Pierwsi w rankingu

27.01.2021
Łukasz Andrzejewski
specjalnie dla mp.pl

Fenomen izraelskiego programu szczepień przeciwko COVID-19 elektryzuje od kilku tygodni cały świat. Walka z koronawirusem jest tematem numer jeden w agendzie każdego rządu od New Dehli i Warszawy po Waszyngton i Kapsztad, które, razem ze zmęczonymi pandemią społeczeństwami, nerwowo wyczekują przełomu albo przynajmniej poszukują inspiracji do budowy własnej strategii – że skoro gdzieś i ktoś daje sobie radę, to może i my w końcu damy radę.

Tel Awiw. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta

Izrael, gdzie do dzisiaj zaszczepiono blisko 45 proc. populacji, skupił na sobie uwagę światowej opinii publicznej. Po raz kolejny w kwestii zdrowia i jak zwykle – nie bez powodu. I znów wszyscy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że niewielki kraj na bliskowschodniej pustyni, w historycznie kłopotliwym miejscu, otoczony przez zaprzysięgłych wrogów, mający dodatkowo pełno (wydaje się, że nierozwiązywalnych) problemów wewnętrznych, tak dobrze radzi sobie z pandemią? Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać poza katalogiem przewidywalnych stereotypów, a często też zwyczajnie już nieaktualnych kontekstów.

W sensie konstrukcji państwa i specyfiki działania instytucji publicznych Izrael cały czas pozostaje dla ludzi z Europy zagadką. Ale wskutek pandemii coraz mniej kojarzoną z turystyką, pielgrzymkami i powierzchownymi opiniami na temat bliskowschodnich konfliktów, lecz bardziej – w związku z nadzwyczaj skuteczną, bo kompleksową, systematyczną i solidarną organizacją systemu ochrony zdrowia.

Niełatwe pytania i odpowiedzi

Przede wszystkim, a jest to jedna z najpopularniejszych w Polsce teorii, Izraelowi „się udaje”, bo to mały kraj, przez co stosunkowo łatwo zorganizować tam skuteczny ilościowo system szczepień. Oczywiście, w przeciwieństwie do krajów, gdzie populacja i powierzchnia są większe, co utrudnia logistykę całego procesu. Gdyby tak było, to sukces mogłyby ogłosić choćby bogata i zdyscyplinowana Szwajcaria, stabilna Dania i Belgia czy niedaleka Słowacja, gdzie przeprowadzono bezprecedensowy eksperyment przetestowania na obecność koronawirusa wszystkich obywateli kraju.

Tymczasem nic z tego. Rozwinięte kraje Europy pozostają daleko w tyle nie tylko za Izraelem, ale też Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, gdzie dotychczas zaszczepiono około jedną dziesiątą społeczeństwa. W Europie według oxfordzkiego serwisu Our World in Data przoduje Wielka Brytania, która i tak dotychczas zaszczepiła cztery razy mniej osób niż Izrael. Następne są Włochy i Niemcy, gdzie zaszczepiono odpowiednio 2,4 oraz 2,1 proc. społeczeństwa. To dla całej Europy znaczący sygnał, który wiele mówi zarówno o pomyśle na walkę z COVID-19, jak i szerzej – o organizacji i realnej (czyli mierzonej szybkością i skutecznością reakcji na bardzo konkretne zagrożenie) jakości funkcjonowania systemów zdrowia w Europie.

Na odważnie realizowaną strategię w dramatycznym momencie w historii zdrowia publicznego spowodowanym przez pandemię koronawirusa Izraelczycy pracowali od ponad 70 lat, budując jedno z najlepiej zorganizowanych, bo stale uczące się na własnych i cudzych błędach państwo na świecie.

Gdy w „spokojnych czasach”, wiosną 2017 roku rozmawiałem o przyczynach sukcesu Izraela w onkologii w Tel Awiwie z Miri Ziv, wówczas dyrektor generalną, a dzisiaj wiceprezeską Izraelskiego Towarzystwa Walki z Rakiem, usłyszałem wypowiedziane z uśmiechem zdanie: „Państwo żydowskie jest faktycznie świetnie zorganizowane. Świetnie, mimo wszystko”. I właśnie „mimo wszystko” jest sformułowaniem, które stanowi ważny, jeśli nie najważniejszy klucz do zrozumienia sukcesu Izraela w budowie programu szczepień.

Twierdzenie, że Izrael jest świetnie zorganizowany, może wydawać się na początku co najmniej dziwne. Doświadczają tego przede wszystkim ci, którzy przylatują tam z krótką wizytą. Hałas, chaos, a nawet bałagan i zaskakujące zwyczaje, bo jak inaczej nazwać widok na przykład nastolatków z wielkimi plecakami i karabinami, którzy tłoczą się na stacjach kolejowych albo ultraortodoksyjnego Żyda, który w piątkowy wieczór idzie środkiem kilkupasmowej drogi, nie zwracając na nic uwagi. To jednak tylko efektowne dodatki w skomplikowanym – i w kryzysie szczególnie pouczającym – doświadczeniu życia w Izraelu.

