Polityczna maseczka - strona 2

28.07.2020
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Na szczęście krzywa zachorowań pokazuje, że szczyt pandemii Włosi mają dawno za sobą. Ten przypadł na 21 marca, kiedy to w ciągu jednego dnia przybyło 6,5 tys. przypadków. Już w maju włoski rząd zaczął luzować ograniczenia. Od początku lipca dzienny przyrost zachorowań utrzymuje się na poziomie ok. 200 przypadków. Mimo to władze zdecydowały się na wprowadzenie restrykcji. Na przykład niektóre place w Rzymie zostały zamknięte. Wstrzymane zostały również połączenia lotnicze z 13 krajami – Armenią, Bahrajnem, Bangladeszem, Brazylią, Bośnią i Hercegowiną, Chile, Kuwejtem, Północną Macedonią, Mołdawią, Omanem, Panamą, Peru i Republiką Dominikany. Włosi zdecydowali także o przedłużeniu zamknięcia klubów nocnych, targów i zgromadzeń do końca lipca.

Najnowsze badania pokazują również, że liczba zgonów powiązanych z COVID-19 może być niedoszacowana. Publikacja zamieszczona w ostatni poniedziałek w „JAMA Internal Medicine” sugeruje, że pandemia mogła mieć znacznie większy wpływ na wskaźniki umieralności we Włoszech aniżeli początkowo sądzono. Na przykład, 4 kwietnia br. włoskie władze informowały, że odnotowano nieco ponad 15 tys. zgonów spowodowanych COVID-19. Od 1 marca do 4 kwietnia br. we Włoszech łącznie zmarło 41 326 osób, czyli ok. o 20 tys. więcej niż rokrocznie w poprzednich pięciu latach. Oznaczało to wzrost o 104,5%. Ponadto pozostaje ponad 5 tys. zgonów, które prawdopodobnie należy przypisać pandemii. Przyczyn niedoszacowania eksperci szukają w fakcie, że oficjalne dane dotyczyły głównie zgonów, do których doszło w szpitalach i domach opieki. Eksperci wskazują również na niedostateczne testowanie społeczeństwa. Im więcej testów, tym dokładniejsze dane na temat pandemii, choćby dotyczące umieralności na COVID-19.

O tym, że obostrzenia są słuszną drogą, pamiętają także Francuzi. Po majowym poluzowaniu restrykcji, Francja przywróciła kilka dni temu obowiązek noszenia maseczek w sklepach, centrach handlowych, budynkach administracji publicznej, supermarketach, bankach czy halach targowych. Dotychczas obowiązek ten dotyczył obywateli jedynie w środkach publicznego transportu, w kinach oraz miejscach kultu.

Francja zwalczyła pierwszą falę epidemii w dużej mierze poprzez dwumiesięczny lockdown. Do dzisiaj w kraju doszło do ponad 178 tys. zachorowań, a 30 tys. Francuzów zmarło z powodu COVID-19. Mimo że rząd kraju nad Loarą broni się przed stwierdzeniem, że zbliża się druga fala zachorowań, wiele wskazuje na taką możliwość. W ciągu ostatnich tygodni w całym kraju odnotowano ok. 500 nowych ognisk zakażeń. Eksperci wskazują, że w niektórych regionach w centrum kraju współczynnik reprodukcji wirusa wynosi już 1,55, a w części zachodniej nawet 2,6. A to są już dane alarmujące i wskazujące na to, że pandemia nie powiedziała ostatniego słowa.

Na razie nikt nie przewiduje ponownego wprowadzenia „lockdownu”. Niemniej jednak nowe obostrzenia wskazują, że sytuacja nie jest tak stabilna, jak mogłoby się wydawać jeszcze miesiąc temu.

Komentarz

Rafał Halik, starszy specjalista Zakładu – Centrum Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH:

By zaistniał proces epidemiczny, potrzebne jest źródło zarazka, drogi zakażenia oraz populacja wrażliwa na zarazek. By powstrzymać ten proces, należy wyeliminować źródło zarazka, przeciąć drogi szerzenia, podnieść odporność i ograniczyć narażenie populacji wrażliwej na drobnoustrój chorobotwórczy. W przypadku nowego drobnoustroju, wirusa SARS-CoV-2, przenoszonego między ludźmi drogą kropelkową, obecnie żadna z wymienionych metod nie jest w pełni skuteczna z powodu braku leku i skutecznego szczepienia przy wciąż zbyt niskiej wiedzy na temat uwarunkowań odporności na ten zarazek.

