Siedem grzechów głównych

04.08.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

680 nowych przypadków zakażenia, kolejny rekord. Epidemiolodzy mówią o niepokojącej tendencji, zaś z rządu dochodzą coraz to nowe sygnały o możliwym „dokręcaniu śruby” w sprawie dystansowania, masek ochronnych i innych obostrzeń. Które – co warto przypomnieć – przecież dopiero co zostały poluzowane, by nie powiedzieć – zniesione. Polska strategia radzenia sobie z wirusem SARS-CoV-2 coraz bardziej przypomina kręcenie się w kółko. Dlaczego?

Sopot, 19 lipca 2020 r. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta

Zostawiając całkowicie na boku politykę – czy też raczej politykierstwo – jaka w pierwszej połowie lipca towarzyszyła publicznemu przekazowi na temat bieżącego stanu epidemii, warto zacząć od tego, że nie zważając na ostrzeżenia ekspertów wyciągnięto błędne wnioski z danych przesłanek. Gdy epidemiolodzy przestrzegali, że liczba dziennych przypadków zakażenia oscylująca między 250 a 400 nie daje podstaw do stwierdzenia, że Polska dobrze radzi sobie z opanowywaniem epidemii, rząd zdecydował o niemal zupełnym wycofaniu obostrzeń. Symbolem tej decyzji było skrócenie obowiązkowego dystansu między obcymi osobami z 2 do 1,5 metra. Symbolem, bo – o czym może się przekonać każdy, kto wyjechał na wakacje w bardziej turystyczne miejsce kraju – Polacy nie przestrzegają dystansu ani 1,5 metra, ani nawet metra. W niektórych miejscach – plaże we Władysławowie, Kołobrzegu czy Krynicy Morskiej, sopocki Monciak, gdański Długi Targ i otaczające go uliczki, na których trwa właśnie Jarmark Dominikański, szlak na Rysy i trasy spacerowe w tatrzańskich dolinach – nawet pół metra odstępu jest problematyczne. Rządowe „tak” dla skrócenia dystansu duża część rodaków (o ile nie większość) odebrała jako sygnał, że już wolno prawie wszystko. Zwłaszcza, że tej decyzji towarzyszyły też inne – choćby o zdjęciu limitów wejść do części obiektów sportowych czy kulturalnych. Ten pośpiech to pierwszy (bo nie ostatni) z grzechów – za które w tej chwili będziemy wszyscy pokutować. Są jednak i inne, popełnione znacznie wcześniej.

Decyzje oparte na „wydawało nam się”. Wydawać by się mogło, by tak nieco złośliwie strawestować wypowiedź Głównego Inspektora Sanitarnego, że na szczeblu rządowym decyzje podejmuje się – zwłaszcza w tak poważnych kwestiach – w oparciu po pierwsze o fakty, po drugie – o ekspercką wiedzę. – Wydawało nam się, że wesela będą bezpieczne – mówi, szczerze, Jarosław Pinkas, szeroko otwierając drzwi do spekulacji, co jeszcze decydentom się „wydawało” w sprawach związanych z koronawirusem (przykładem może być decyzja o przeciwnym wektorze, czyli zamknięcie lasów). Bo o tym, że trudno sobie wyobrazić wesele, odbywające się od początku do końca z poszanowaniem zasad epidemicznego reżimu sanitarnego, eksperci mówili, gdy tylko rząd zasygnalizował możliwość odmrażania imprez weselnych. Trudno spodziewać się, by mieli satysfakcję z tego, że się nie mylili. Jeśli nawet, jest ona bardzo gorzka.

Brak konsekwencji. Gdy dziś minister zdrowia mówi, że jeszcze w tym miesiącu zostanie zmienione prawo w taki sposób, by zakupów nie mogły robić osoby nierespektujące nakazu zasłaniania nosa i ust, pozostaje zadumać się – gdzie był szef resortu zdrowia (a także inni członkowie rządu) przez ostatnich kilkanaście tygodni? Obowiązek „maskowania się” wszedł w życie w połowie kwietnia, potem został złagodzony do obiektów zamkniętych i sytuacji otwartych przestrzeni, gdy niemożliwe jest utrzymanie minimalnego dystansu fizycznego – i…? Nie działa. Za granicą działa, w Polsce – nie działa. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego, będą pewnie szukać przyszli magistrzy i doktorzy zdrowia publicznego, a może i socjologii oraz psychologii. Teraz pozostaje operować na faktach. Relacje z Grecji, Chorwacji, Hiszpanii czy Włoch mają wspólny mianownik: wszędzie tam zakrywanie nosa i ust jest obowiązkowe w tych samych miejscach, co w Polsce. „I to jest bardzo przestrzegane”, „bardzo tego pilnują”, „bez maski nie wejdziesz do sklepu”, „każą się wrócić i przyjść w masce”. W Polsce – hulaj dusza, piekła nie ma. Bo z ośrodków decyzyjnych płyną komunikaty nie tylko sprzeczne, ale niejednoznaczne i świadczące o dużej bezradności państwa, które nałożyło na obywateli obowiązki bez wystarczającej podstawy prawnej i ma problem z ich egzekwowaniem, a strategia „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal” przestaje działać.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!