Teraz – teoretycznie – możliwości są dwie. Albo tamten, wrześniowy wynik był faktycznie fałszywie dodatni (to się oczywiście zdarza), albo nie był fałszywie dodatni i u ministra objawy zakażenia rozwijały się powoli i niezauważalnie. To byłby czarny scenariusz, ale gdy w sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi, żadnego wykluczyć się nie da. Jak taki przykład wpływa na kształtowanie postaw odpowiedzialności, można się tylko – niestety – domyślać. Z pewnością podobnie jak lutowa wypowiedź ministra w sprawie maseczek, zamieszanie wokół wiarygodności testów będzie mieć dalekosiężne skutki.
Chaos panuje również w sprawie obowiązku zakładania masek w przestrzeni publicznej – tu wina rządzących jest już niekwestionowana. Rzecznik Praw Obywatelskich po raz kolejny punktuje sprzeczność z prawem rozporządzenia Rady Ministrów, zwracając uwagę na brak ustawowej delegacji i konieczność uregulowania obowiązku zasłaniania nosa i ust przez wszystkich obywateli (a nie tylko zakażonych) w ustawie – tylko wtedy będzie można uznać przepis za konstytucyjny. A kolejny sąd uznaje racje ukaranego za brak maseczki obywatela. Bo inaczej – jak już wielokrotnie sędziowie tłumaczyli – postąpić nie może.
Cała kampania, wszystkie apele o zachowywanie zasady DDM, rozbijają się o brak szacunku dla prawa i jakości legislacji. Obywatele słyszą i widzą orzeczenia sądów, słyszą przekaz rządowy, widzą policjantów nakładających mandaty, które okazują się bezprawne. Denialiści wykorzystują ten chaos (jest to najłagodniejsze ze słów, jakich można użyć w tej sytuacji) choćby w „dyskusjach” z dyrektorami szkół, wprowadzającymi – czy też próbującymi wprowadzić – obowiązek zasłaniania nosa i ust w przestrzeniach wspólnych szkół. Rząd pozostawia ich bezbronnymi.
Komunikacja w warunkach kryzysu musi być: zrozumiała, prosta, jednoznaczna, spójna. I, oczywiście, zgodna ze stanem faktycznym.
Czyli dokładnie odwrotna niż ta, jaka jest w tej chwili serwowana opinii publicznej. Koszty złej komunikacji będą liczone w tysiącach nowych przypadków. I oby to była najwyższa cena, jaką zapłacimy.