Wciąż mamy i będziemy mieć źródła zarazka i bardzo wysoką wrażliwość na niego populacji ogólnej. Wypróbowanym narzędziem w walce w przypadku takich drobnoustrojów jest przecinanie dróg szerzenia polegające jak najszybszym diagnozowaniu osób chorych, którzy są źródłem zarazka, namierzanie osób będących w kontakcie z chorymi i izolowanie ich od reszty populacji wrażliwej. Kolejnym działaniem wspierającym jest ograniczanie kontaktów międzyludzkich tak, by ograniczyć maksymalnie potencjalne nawet drogi szerzenia się. Działania te prowadzone na dużych populacjach nigdy jednak nie przetną wszystkich dróg szerzenia, mogą one zaś znacznie obniżyć zapadalność i dynamikę procesu epidemicznego co nazywane jest w mediach popularnie „wypłaszczeniem się krzywej”.

Proces epidemiczny będzie mógł być wstrzymany w momencie wykształcenia się odporności stadnej. W przypadku SARS-CoV-2 wciąż jednak nie wiadomo, jak szybko powstaje odporność po przebyciu choroby i jak jest ona silna i długotrwała. Kluczowym czynnikiem, by podjąć wymienione działania przeciwepidemiczne, polegające na przecinaniu dróg szerzenia, jest współpraca władz z całym społeczeństwem, zaufanie społeczne i dyscyplina obywatelska. O ile w większości krajów europejskich i w USA na początku epidemii w marcu br. mogliśmy zauważyć spektakularną mobilizację społeczną oraz pełną współpracę społeczeństw z władzami, tak od połowy kwietnia zaczęła postępować demobilizacja.

W mojej opinii można szukać trzech źródeł tej demobilizacji i zaniku zaufania. Pierwszym z nich jest pogarszająca się sytuacja ekonomiczna oraz pragnienie społeczeństw powrotu do utartego stylu życia. To na tej fali pojawił się szczególnie w USA bunt przeciw obostrzeniom w imię szeroko pojętej wolności obywatelskiej. Pandemia przyczyniła się do zwiększenia napięć społeczno-ekonomicznych w wielu zakątkach świata i wybuchu zamieszek na różnym tle między innymi w USA, Serbii, Bułgarii. Te wstrząsy wpłynęły też i na samą sytuację epidemiczną, bo doprowadziły do kontaktów wielu osób, zgromadzeń, przemieszczania się ludności.

Drugim źródłem demobilizacji są procesy adaptowanie się społeczeństw do zagrożenia COVID-19, co powoduje, że osoby podejmują bardziej ryzykowne zachowania lub czasem wypierając wręcz ze świadomości okoliczność stanu pandemii. Bardzo symptomatyczny w tym kontekście był wynik badania przeprowadzonego przy współpracy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i  Uniwersytetu Warszawskiego na temat postaw wobec ewentualnego szczepienia przeciw COVID-19, gdzie aż 1/3 respondentów stwierdziła, że nie chce skorzystać z takiego szczepienia.

Trzecim źródłem demobilizacji jest oswojenie się wielu władz państwowych z sytuacją pandemii, a niekiedy postawy bagatelizowania tego problemu wobec coraz dotkliwiej odczuwanych problemów gospodarczych, które wysuwają się na czoło problemów politycznych. Tymczasem od końca maja globalna zapadalność na COVID-19 znacznie przyspiesza. Zauważono odbicie wzrostu zachorowań w krajach, które oficjalnie deklarowały opanowanie epidemii jak np. w Izraelu, Japonii i Australii. Okres jesieni będzie czasem większego stłoczenia osób w pomieszczenia w związku z warunkami pogodowymi i w związku uczęszczaniem do szkół. Spowoduje to bardziej dogodne warunki do transmisji wirusa i spowoduje skok zapadalności.

Rządy już dziś muszą myśleć nad solidnymi strategiami badań przesiewowych, wsparcia dla dochodzeń epidemiologicznych, a co niezwykle ważne w tym kontekście, nad zdobyciem zaufania oraz zbudowania dialogu ze społeczeństwem.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!