Chińskie władze przyznały, że prawdziwa liczba zakażonych może być wyższa niż ta z oficjalnych danych. Władze prowincji Hubei, gdzie leży Wuhan, ogłosiły niedawno, że będą diagnozować chorych na podstawie wyników tomografii komputerowej (TK), bez oczekiwania na wyniki testów laboratoryjnych. Po wprowadzeniu tej procedury w środę stwierdzono w prowincji dwa razy więcej zgonów i prawie dziesięć razy więcej nowych infekcji niż dzień wcześniej.
W związku z problemami z dostępem do informacji wolontariusze z całego kraju starają się pomagać chorym w Wuhanie i ich rodzinom – pisze „SCMP”. Ochotnicy weryfikują i publikują w internecie informacje dotyczące na przykład dostępności miejsc i zestawów testowych w poszczególnych placówkach.
Hongkoński dziennik opisuje również trudności, z jakimi rodziny mierzą się po śmierci krewnych. Zakazuje im się urządzania pogrzebów, by zmniejszyć ryzyko roznoszenia wirusa. Zamiast tego szpitale i rodziny osób, które umierają w domach, powinny kontaktować się z zakładami pogrzebowymi, by zabrały ciała do krematoriów.
„Nosimy pełen strój ochronny, z rękawiczkami, maskami i goglami (…) Gdy wracamy do domu pogrzebowego, spryskujemy nasze ciała środkiem dezynfekującym i wywieszamy ubranie, żeby wyschło” - powiedział portalowi Tencent News pracownik jednego z takich zakładów o nazwisku Huang.
Według Jerry’ego Shanga rodzinie nie pozwolono zobaczyć ciała Wei Junlan. Zostało ono wywiezione ze szpitala i skremowane razem z ciałami innych zmarłych pacjentów. Prochy Wei znajdują się teraz w domu pogrzebowym. „Szpital powiedział, że mój kuzyn może po nie przyjechać, gdy epidemia się skończy” - powiedział Shang.