Szczepionka w cieniu oskarżeń

Data utworzenia:  27.06.2014
Aktualizacja: 30.06.2014
Małgorzata Solecka
Kurier mp.pl

Zanim jeszcze zebrano dowody, prokurator wskazał „podejrzanego”, a media wydały wyrok. Po czym wszyscy nabrali wody w usta. Rodziców i lekarzy znów pozostawiono samych z obawami w obliczu obowiązku szczepień. Co dzisiaj wiadomo o „sprawie z Kutna”?

Pół roku temu opinią publiczną wstrząsnęła wiadomość: półroczna Basia z Kutna zmarła dwa dni po podaniu szczepionki. Nie było gazety czy portalu, który nie powieliłby informacji o tym, że sprawą zajęła się prokuratura oraz odpowiednie służby medyczne.

Fot. Rafał Mielnik / Agencja Gazeta

Choć prokuratura od razu zastrzegała, że wątków w tej sprawie jest wiele, duża część mediów jednoznacznie wskazywała, że dziecko zmarło po podaniu konkretnej szczepionki. Prokuratura zresztą nie ustrzegła się od stwierdzenia, sugerującego taką możliwość, cytowanego przez dziennikarzy: „na stan zdrowia dziecka mogła mieć wpływ skojarzona szczepionka, podana dziewczynce kilka dni przed śmiercią”. Fakt, że Główny Inspektorat Farmaceutyczny od razu rozpoczął sprawdzanie „podejrzanego” preparatu (co jest w takich przypadkach procedurą rutynową) w odbiorze wielu rodziców tylko wzmocnił przekonanie, że zawiniła 6-składnikowa szczepionka wysoce skojarzona, którą podano dziecku. Wystarczy zajrzeć na fora czy blogi parentingowe z początku roku, by przekonać się, w jakim tonie były prowadzone dyskusje o bezpieczeństwie szczepionek.

Rodzice boją się coraz bardziej

Prowadzący szczepienia lekarze musieli odpowiadać na liczne pytania o bezpieczeństwo szczepionek, drobiazgowo tłumaczyć, jak działają szczepionki wysoce skojarzone i dlaczego są od ponad dziesięciu lat bezpiecznie stosowane na szeroką skalę w wielu krajach, a w tych zamożniejszych niż Polska – powszechnie w ramach programów szczepień. Zabrakło – o czym mówią pediatrzy, lekarzy rodzinni i wakcynolodzy działający na pierwszej linii frontu – oficjalnych wyjaśnień ze strony instytucji nadzorujących rynek leków czy szczepienia.

Lekarzy, ale przede wszystkim tysiące rodziców, pozostawiono samych sobie w obliczu realizacji obowiązku szczepień – do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę. A to – pomimo obietnic – niestety nie stanie się szybko.

Efekt? Na to, że w Polsce coraz więcej rodziców obawia się szczepień, zwracała uwagę podczas marcowej dyskusji w sejmowej Komisji Zdrowia, poświęconej problematyce opieki pediatrycznej, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, prof. Alicja Chybicka. Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia podkreślali znakomite dane dotyczące wyszczepialności polskich dzieci, jednak senator Platformy Obywatelskiej miała na ten temat opinię dużo bardziej krytyczną.

- Może siedzący tutaj lekarze pediatrzy z POZ czy lekarze rodzinni opowiedzą, czy rzeczywiście każda matka przychodzi i chętnie szczepi dziecko. Jeśli tak jest u państwa w praktykach, to cudownie – mówiła prof. Chybicka, jednocześnie dziękując wszystkim lekarzom, którzy „pełnią opiekę zdrowotną na tej pierwszej linii, bo to jest linia bardzo trudna. Rodzice też mają własne zdanie. (...) Z przerażeniem odbieram maile, w których rodzice wprost piszą, że nie warto szczepić, bo dziecko będzie mieć autyzm, i że to już jest udowodnione. (...) To samo mówi pani prof. Lidia Brydak o szczepieniach dzieci przeciwko grypie, których praktycznie nie ma. Nikt nie szczepi, bo wszyscy tego się bardzo boją”.

