Skąd różnice w liczbie zgonów?

09.12.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia podało informację o 92 zgonach z powodu COVID-19. To najmniejsza od wielu tygodni wartość. Jednak już we wtorek liczba zgonów była ponad pięć razy wyższa, a w środę wyniosła 568 osób. Skąd te wahania?

Fot. Włodzimierz Wasyluk

– Ja bym się nie przywiązywał do liczb. Zwłaszcza że statystyki są dziwne. Dlaczego jednego dnia jest 90 zgonów, a przez wszystkie pozostałe 400-500 zgonów? Coś z tą statystyką musiało nie zagrać, bo to jest niemożliwe – mówił w TVN24 prof. Krzysztof Simon, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych na Dolnym Śląsku, odnosząc się do poniedziałkowego raportu resortu zdrowia.

Rzeczywiście, od wielu tygodni widać ogromną różnicę w liczbie zgonów raportowanych od wtorku do soboty i tych, które resort zdrowia podaje w niedzielę i w poniedziałek. Różnice sięgają niekiedy kilkuset procent, a sposób ich podawania – zarówno przez ministerstwo jak i, w ślad za tym, media, sugeruje, że raport dotyczy zgonów, do których doszło w ciągu ostatnich 24 godzin. To jest jednak daleko idące uproszczenie.

Weekendowe statystyki dotyczące liczby zakażonych od początku były obarczone grzechem niewiarygodności, gdyż – jak tłumaczył jeszcze w kwietniu ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski – w weekendy lekarze mieli zlecać mniej badań PCR, a choć laboratoria badania wykonywały, w grę wchodziły również problemy logistyczne z dostarczaniem próbek do laboratoriów. W tej chwili z testami w weekendy jest jeszcze gorzej: najwięcej nadal zlecają ich lekarze POZ, którzy w soboty i niedziele nie pracują. Tak naprawdę efekt zleceń wystawionych w poradniach POZ widać w danych dopiero w środę. Problemem jest też to, co widać po raportach z ostatnich dwóch poniedziałków, że w niedzielę laboratoria, które przejęły obowiązek wprowadzania danych do systemu, najwyraźniej (przynajmniej w większości) tego nie robią. Można zaryzykować twierdzenie, że jeśli chodzi o liczbę potwierdzonych zakażeń, w pełni wiarygodne (oczyszczone z czynników zakłócających) dane mamy od środy do soboty. Niedziela, poniedziałek nie mówią o sytuacji epidemicznej nic, a dane z wtorku – jedynie częściowo. Wniosek: analizować trzeba dane z całego tygodnia, nie z pojedynczych dni.

Podobna sytuacja jest ze zgonami, choć z innych przyczyn. Dlaczego „ludzie nie umierają” w soboty i niedziele (czyli czytamy i słyszymy o radykalnie niższej liczbie zgonów w niedziele i poniedziałki)? Umierają tak samo często, jednak – jak wynika z zebranych przez nas informacji – do raportów trafiają z dużym opóźnieniem. Większym – o kilkadziesiąt, a nawet więcej godzin, niż ci, którzy umrą od poniedziałku do piątku. Dokumentacja zgonu musi przejść całą ścieżkę biurokratyczną, a w weekendy pion administracyjny szpitala (dyrekcja) nie pracuje.

Raporty o zgonach przekazują wojewódzkie stacje sanepidu, na podstawie danych ze stacji powiatowych, które z niektórych szpitali otrzymują je z opóźnieniem lub wręcz zbiorczo z kilku dni (najczęściej właśnie chodzi o dni weekendowe), zdarza się, że szpitale przekazują dane od piątku do poniedziałku na przykład we wtorek. Niezależnie od tego, że liczba zgonów z powodu COVID-19 może być niedoszacowana (zgony, do których doszło w domu, przed wykonaniem testu), na dane, którymi dysponujemy, również trzeba patrzeć w sposób zbiorczy, porównując tydzień do tygodnia, bez analizy poszczególnych dni.

Zobacz także
  • Zbiorcze i opóźnione informowanie o zgonach
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!