Chaos komunikacyjny groźny jak wirus

14.10.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nic nie wskazuje, by rząd miał strategię walki z pandemią. Ale nawet jeśli ta strategia jest, na pewno brakuje zdolności, koncepcji i możliwości jej werbalizacji. W sferze komunikacji zapanował chaos, który jest dodatkowym czynnikiem ryzyka. Nie wiadomo, kogo słuchać. Nie wiadomo, w co – i komu – wierzyć.

Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej, 8 października 2020. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

W pierwszych tygodniach pandemii wielokrotnie na portalu mp.pl chwaliliśmy rząd za bliską perfekcji komunikację ze społeczeństwem. Pomijając wyższościowe tony samego premiera, w zasadzie uniknięto wpadek. Niestety dość szybko sprawną i konkretną komunikację zaczęła – jeszcze w kwietniu – zastępować propaganda sukcesu, co w połączeniu z przestawieniem priorytetów (reelekcja Andrzeja Dudy) stanowiło mieszankę wybuchową.

Ale teraz nie czas na analizę przeszłych błędów – zbyt dużo dzieje się tu i teraz. Zamierzchłą przeszłością wydaje się nawet przełom sierpnia i września, gdy minister Adam Niedzielski obiecywał przedstawienie „recovery plan” dla systemu ochrony zdrowia. Po kilku tygodniach o tych zapowiedziach – które przecież pociągnęły za sobą decyzje, a one zdążyły przynieść określone skutki w obszarze pandemii (celowane testowanie!) – chyba nikt, a na pewno kierownictwo ministerstwa, wolałby nie pamiętać. Jednak to prosta droga do popełniania kolejnych błędów, i jeszcze następnych.

Przykład? Włoski rząd dwa dni temu oszacował, że jeśli liczba nowych ciężkich przypadków będzie utrzymywać się na zbliżonym do obecnego poziomie lub go przekraczać, system ochrony zdrowia wytrzyma dwa miesiące. Tymczasem opinia publiczna w Polsce dowiedziała się – na przestrzeni zaledwie trzech dni – że szpitale wytrzymają, gdy dziennie będzie przybywać 4-5 tysięcy nowych zakażonych (wiceminister Waldemar Kraska), 6-7 tysięcy (wiceprzewodniczący Komisji Zdrowia, poseł PiS Bolesław Piecha), i że „jesteśmy przygotowani na sytuację jeszcze trudniejszą” (to Stanisław Karczewski, były marszałek Senatu, w środę, gdy 6,5 tysiąca nowych przypadków przestało być abstrakcją). W dodatku sytuację pogarsza fakt, że lekarze – a więc ci, którzy pracują w owych szpitalach rzekomo przygotowanych na większe obciążenia – jednoznacznie mówią o bliskiej granicy wytrzymałości. A nawet – że już jest ona, punktowo, przekroczona. Zamiast spójnego komunikatu, który ostrzega i może stanowić punkt odniesienia w planowaniu działań, jest kakofonia przekazów. Zamiast informacji – dezinformacja.

Sytuację rządu komplikuje „powtórne” zakażenie byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Oficjalny przekaz, że prawdopodobnie pod koniec września wynik testu był fałszywie dodatni, już zaowocowała w mediach społecznościowych nie tylko wysypem memów, ale przede wszystkim triumfem koronasceptyków: „I już wiadomo, skąd tyle nowych przypadków, skoro połowa testów ma fałszywe wyniki”. Za dużo, w sprawie zakażenia byłego ministra, jest znaków zapytania i niejasności. Że to prywatna sprawa prof. Łukasza Szumowskiego, który już nie jest osobą publiczną? Błąd! Łukasz Szumowski jest osobą publiczną (posłem), ale przede wszystkim nigdy nie przestanie być twarzą walki z koronawirusem. Nie może być raz „ikoną walki z COVID-19”, a potem „osobą prywatną”. W tej sprawie popełniono mnóstwo błędów: o pozytywnym wyniku testu we wrześniu media dowiedziały się dobę przed tym, jak Łukasz Szumowski zakończył izolację, co wywołało falę komentarzy, że minister „wyzdrowiał w ciągu jednego dnia”.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!