Jeśli chodzi o szczepienia zalecane, niefinansowane z pieniędzy publicznych, wyszczepialność waha się od ułamka do maksymalnie 30%, zależnie od rodzaju szczepionki.

Kluczowe w opinii prof. Chybickiej jest jednak – patrząc z perspektywy czasu – zdanie o powszechnych obawach przed szczepieniami. Obawach, które sprawy taka, jak w Kutnie, wręcz potęgują.

Co oficjalnie wiadomo

A co wiadomo po kilku miesiącach śledztwa? Ze strony prokuratury – niewiele. Po „wylewności” i niefrasobliwym wskazaniu „podejrzanego” przed kamerami mediów bezpośrednio po zdarzeniu, zanim jeszcze zgromadzono dowody, prokuratura nabrała wody w usta. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania poinformował „Medycynę Praktyczną”, że kompletowany jest zespół biegłych, którzy w sposób całościowy ocenią opinie już przygotowane przez innych biegłych. Raportu, który pozwoli prokuraturze sformułować wnioski, można się spodziewać nawet dopiero za kolejne pół roku.

Więcej informacji uzyskaliśmy od rzecznika prasowego Głównego Inspektora Sanitarnego. Jan Bodnar przypomniał, że zgon niemowlęcia z Kutna został zarejestrowany w Rejestrze niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP), jako pozostający „w związku czasowym z przeprowadzonym szczepieniem” (szczepienie zostało wykonane 8 stycznia, zaś 11 stycznia dziewczynka zmarła). - Z nadesłanych do GIS wyjaśnień dotyczących wyników dochodzenia epidemiologicznego wynika, że wykonanie szczepienia było poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym przeprowadzonym przez lekarza pediatrę, które nie wykazało istnienia przeciwwskazań do przeprowadzenia szczepienia lub istnienia wskazań zdrowotnych do odroczenia jego wykonania – podkreślił Bodnar.

Rzecznik GIS poinformował też, że u innych dzieci szczepionych w tym samym punkcie szczepień tą samą szczepionką, z tej samej serii produkcyjnej, nie wystąpiły poważne NOP, a w szczególności objawy podobne jak zarejestrowane u małej Basi. - Należy zauważyć, że szczepienie to było wykonane z użyciem szczepionki zakupionej przez rodziców w ogólnodostępnej aptece i następnie dostarczonej przez rodziców do punktu szczepień, a nie z użyciem szczepionki zakupionej przez Ministra Zdrowia na potrzeby przeprowadzania szczepień obowiązkowych dystrybuowanej przez powiatową stację sanitarno-epidemiologiczną – przypomniał.

Jeśli jednak szczepionka była właściwie przechowywana i transportowana, to powyższe zastrzeżenie Rzecznika nie ma znaczenia w wyjaśnianiu sprawy.

Zgłoszenie podejrzenia wystąpienia NOP zostało skierowane również do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Leczniczych i Produktów Biobójczych, które prowadzi odrębny Rejestr Niepożądanych Działań Leków. Jednak Główny Inspektor Farmaceutyczny po przeprowadzeniu kontroli nie wydał nawet decyzji wstrzymującej obrót i stosowanie serii produkcyjnej szczepionki 6-składnikowej, którą zaszczepiono niemowlę w Kutnie.

Stwierdzono, że jakość preparatu jest zgodna z zarejestrowaną charakterystyką i nie zagraża zdrowiu i życiu oraz że nadal można ją bezpiecznie stosować. – W związku z tym Główny Inspektor Sanitarny również nie wydawał szczególnych wytycznych lub zarządzeń dotyczących stosowania tego preparatu – podkreśla Jan Bodnar. Choć ta informacja mogłaby przynajmniej częściowo uspokoić rodziców i lekarzy, nie przebiła się przez medialny zgiełk sensacyjnych doniesień. A może nie miało się co przebijać, bo zabrakło oficjalnego komunikatu?

Co stało się pół roku temu

Co tak naprawdę stało się w Kutnie? Dlaczego dziecko zmarło?