Spór, a nawet bolesny konflikt jest w Izraelu faktem, który, niezależnie od stopnia zaangażowania w sprawy publiczne, bezpośrednio dotyka każdego, kto tam żyje. Służba wojskowa, będąca fundamentem bezpieczeństwa całego kraju, jest powszechna, ale nie dla haredim, najbardziej religijnych Żydów, którzy jednocześnie kwestionują status państwa Izrael. Co zrobić z Zachodnim Brzegiem? Jak traktować budzące kontrowersje na całym świecie osadnictwo żydowskie? Jak ułożyć relacje (również w kwestii pandemii) z Palestyńczykami w Izraelu, Autonomii Palestyńskiej? Jak pielęgnować i jednocześnie skutecznie zarządzać pamięcią o zbrodniach Holokaustu? Wreszcie, jak ustabilizować coraz bardziej nieprzewidywalną politykę wewnętrzną? Wciąż istnieje bolesna dysproporcja w szansach życiowych urodzonych w Izraelu sabrów i stanowiących elitę Izraela aszkenazyjczyków, a Żydów sefardyjskich i pochodzących z Etiopii Falaszów.

Problemem są też sprawy bieżące. Nad urzędującym premierem ciążą zarzuty kryminalne, a jego były koalicjant, obecnie szef nacjonalistycznej partii Yisrael Beit Einu, kontrowersyjny Avigdor Lieberman, oskarża go o śmierć czterech tysięcy osób z powodu COVID-19. Twarde podziały pomiędzy lewicą i prawicą, historycznie wpisane w genezę Izraela (formacyjny spór między socjalistyczną Mapai Dawida Ben-Guriona i prawicową Herut Menachema Begina), przybierają w ostatnich latach brutalną postać, kojarzoną raczej z pogrążonymi w populistycznym kryzysie demokracjami Europy Środkowej i Wschodniej, niż ze stabilnymi krajami Zachodu ceniącymi jakość kultury politycznej, stanowiącej warunek rozwoju gospodarczego.

Każda z tych kwestii zawsze pojawia się, jako problem i znak zapytania w dyskusji nad fenomenem Izraela – w obszarze bezpieczeństwa (jak mały kraj tak szybko i właściwie niepostrzeżenie stał się mocarstwem nuklearnym), nauce i technologii (skoro Izrael jest zawsze na granicy wojny, to skąd cierpliwość i spokój, niezbędne w procesie powstawania innowacji) oraz oczywiście w zdrowiu (przecież skuteczne i kompleksowe systemy ochrony zdrowia buduje się przez dekady, inwestując w to ogromne pieniądze). Jednocześnie – zarówno armia, nowe technologie i nauka stanowią fundament cywilizacyjnego sukcesu Izraela, z którego dumni są tam wszyscy: niezależnie od tego, skąd pochodzą, na kogo głosują i jaki kolor, jeśli w ogóle, kipy noszą.

Historia i przyszłość – naczynia połączone

Od momentu podpisania 14 maja 1948 roku Deklaracji Niepodległości Izraelczycy wiedzieli, że budowa publicznego i silnego systemu ochrony zdrowia jest kluczową gwarancją bezpieczeństwa dla młodego państwa, do którego przybywali żydowscy imigranci z całego świata. Silne państwo wraz z scentralizowaną administracją obejmującą sprawy zdrowia było już w połowie lat 90. XIX wieku ważnym postulatem Teodora Herzla, ideowego i politycznego patrona współczesnego Izraela.

Liderzy polityczni państwa po 1948 roku, niezależnie od dzielących ich różnic, nigdy nie lekceważyli znaczenia spraw zdrowia. Jest w tym sporo izraelskiego pragmatyzmu – jak można chcieć budować cokolwiek, a zwłaszcza nowe państwo, jeśli jego obywatele i obywatelki nie będą mieli się gdzie i jak skutecznie leczyć.

Izrael, bodaj jedyne miejsce na świecie, które tak wiele czerpie z historii i jednocześnie jest obsesyjnie skoncentrowane na przyszłości, realizuje unikalny model polityki zdrowotnej. Przede wszystkim w wymiarze instytucjonalnym, bo izraelskie szpitale, jak Sheba koło Tel Awiwu, Haddasa w Jerozolimie czy Rambam w Hajfie, należą do światowej czołówki. Ale oprócz tego jest aspekt, niech będzie, codzienny, którego doświadczyłem dosłownie na własnej skórze. Podczas remontu boleśnie zraniłem się w nogę i pomocy – na tyle fachowej i kompletnej, że nie było potrzeby wzywania pogotowia – udzieliła mi dwudziestoletnia sąsiadka, która właśnie wróciła z ćwiczeń wojskowych. Podobnie było wtedy, gdy obserwowałem koszmarny wypadek motocyklowy na przejściu dla pieszych w Hajfie – natychmiast zbiegło się mnóstwo osób. Jednak nie gapiów perwersyjnie obserwujących cudze cierpienie, tylko chętnych i świetnie przygotowanych w zakresie pierwszej pomocy.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!