Artykuł koncentruje się przede wszystkim na skutecznych metodach komunikacji, pomagających w przezwyciężeniu traumy o charakterze seksualnym u pacjentów, którzy doświadczyli przemocy seksualnej w wieku dorosłym.
Kiedy przekazuje się rodzicom chorego dziecka wiadomość o niekorzystnym rokowaniu, należy pamiętać, że spotykamy ich w konkretnym momencie ich życia, nie znając całego kontekstu, w którym pojawia się ciężka choroba, nie wiedząc na przykład, jakie są ich relacje z najbliższymi.
Nie odpowiem wprost na pytanie zawarte w tytule artykułu z kilku powodów. Tak jak nie istnieje jednolite zjawisko niepełnosprawności, tak też nie istnieje jednolite zjawisko niepełnosprawności intelektualnej.
Jeśli do gabinetu przychodzi pacjent, który od samego początku zachowuje się w sposób utrudniający nawiązanie porozumienia, może to budzić w lekarzu irytację i niechęć do podjęcia starań o komfort psychiczny pacjenta.
Doświadczenie osób głuchych1, które stają przed komunikacyjnym wyzwaniem kontaktu ze służbą zdrowia, pokazuje, że wielu spośród nas, słyszących nie wie, co zrobić ani jak się zachować, aby ta komunikacja była skuteczna oraz pozostawała w zgodzie z obyczajami osób Głuchych.
Dlaczego dzieje się tak, że w relacjach międzyludzkich natychmiast uruchamiają się stereotypy, przekodopowiadane są gotowe scenariusze i konstruowane historie? Innymi słowy, dlaczego w relacjach uruchamiamy drugi poziom komunikacji?
Dla zapewnienia pacjentom bezpiecznej opieki o najwyższej jakości podstawowe znaczenie mają: wiedza lekarza, jego umiejętności praktyczne, umiejętności porozumiewania się z pacjentami, doświadczenie oraz jego postawa moralna.
„Lekarz nie powinien wykraczać poza swoje umiejętności zawodowe przy wykonywaniu czynności diagnostycznych, zapobiegawczych, leczniczych i orzeczniczych. Jeżeli zakres tych czynności przewyższa umiejętności lekarza, wówczas winien zwrócić się do bardziej kompetentnego kolegi. Nie dotyczy to nagłych wypadków i ciężkich zachorowań, gdy zwłoka może zagrażać zdrowiu lub życiu chorego”.(KEL)
„Lekarz może podejmować leczenie jedynie po uprzednim zbadaniu pacjenta. Wyjątki stanowią sytuacje, gdy porada lekarska może być udzielona wyłącznie na odległość”. (KEL)
Kilka dni temu rozmawiałam z pewnym doświadczonym chirurgiem. Był wyczerpany po całym dniu pracy, zmęczony dyżurem w szpitalu. Zmęczenie potęgowała nie tyle obawa przed odpowiedzialnością, ile świadomość bycia odpowiedzialnym wobec chorych za podejmowane decyzje, które przekładają się na jakość życia leczonych osób.
Czy jest możliwe, byśmy – wypełniając zawodowe obowiązki jako lekarze – zapamiętali wszystkich swoich pacjentów jako osoby? Nie, nie jesteśmy w stanie zapamiętać wszystkich, choć warto się o to starać. Możemy natomiast sprawić, żeby każdy z naszych pacjentów poczuł się ważny i potraktowany indywidualnie.
Komunikujemy nie tylko treści dotyczące faktów (w tym przypadku poziom komunikacji jest raczej zadowalający), informujemy także o emocjach, potrzebach, wartościach. O ile przebieg faktów i okoliczności ich zaistnienia przekazujemy najczęściej świadomie, w sposób logiczny, używając do tego odpowiednich pojęć, o tyle nazywanie i rozpoznawanie emocji jest procesem zachodzącym w obszarze naszej ograniczonej kontroli.
Nagle nie mamy swojego ubrania, tylko piżamę, nie mamy swojego pokoju, tylko obce łóżko i wspólną toaletę. Oto zostaliśmy pozbawieni rzeczy osobistych, które świadczą o naszej tożsamości, statusie społecznym etc. Nie możemy się ukryć przed wzrokiem innych.
Spotkania z ludźmi stanowią ważną część naszego życia. Każde z nich zostawia w nas wspomnienia, kształtuje nas, przez co stajemy się innymi ludźmi. Nie ma spotkań "bezpiecznych", bo każde nas zmienia.
Komunikacja interpersonalna jest jednym z ważniejszych elementów sztuki lekarskiej i może być cennym "lekarstwem".