Kolejny etap luzowania obostrzeń wydaje się rozsądny, co pokazuje obecna sytuacja epidemiczna – oceniła prof. Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
W czwartek podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosili kolejne luzowanie obostrzeń epidemicznych. Od 13 czerwca otwarte będą strefy gastronomiczne, m.in. w kinach, teatrach i na koncertach. Więcej wiernych będzie mogło być w świątyniach.
Kolejne zmiany nastąpią od 26 czerwca i mają obowiązywać do końca wakacji. "Harmonogram może być jednak korygowany w oparciu o aktualne dane epidemiczne oraz statystyki szczepień. Pozostałe zasady nie ulegają zmianie" – podkreślono. Szef resortu zdrowia powiedział podczas konferencji, że tylko zaszczepieni nie będą wliczani do limitów osób.
"Kolejny etap luzowania obostrzeń wydaje się rozsądny, co pokazuje obecna sytuacja epidemiczna" – podkreśliła prof. Zajkowska. Zwróciła także uwagę fakt nieuwzględniania osób zaszczepionych w limitach. W opinii prof. Zajkowskiej ma to zachęcić Polaków do szczepienia się. Dopytywana, czy niewliczanie zaszczepionych do limitów osób ma naukowe i medyczne potwierdzenie, podkreśliła, że "z pewnością było to przemyślane, oparte na ekspertyzach".
"Większość branż dostała już w zasadzie możliwość 100-procentowego wypełnienia. Społeczeństwo zresztą i tak traktuje obecnie limity w wielu miejscach dość elastycznie. Chyba każdy widzi, że nie obowiązują one już realnie w restauracjach czy transporcie. Dlatego kolejne poluzowania norm sanitarnych na okres wakacji nie dziwią. Doświadczenie z ubiegłego roku, gdy w miejscowościach turystycznych były tłumy, pokazuje, że latem nie wpłynie to raczej na pogorszenie wskaźników epidemicznych. Co będzie jesienią? To zależy od szczepień" – powiedziała specjalistka chorób zakaźnych wieku dziecięcego prof. Magdalena Marczyńska z Rady Medycznej.
Dodała, że martwi ją, jak i innych członków Rady Medycznej, szczególnie duży procent niezaszczepionych seniorów. "Nie ma obecnie w Polsce problemu z zapisami na szczepienia. Dlatego bardzo dziwi niechęć wielu osób starszych do tej formy profilaktyki. Nawet tragiczna liczba zgonów od początku epidemii nie podziałała na wyobraźnię" – oceniła prof. Marczyńska.
Jej zdaniem osoby, które nie chcą się szczepić, muszą liczyć się jesienią z konsekwencjami tego stanu rzeczy. "Wówczas, jeżeli sytuacja epidemiczna się pogorszy, a tak raczej będzie, to one będą grupą obejmowaną restrykcjami. Oby więc poluzowanie obostrzeń w wakacje nie spowodowało, że w ogóle zapomnimy jako społeczeństwo o konieczności szczepień" – dodała prof. Marczyńska.
Latem w jej ocenie fikcyjne utrzymywanie administracyjnych rygorów i tak nie przyniosłoby pozytywnych efektów. "Zbyt mocne i niedostosowane do realiów prawo powoduje tylko demoralizację. Poza tym obecnie niskie wskaźniki zachorowań po prostu pozwalają na otwieranie kolejnych branż" – podsumowała lekarka.