Diagnostyka utyka - strona 2

30.10.2020
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Nasza rozmówczyni ubolewa, że jej zawód stał się niewidzialny, a dla zarządców laboratoriów istotna jest jedynie pieczątka z nazwiskiem, bo jest przeliczalna na konkretne stawki za test.

– Jesteśmy w szpitalach na samym końcu łańcucha pokarmowego. I nie chodzi tylko o finanse – ubolewa Katarzyna Kaszuba. – Byłoby dobrze, gdyby nas wreszcie zauważono. Mimo że podpis diagnosty w tym momencie jest bardzo ważny, nadal nie liczy się to, co diagnosta sobą reprezentuje. Nie jest doceniana wiedza, doświadczenie i umiejętności.

Dodatkowo atmosfery na pierwszej linii frontu nie poprawia fakt, że ostatecznie wycofano się z proponowanego w ustawie antycovidowej zwiększenia o 100% wynagrodzeń dla pracowników ochrony zdrowia walczących z pandemią. Zgodnie z poprawkami wprowadzonymi do ustawy, pieniądze dostaną tylko ci, którzy bezpośrednio stykają się z chorymi pacjentami. Podwyżka ominie więc diagnostów, którzy pracują z materiałem zakaźnym.

– To bardzo zła wiadomość dla naszego środowiska, ilustrująca, w jaki sposób traktuje nas rząd – podsumowała Kaszuba.

Problemy z dostawami

Dr Paweł Grzesiowski wskazuje także na inne przyczyny długiego, nawet kilkudniowego oczekiwania na wyniki badań.

– Dowiedziałem się, że jedna z ważnych na rynku firm, która odpowiada za dostarczanie testów, ma problemy z zachowaniem ciągłości dostaw. Efekt jest taki, że brakuje testów w laboratoriach – poinformował ekspert.

– Ponadto napływ ogromnej liczby testów doprowadził do tego, że niektóre laboratoria nie są w stanie przyjmować próbek, ponieważ nie są w stanie przerobić tych, które wpłynęły wcześniej – stwierdził Grzesiowski. – Wykonując duże ilości testów, a laboratoria maksymalnie wykorzystują dobowe przepustowości, konieczne jest serwisowanie urządzeń czy powtarzanie niektórych badań. A to wydłuża cały proces. Dodatkowo otrzymujemy z niektórych województw informacje, że pojawiają się ograniczenia w wystawianiu zleceń na wymazy. Odebrałem dzisiaj dwa telefony z lubuskiego z informacją o tym, że lekarz rodzinny mimo potwierdzonej choroby u osoby z rodziny nie zlecił testów pozostałym pacjentom z tej samej rodziny. Podobne sygnały dotarły do mnie z województwa lubelskiego.

W systemie za kilka dni

Marek Twardowski, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie oraz lekarz POZ w województwie lubuskim zapewnia, że lekarzom rodzinnym nikt nie narzuca jakiejkolwiek reglamentacji testów.

– Jak na niewielkie województwo lubuskie zlecamy bardzo dużo testów – stwierdził wiceprezes Federacji PZ. – Niestety, ich celność wynosi 80-90%, a w niektórych praktykach do 100%. Testujemy każdego pacjenta, którego według naszej wiedzy należy przetestować. Zapewniam, że nikt na nas nie wpływa. Wąskim gardłem jest przepustowość laboratoriów oraz liczba zatrudnionego tam personelu.

– Nawet jeżeli wymaz zostanie pobrany tego samego dnia, zaraz po wystawieniu zlecenia, to i tak na wynik trzeba poczekać kilka dni – wskazał Marek Twardowski. – Wynik powinien być dostępny już kolejnego dnia. Zastanawiam się, w jaki sposób ZUS będzie pozyskiwał informacje z EWP, kiedy są one wpisywane do systemu z kilkudniowym opóźnieniem. Pozostaje to dla mnie nieodgadnioną zagadką.

– Jako lekarze, patrząc na ułomne funkcjonowanie państwa, zachowujemy się logicznie i odpowiedzialnie: prosimy pacjentów, żeby ze względu na dobro własne i dobro ogółu zostawali w domach – podsumował Marek Twardowski.

Rząd, żeby zniwelować skutki długiego oczekiwania na testy i uniknąć sytuacji, w której potencjalnie zakaźni pacjenci rozprzestrzeniają wirusa, w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii objął obowiązkową kwarantanną także osoby oczekujące na wynik testu.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!