Zobacz też: AKTUALNE INFORMACJE DLA PACJENTÓW NA TEMAT SZCZEPIEŃ DZIECI:
Pediatria.mp.pl: szczepienia
![]() | Fiona Godlee
Redaktor naczelny British Medical Journal (fgodlee@bmj.com) |
![]() |
Jane Smith Zastępca redaktora naczelnego British Medical Journal |
![]() |
Harvey Marcovitch Redaktor British Medical Journal |
Tłumaczyła dr med. Małgorzata Wójcik
Copyright © 2011 BMJ Publishing Group Ltd., with permission from BMJ Publishing Group Ltd.
Skróty: GMC – General Medical Council, MMR – szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce
Oczywiste dowody sfałszowania danych powinny już na zawsze zamknąć drzwi za tym szkodliwym argumentem budzącym lęk przed szczepieniem MMR. |
"Nauka jest zarówno najbardziej dociekliwą i... sceptyczną, ale jednocześnie najbardziej ufną z ludzkich aktywności" powiedział w 1989 roku Arnold Relman, były redaktor New England Journal of Medicine. "Ogromny sceptycyzm to skutek wyczulenia na możliwość popełnienia błędu, całkowita ufność to brak wyczulenia na możliwość popełnienia oszustwa".1 Słowa te nigdy nie były prawdziwsze niż w odniesieniu do artykułu z 1998 roku opublikowanego w piśmie The Lancet, w którym zasugerowano związek pomiędzy skojarzoną szczepionką przeciwko odrze, śwince i różyczce (MMR) a "nowym zespołem" obejmującym autyzm i chorobę jelit.
Naukowe ograniczenia publikacji autorstwa Andrew Wakefielda i jego 12 współautorów były oczywiste już w chwili jej ukazania się w 1998 roku.2,3 Jak tylko wybuchł popłoch przed szczepionką, krytycy szybko wskazali, że artykuł był opisem małej serii przypadków, bez grupy kontrolnej, łączącym trzy powszechnie występujące zjawiska i choroby, i to na podstawie odwoływania się do pamięci i przekonań rodziców.4 Badania epidemiologiczne prowadzone podczas następnej dekady konsekwentnie nie potwierdzały dowodów na istnienie związku pomiędzy MMR a autyzmem.5-8 Artykuł Wakefielda i wsp. ostatecznie wycofano z publikacji po dwunastu latach od jej ukazania się,9 po zakończeniu postępowania sądowego przez brytyjski General Medical Council (GMC) w ramach najdłuższego w historii przesłuchania dotyczącego utrzymania prawa wykonywania zawodu.10 Do tego czasu tylko nieliczni mogli zaprzeczyć, że publikacja była wadliwa zarówno pod względem naukowym, jak i etycznym. Ale dopiero konsekwentny sceptycyzm jednego człowieka – i to spoza kręgu nauki i medycyny – pozwolił wykazać, że publikacja w rzeczywistości była spreparowanym oszustwem.