Niewykluczone, że jesienią na Węgrzech rozwinie się czwarta fala epidemii koronawirusa – ostrzegła w środę naczelna lekarz kraju Cecilia Mueller, podkreślając, że liczba zakażeń wprawdzie nie jest wysoka, ale stale rośnie.
Mueller powiedziała w telewizji RTL Klub, że Węgry stanowią na razie oazę spokoju, ale tendencje są wyraźne. „Widzimy, że z tygodnia na tydzień mamy 20-procentowy wzrost” liczby zakażeń – oznajmiła.
Podkreśliła, że wzrosła także liczba stwierdzonych przypadków wariantu Delta, których jest już 58. W ubiegły czwartek szef kancelarii premiera Gergely Gulyas mówił o 23 przypadkach.
Mueller wskazała również, że rośnie ilość materiału genetycznego koronawirusa w ściekach. Według danych Narodowego Centrum Zdrowia (NNK) koncentracja ta wzrosła w siedmiu miastach, w tym w Budapeszcie, Miszkolcu na północnym wschodzie i w Peczu na południu.
Według środowych danych w ciągu ostatniej doby stwierdzono na Węgrzech 74 nowe zakażenia koronawirusem i zmarło czterech chorych na COVID-19. Liczba aktywnych zakażeń na razie spada i wynosi obecnie ponad 32 tys. Opieki szpitalnej wymaga 70 chorych na COVID-19. Od początku pandemii zmarło na Węgrzech 30 025 chorych na COVID-19.
Od 1 sierpnia zostanie w kraju wprowadzona możliwość zaszczepienia się trzecią dawką przeciwko koronawirusowi – przede wszystkim dla osób starszych, otyłych, cierpiących na choroby autoimmunologiczne i przewlekłe. Od wstrzyknięcia drugiej dawki muszą jednak minąć co najmniej 4 miesiące.
Do tej pory zaszczepiono na Węgrzech ponad 5,6 mln osób na ponad 9,7 mln ludności. Używano sześciu preparatów: Pfizera, Moderny, AstraZeneki, Janssena, chińskiego Sinopharmu i rosyjskiego Sputnika V.
W zeszłym tygodniu opublikowano jednak badania, z których wynika, że u jednej czwartej osób powyżej 60. roku życia zaszczepionych na Węgrzech Sinopharmem nie pojawiły się przeciwciała.
