Ostrzeżeń nie brakowało

19.10.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jestem przerażony brakiem odpowiedzialności osób prześcigających się w pomysłach na obejście obowiązujących obostrzeń. Nie szkodzicie tylko sobie, ale narażacie na niebezpieczeństwo innych, szczególnie osoby z grup ryzyka. To skrajny egoizm – napisał na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski. Minister w swoim przerażeniu nie jest odosobniony.

Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Reakcję ministra wywołały doniesienia o powoływaniu przez najbardziej pomysłowych – a może tylko zdeterminowanych – właścicieli klubów sportowych „kościołów zdrowego ciała”, zapraszających na nabożeństwa zamiast ćwiczeń. Nikt nie twierdzi, że to dobry pomysł – ale ze świecą szukać też takich autorytetów, które popierałyby decyzję rządu dotyczącą zamknięcia klubów fitness i (zwłaszcza) basenów. Nie – ograniczenia działalności, nałożenia większych obowiązków w zakresie norm bezpieczeństwa, tylko fizycznego zamknięcia. Decyzję, z której – w pewnym zakresie przynajmniej – rząd między jej ogłoszeniem a wejściem w życie (ukazaniem się rozporządzenia) zaczął się rakiem wycofywać.

To pierwsza rzecz, która przeraża. Jesteśmy w ósmym miesiącu pandemii, a rządzący nie nauczyli się tak oczywistej zasady, że mowa w sprawach zasadniczych musi być „tak-tak, nie-nie”. To znaczy – zapowiadamy tylko te ograniczenia, których jesteśmy w 100 proc. pewni, które mają swoje uzasadnienie (ograniczenia oparte na faktach, a nie na „widzimisię” urzędników), z których nie ustąpimy pod żadnym naciskiem. A następnie wprowadzamy je w takim kształcie, w jakim zostały zapowiedziane. Tymczasem rozporządzenie w części dotyczącej działalności sportowej przypomina raczej szwajcarski ser i pozostawia wiele miejsca na interpretację. A jeśli na interpretację, to również – niestety – na nadużycia. Minister zdrowia, zamiast śledzić z przerażeniem, jak Polacy udowadniają (nie pierwszy raz zresztą), że jesteśmy mistrzami świata w obchodzeniu przepisów, powinien skupić się raczej na poprawie jakości legislacji. Precyzyjne przepisy obchodzi się trudniej, zwłaszcza, gdy jest świadomość ich niechybnej egzekucji.

Przerażająca jest również płynność, by nie powiedzieć, nonszalancja, z jaką władza podchodzi do wydanych przez siebie decyzji. Nie wszystko można uzasadnić i usprawiedliwić zmiennością sytuacji i dynamiką pandemii. To zresztą bardzo niewłaściwe uzasadnienie, zwłaszcza gdy jest nadużywane: jeśli decyzje zmieniać trzeba z dnia na dzień, a nawet z tygodnia na tydzień, oznacza to, że planowanie praktycznie nie istnieje, a rząd dostosowuje swoje działania do realiów, jakie dyktuje patogen. To nie jest ani strategia, ani nawet taktyka. To wojna obronna w najgorszym tego słowa znaczeniu.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!