety też wiedza lekarzy rodzinnych i specjalistów pracujących w poradniach specjalistycznych i oddziałach szpitalnych o leczeniu uzdrowiskowym dzieci nie jest wystarczająca. Ponadto niekiedy barierą jest też biurokracja - trzeba wypełnić stosowne druki (które dość często się zmieniają), wykonać badania diagnostyczne, a czasami również przekonać rodziców o celowości tego rodzaju leczenia. Dla lekarzy dużym utrudnieniem jest obowiązek wysłania wniosku osobiście do NFZ; a łatwiej byłoby scedować ten obowiązek na pacjenta lub opiekunów w przypadku dzieci. Przyczyną może być również to, że w czasie studiów lekarskich w programie nauczania uczelni (z wyjątkiem Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, gdzie pracuje prof. dr hab. Irena Ponikowska - Krajowy Konsultant w dziedzinie balneologii i medycyny fizykalnej) nie ma informacji i zajęć z tego zakresu. I oczywiście niewielkie pieniądze przeznaczone na leczenie uzdrowiskowe dzieci przez NFZ, które przynosi straty, a nie zyski podmiotom leczniczym prowadzącym tego rodzaju działalność.