Lekarze bardzo niechętnie zwracają się o pomoc psychologiczno-psychiatryczną. Aby lekarz zdecydował się na taką wizytę, muszą pojawić się już bardzo dokuczliwe objawy – mówi dr hab. Marek Motyka z Zakładu Psychologii Zdrowia Uniwersytetu Jagiellońskiego.
fot. Dr.Farouk, flickr.com, lic. CC BY 2.0
– Zła komunikacja może być źródłem dodatkowego stresu, który zakłóca proces leczenia – przeczytaj pierwszą część wywiadu z dr. hab. Markiem Motyką.
Renata Kołton: Czy lekarze są szczególnie narażeni na wypalenie zawodowe?
Dr hab. Marek Motyka: Badania wykazały, że grupą szczególnie narażoną na wypalenie zawodowe są pielęgniarki. Ale lekarze również nie są wolni od tego syndromu. Pojawiają się u nich także stany depresyjne, oraz notujemy pewien procent samobójstw. Wskaźniki tych zjawisk nie są jednak bardzo wysokie.
Zawód lekarza dostarcza wiele stresu, ale łączy się również z dużym poziomem satysfakcji i prestiżu. Pozytywnej motywacji dostarcza także wdzięczność samych pacjentów. Jest więc zachowana pewna równowaga pomiędzy tym, co lekarze muszą z siebie dać, a tym, co otrzymują w zamian. To w pewnym stopniu chroni ich przed wypaleniem.
Jakie czynniki pracy lekarza sprzyjają wypaleniu zawodowemu?
Tych czynników jest wiele. W pierwszej kolejności są to niepowodzenia o charakterze medycznym. Świadomość, że nie zawsze można pacjentowi dostatecznie pomóc może powodować duży stres. Podobnie jak konieczność informowania pacjentów o niepomyślnej diagnozie czy niezadowalających efektach leczenia. Zamiast poczucia sukcesu i satysfakcji z realizowania swojej misji, może pojawić się wysoce stresujące poczucie porażki.