O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad pandemią

22.12.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Nie będzie obowiązkowej kwarantanny dla tych, którzy wrócili z Wielkiej Brytanii, choć takie dyskusje się toczyły. Rząd nie podjął decyzji wobec tysięcy rodaków – trudno oszacować ich liczbę, tylko bezpośrednimi samolotami w ostatnim dniu zdążyło przylecieć do Polski 10 tysięcy osób, choć od 28 grudnia z obowiązkową kwarantanną muszą się liczyć wszyscy, którzy wrócą zza granicy transportem zorganizowanym.

Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta

Trudno uniknąć wrażenia, że w sprawie zagrożenia pandemią – abstrahując od wykrytej w Wielkiej Brytanii mutacji SARS-CoV-2, bardziej zakaźnej niż dominująca do tej pory – w głowach decydentów toczył się w ostatnich dniach prawdziwy bój. Z jednej strony – wierność polskiej tradycji i niechęć do podejmowania decyzji, które bezpośrednio uderzyłyby w obchodzenie świąt Bożego Narodzenia (gdzieś w tle, bardzo wyraźnie, niechęć również do nakładania dalszych ograniczeń na przedświąteczny handel), z drugiej – świadomość, że „coś trzeba koniecznie zrobić”.

Stąd otwarte centra handlowe, nad którymi powinien wyświetlać się napis: „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”, bo o ile w pierwszych dwóch, trzech dniach po otwarciu można było odnieść wrażenie, że zarówno handlowcy jak i klienci przejęli się regułami (dystans, dezynfekcja, maseczki – i to prawidłowo założone), o tyle w tej chwili zdecydowana większość klientów maseczki nosi z ułańską fantazją, a na pewno – z odsłoniętym dumnie (?) nosem, zaś o dystans jest coraz trudniej. A jednak handel się kręci. Przestanie dopiero 24 grudnia wczesnym popołudniem – na ponad trzy tygodnie.

Jeszcze wyraźniej niechęć do nakładania ograniczeń widać w kwestiach obostrzeń dotyczących przemieszczania się i kwarantanny. Można byłoby wprawdzie powiedzieć, że Polska nie ma powodów, by nakładać na obywateli taki reżim, jak Włochy czy Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów w poniedziałek i w niedzielę odnotowano po około 20 tysięcy przypadków zakażenia, w Polsce – odpowiednia 4,6 i nieco ponad 8 tysięcy. Różnica jest taka, że w Polsce nawet rzecznik rządu (w poniedziałek) stwierdził, że faktyczna liczba zakażonych może być dużo większa. A liczba testów, które wykonujemy codziennie, przestaje cokolwiek o przebiegu pandemii mówić.

Tym bardziej logiczne – jak się wydaje – byłoby prewencyjne zamknięcie kraju w te dni, w które kontaktów społecznych (choćby w ścisłym gronie bliskiej rodziny, ale tego nie można zakładać, bynajmniej) będzie najwięcej. Czyli w święta. Zamknięcia Polaków w czterech ścianach rząd – mimo całej retoryki, apeli o odpowiedzialność etc. – chciał uniknąć najbardziej. Dlatego od początku mówiono o zakazie przemieszczania się w noc sylwestrową (jakby nie było wiadome, że to wcale nie ten wieczór i nie ta noc sprzyja rodzinnym „migracjom”). Dlatego nie rozważano (a jeśli rozważano, to nigdy tego nie nagłośniono) objęcia kwarantanną – choćby kilkudniową, zakończoną testem PCR – osób przyjeżdżających na święta zza granicy. Taką decyzję, żeby miała jakikolwiek sens, należałoby oczywiście ogłosić wcześniej. Teraz zaowocowałaby wyłącznie gniewem społecznym. Kwarantanną objęci więc będą ci, którzy przekroczą granicę Polski 28 grudnia (i później), choć jest oczywiste, że najwięcej osób przyjedzie do Polski przed 24 grudnia.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!