Do 2198 może wzrosnąć w Małopolsce liczba łóżek dla pacjentów z COVID-19 – założono w strategii przygotowanej przed czwartą falą pandemii. Plan stopniowego zwiększania liczby miejsc jest uzgodniony z dyrektorami 28 szpitali w regionie.
– Mając doświadczenia z drugiej i trzeciej fali epidemii i wyciągając pewne wnioski, postanowiliśmy razem przygotować Małopolskę do tego, że kiedy uderzy w nas czwarta fala, będziemy zabezpieczeni. Jesteśmy dobrze przygotowani – mówił we wtorek, prezentując strategię, wojewoda małopolski Łukasz Kmita. Dziękował też dyrektorom szpitali za to, co zrobili do tej pory.
W Małopolsce dla pacjentów z COVID-19 przygotowane jest 531 łóżek. Plan zwiększania tej bazy podzielono na sześć etapów. W każdym z nich liczba miejsc wzrasta z 270 w pierwszym etapie, do 604 w drugim (Małopolska już w nim jest), 892 w trzecim, 1169 w czwartym, 1564 w piątym i 2198 (w tym 144 intensywnej terapii) w szóstym, ostatnim.
– Jeśli będzie taka konieczność, liczbę łóżek można jeszcze zwiększyć, ale w związku ze szczepieniami jesteśmy przekonani, że te 2,2 tys. łóżek powinno wystarczyć – mówił Kmita.
Urząd wojewódzki będzie obserwował i analizował rozwój sytuacji epidemicznej, ale – jak podkreślił wojewoda – dzięki uzgodnieniom każdy z dyrektorów będzie mógł spokojnie przygotować swój szpital do przyjęcia większej liczby chorych.
– Gdy w szpitalu 80 proc. dostępnych łóżek dla pacjentów z COVID-19 będzie zajętych, niemal automatycznie rozpoczną się przygotowania do uruchomienia kolejnego modułu – wyjaśnił wojewoda.
Dodał, że strategia zwiększenia liczby łóżek została przygotowana tak, aby jak najbardziej ograniczyć trudności z dostępem do świadczeń medycznych i leczenia szpitalnego pacjentom z innymi schorzeniami niż COVID-19.
W strategii uwzględniono także łóżka dla dzieci. Przy znacznym wzroście liczby zakażeń w czterech szpitalach będzie ich 67, w tym trzy respiratorowe.
Z porozumienia zadowoleni są dyrektorzy szpitali. – Pracuję w służbie zdrowia ponad 40 lat i po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, kiedy uzgadniamy to, co ma nastąpić, a nie przekazujemy polecenia – mówił dyrektor Szpitala im. S. Żeromskiego w Krakowie Jerzy Friediger. – Nie wiemy, co nas czeka, ale myślę, że jesteśmy lepiej przygotowani, wiemy gdzie i w jaki sposób ma wzrastać liczba łóżek i nie będziemy z obłędem w oczach szukać miejsc dla pacjentów – dodał.