Rzecznik GIS podkreśla, że w tej chwili ustalono jedynie czasowy związek między szczepieniem a zgonem dziewczynki, a NOP rozumiany jako objaw chorobowy, który wystąpił w związku czasowym z przeprowadzonym szczepieniem, mógł się pojawić – co zdarza się w podobnych sytuacjach najczęściej – także w wyniku innych, niezależnych od szczepienia przyczyn.

Dziecko na szczepienie rzeczywiście trafiło z objawami lekkiej infekcji górnych dróg oddechowych, której lekarz nie uznał za przeciwskazanie do przeprowadzenia szczepienia. Takie stanowisko jest w pełni zgodne z wytycznymi krajowych i międzynarodowych towarzystw naukowych oraz opiniotwórczych gremiów eksperckich (np. Amerykańskiego Komitetu Doradczego ds. Szczepień – ACIP).

Jednak w następnych dniach choroba zaczęła postępować i niemowlę trafiło do szpitala w Kutnie z objawami niewydolności oddechowej. Lekarze rozpoznali zapalenie płuc. Dziecko miało zostać przewiezione karetką do specjalistycznego szpitala w Łodzi, jednak ambulans po Basię przyjechał do Kutna dopiero po trzech godzinach.

W mediach pojawiły się również opinie, jakoby szczepienie podczas rozwijającej się infekcji mogło „przeciążyć” układ odporności małego dziecka. W niedawnym wywiadzie udzielonym Medycynie Praktycznej pt. „Układu immunologicznego nie da się przeciążyć”, tę hipotezę komentował immunolog, prof. Janusz Marcinkiewicz z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej: - Wskazaniem do przesunięcia szczepienia jest (...) ciężka choroba lub podejrzenie, że może się ona rozwinąć. Nie chodzi jednak w tym przypadku o to, że szczepienie pogorszy przebieg infekcji, „zajmując dodatkową pracą” układ immunologiczny, bo to jest niemożliwe, tylko o troskę o skuteczność szczepienia, która podczas cięższej choroby infekcyjnej może być gorsza. I to trzeba rodzicom jasno wytłumaczyć.

Z kolei dr n. med. Jacek Mrukowicz, zastępca przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii i redaktor naczelny fachowego czasopisma „Medycyna Praktyczna Szczepienia” zwrócił uwagę: - Szczepionka 6-składnikowa, którą podano niemowlęciu w Kutnie, jest powszechnie stosowana w wielu krajach od ponad 15 lat, a jej profil bezpieczeństwa dokładnie przebadano przez ten czas u milionów dzieci i nie budzi on zastrzeżeń. To co się stało w Kutnie, nie pasuje do żadnych potwierdzonych w badaniach naukowych odczynów, które ta szczepionka może wywołać. Taka indywidualna reakcja tego dziecka na szczepienie, której by do tej pory nie wykryto w dobrze funkcjonujących systemach nadzoru nad bezpieczeństwem szczepień w wielu innych krajach, choćby skandynawskich lub w Wielkiej Brytanii, jest bardzo mało prawdopodobna. Bardzo współczuję rodzicom małej Basi, to tragiczna sytuacja i nie dziwię się, że poszukują przyczyny tragedii – podkreśla dr Mrukowicz.

Brzemienne skutki społeczne

Od tragicznego zdarzenia, jakim była śmierć dziecka, do wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę, może minąć nawet rok. W tym czasie rodzice i lekarze będą musieli na własną rękę odpowiadać sobie na pytania o bezpieczeństwo szczepień i bezpieczeństwo konkretnego preparatu, choć od początku wersja upatrująca przyczyny w szczepieniu była jedną z mniej prawdopodobnych. O ile każdą wersję – nawet najmniej prawdopodbną – trzeba rzetelnie zbadać, to już bez mocnych dowodów w garści prokuratura nie powinna publicznie rzucać podejrzeń, które mają tak brzemienne skutki społeczne.

Po raz kolejny dochodzi do sytuacji, w której obnażony zostaje brak właściwej polityki komunikacyjnej w zakresie ważnego segmentu profilaktyki zdrowotnej, jakim są szczepienia. Ważnego i wrażliwego, gdyż dotyczącego najczęściej bardzo małych dzieci i ich często niedoświadczonych, podatnych na wpływy i informacje płynące z wielorakich źródeł, rodziców.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań