"Cały czas wiele osób trafia do nas za późno"

12.02.2021
Tomasz Więcławski

W szpitalach obserwujemy spadek liczby chorych na COVID-19 - powiedział dr n. med. Paweł Rajewski, specjalista chorób zakaźnych. Dodał, że problemem są osoby zgłaszające się po pomoc za późno - 2-3 tygodnie po zakażeniu. Wiele z tych osób niestety umiera.

Ministerstwo Zdrowia podało w czwartek, że badania potwierdziły zakażenie SARS-CoV-2 u kolejnych 7008 osób. Z powodu COVID-19 bądź COVID-19 z chorobami współistniejącymi zmarło 456 chorych. Z powodu COVID-19 w szpitalach przebywa 12 227 osób. Pod respiratorami jest 1267 pacjentów. Tydzień temu było to odpowiednio 12 945 i 1333.

Ordynator jednego z oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy i wojewódzki konsultant przyznał, że w szpitalach widać spadek liczby chorych.

"Cały czas jednak wiele osób trafia do nas za późno. Osoba, która zakaziła się 3-4 tygodnie temu, nie ma już w sobie wirusa. Ona trafia do nas z ciężkimi powikłaniami i zapaleniem płuc. Wówczas pobyt w szpitalu jest bardzo długi. Pacjent wymaga podłączenia do specjalistycznej aparatury. Nie mamy wówczas możliwości podania leków przeciwwirusowych. Wiele z tych osób niestety umiera" - powiedziała Rajewski.

Dodał, że w takich ciężkich stanach zgłaszają się nie tylko osoby starsze, ale również w średnim wieku. "Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nowych przypadków zakażeń, które kończą się hospitalizacją, jest znacznie mniej" - dodał.

W jego ocenie w Polsce udało się także uniknąć tzw. trzeciej fali zakażeń. Nie wywołały jej spotkania w okresie świątecznym, na Sylwestra, skumulowane w jednym okresie ferie. Nie wywołał jej także powrót do szkół dzieci z klas I-III.

"Byliśmy na tę falę przygotowani, ale obiektywnie trzeba powiedzieć, że jej nie ma. Jasne, że zakażeń jest więcej niż w statystykach, ale to błąd, który rejestrujemy od miesięcy. To liczba zakażeń objawowych. Realna jest wyższa o 4 czy 5 razy. W listopadzie jednak objawowych zakażeń było 27 tysięcy, a nie 5-7" - wyjaśnił lekarz.

Z jego obserwacji wynika, że coraz mniej osób lekceważy zasadę DDM.

"Dlatego możliwe jest otwieranie kolejnych sektorów gospodarki. Ludzie tego chcą i potrzebują, gospodarka również. Idzie okres wiosenny i letni. Jeżeli nie wywołamy swoim zachowaniem wzrostu zakażeń do drugiej połowy marca - ciepłe miesiące będą naszym sprzymierzeńcem. Do tego będzie coraz więcej osób zaszczepionych. Jestem więc umiarkowanym optymistą. Epidemia jednak nadal jest. To od naszego rozsądku w korzystaniu z otwartych miejsc zależy, czy nadal będzie pod kontrolą. Mutacje wirusa zawsze mogą spowodować zmianę optyki i sytuacji. Bazujmy jednak na tym, co jest tu i teraz, a widać, że jest lepiej niż jesienią" - dodał.

W jego ocenie śmiertelność z powodu COVID-19 spadnie w kolejnych miesiącach także dlatego, że zaszczepione zostaną osoby starsze. "Gdy tak się stanie, to nawet przy wzroście zakażeń nie będzie rosła liczba zgonów. Ona będzie spadała" - zakończył ekspert.

Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!