„W tak trudnej sytuacji każdy lekarz może stanąć wobec konieczności podjęcia w krótkim czasie decyzji rozdzierających z etycznego, nie tylko klinicznego, punktu widzenia: których pacjentów poddać intensywnej terapii, kiedy nie ma wystarczających środków dla wszystkich przywożonych chorych, nie wszystkich mających jednakowe szanse” - podkreślono w dokumencie.
Kładzie się w nim nacisk na zalecenie, by kierować się zasadą „większej nadziei na przeżycie”. To zaś, stwierdza dokument, nie oznacza konieczności stosowania kryterium dostępu do intensywnej terapii zgodnie z regułą „pierwszy przyjechał, pierwszy ratowany”.
Autorzy tekstu zastrzegają zarazem, że nie proponują, by „leczyć niektórych pacjentów i ograniczyć kurację wobec innych”. “Przeciwnie - wyjaśniono - są to sytuacje kryzysowe, które zmuszają anestezjologów i reanimatorów do skupienia uwagi na stosowności terapii wobec tych, którzy mogą odnieść z niej większe korzyści, tam, gdzie brakuje środków dla wszystkich pacjentów”.
Jednocześnie podkreślono, że żaden pacjent nie może być "porzucony". Ci, którzy nie kwalifikują się do intensywnej terapii z powodu braku przesłanek, że przyniesie ona konkretne rezultaty, muszą mieć zapewnioną opiekę proporcjonalną do ich stanu.
We Włoszech stwierdzono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem u psa - podały w środę media za Ministerstwem Zdrowia. Zakażony, jak wyjaśniono, jest pudel mieszkający z trzyosobową rodziną w Bari w Apulii. Koronawirusa mają też jego właściciele i ich syn. Psa w rodzinie zakażonej koronawirusem zbadał prewencyjnie weterynarz. Test dał wynik pozytywny. Stopień zakażenia uznano za niski.
Pies zakaził się od ludzi, którzy przechodzą infekcję z objawami. Nie występują one zaś u czworonoga. "Wiadomość o zakażeniu nie stanowi żadnego problemu sanitarnego, ponieważ - jak wynika z dotychczasowych badań - psy nie są roznoszą wirusa" - wyjaśnił szef departamentu do spraw służby zdrowia w regionie Apulia, Pierluigi Lopalco.