Walka z pandemią po szwajcarsku - strona 2

03.07.2020
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Od maja Szwajcaria zaczęła stopniowo znosić restrykcje. Obecnie, pomijając zgromadzenia i wydarzenia publiczne, wszystko działa jak przed początkiem pandemii. Odbywa się to jednak z obostrzeniami dotyczącymi zapewnienia środków bezpieczeństwa. Ostatnia decyzja dotyczyła zniesienia obowiązku używania maseczek w transporcie publicznym i weszła w życie 1 lipca.

Dr Koch podkreśla, że znoszenie restrykcji wynikało z kilku przesłanek – opanowania pierwszej fali zakażeń, oczekiwań społecznych oraz sytuacji ekonomicznej. Jako jedne z ostatnich, zniesiono obostrzenia dotyczące klubów nocnych. Jak przyznał Koch, było to bardzo trudne ze względu na bardzo restrykcyjne zasady bezpieczeństwa.

W ciągu ostatnich tygodni wyraźnie widać, że szwajcarzy wraz z poluzowaniem obostrzeń zaczęli zachowywać się mniej restrykcyjnie, co zaowocowało niemal natychmiastowym wzrostem zachorowań. Tylko 1 lipca potwierdzono ponad 130 nowych przypadków. Dla porównania w maju, kiedy wygaszano epidemię, Szwajcaria notowała 4 przypadki COVID-19 dziennie.

– Mamy dokładnie zaplanowaną strategię postępowania, według której każdy przypadek powinien być szybko wykryty, określone kontakty i zarządzona kwarantanna – mówi dr Koch i przyznaje, że w przypadku drugiej fali zachorowań w Szwajcarii można spodziewać się ponownego wprowadzenia ograniczeń. Tym razem jednak obejmowałyby one wyselekcjonowane obszary aktywności społecznej i dotyczyłyby poszczególnych regionów najmocniej dotkniętych epidemią. Nie byłby to powszechny lock down jak poprzednio.

– Jednym z niespodziewanych efektów epidemii było to, że poszczególne regiony kraju w różnym stopniu odczuły jej skutki. Najbardziej boleśnie odczuli je mieszkańcy południa, Genewy i okolic, natomiast część granicząca z Niemcami i Austrią najmniej. Dlatego mamy do czynienia z różną percepcją zagrożenia. Populacja niemieckojęzyczna odbiera zagrożenie jako mniej znaczące niż populacja włosko- i francuskojęzyczna. Jeżeli będziemy ponownie musieli wprowadzić w kraju ograniczenia, będą one musiały być w większym stopniu dostosowane do lokalnych uwarunkowań – przekonywał dr Koch.

Przyznał on ponadto, że stopniowanie obostrzeń w odniesieniu do kategorii ryzyka może być niebezpieczne.

– Sądzę, że powinniśmy podjąć kroki zapobiegawcze dla grup ryzyka, ale nie możemy koncentrować się tylko na nich – stwierdził. – W sytuacji drugiej fali zachorowań, konieczne byłoby zahamowanie, a to wymaga zastosowania restrykcji w odniesieniu do całej populacji. Myślę, że skupianie się jedynie na grupie najbardziej narażonej na ryzyko zgonu może być niebezpieczne. Musimy pamiętać o tym, że wirus sam się nie rozprzestrzenia, przekazują go między sobą ludzie. Dlatego trzeba wejść w interakcję ze społeczeństwem, żeby kształtować bezpieczne zachowania.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!