Polscy medycy rozpoczęli w niedzielę rano kolejny dzień testowania na obecność koronawirusa mieszkańców Bratysławy. W stolicy Słowacji, w ramach pomocy udzielonej przez polski rząd, pracuje prawie 70 lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. Wcześnie rano medycy z Polski zostali rozwiezieni do punktów, w których przeprowadza się testy antygenowe. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy dołączyli do słowackich zespołów.
Jedna z grup polskich ratowników pracowała w punktach pobierania wymazów, które zostały zorganizowane na uniwersytecie ekonomicznym. "Przywieźliśmy Słowakom rękawiczki, bo im brakuje" – mówi jeden z polskich ratowników.
Inny z Polaków zabrał kombinezony ochronne. "Wczoraj, kiedy mieliśmy pozytywny przypadek, pielęgniarka, z którą pracowałem nie miała kombinezonu na zmianę. Dlatego przywiozłem jej kilka sztuk" – tłumaczy. Wyjaśnia, że w przypadku kontaktu z osobą zakażoną medyk pracujący w punkcie pobierania wymazu powinien zmienić kombinezon, a nie tylko go zdezynfekować przy pomocy specjalnych płynów.
W piątek po południu rządowym samolotem przyleciało 67 medyków z Warszawy i Łodzi. Ta grupa lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych jest częścią polskiej ekipy liczącej ok. 200 wolontariuszy, którzy w odpowiedzi na apel rządu słowackiego przybyli z pomocą medyczną. Polacy swoją misję zakończą w niedzielę wieczorem.
W sobotę w punktach pobierania wymazów, w których ze Słowakami pracowali polscy medycy, wykonano ponad 10 tys. testów. Z tego ok. 60 było dodatnich, czyli świadczących o tym, że pacjent jest zainfekowany koronawirusem.
Zastępca dyrektora Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA dr Artur Zaczyński, który nadzoruje pracę Polaków na Słowacji, pracował w punkcie zorganizowanym w szkole podstawowej przy ul. Dodovej. Zespół z jego udziałem przetestował w sobotę 800 osób. Z tego tylko jedna miała wynik dodatni.
Punkty pobrań były czynne od godziny 8 do 18. Przed wieloma z nich ustawiały się kolejki jeszcze przed otwarciem. "Ponad 10 godzin spędziłem na nogach. Nie ukrywam, że jestem wykończony" - powiedział Piotr ratownik medyczny z Łodzi.