Sytuacja epidemiczna w Europie Zachodniej

28.01.2021
Z Lizbony Marcin Zatyka
Z Rzymu Sylwia Wysocka
Z Paryża Katarzyna Stańko
Daniel Zyśk

Rząd Portugalii wezwał inne państwa UE do pomocy w walce z epidemią COVID-19. Ma ona polegać m.in. na przyjmowaniu przez szpitale innych krajów Portugalczyków zakażonych koronawirusem.

Jak powiedział podczas środowej konferencji w Lizbonie sekretarz stanu ds. zdrowia Antonio Lacerda Sales, władze Portugalii w najbliższym czasie "sfinalizują procedurę ubiegania się o zagraniczne wsparcie".

Według planów rządu Antonia Costy pomoc, jakiej państwa UE mogłyby udzielić Portugalii, nie ogranicza się tylko do przyjmowania chorych pacjentów, ale również może dotyczyć dostaw sprzętu medycznego i ochronnego.

Media twierdzą, że wśród dwóch unijnych krajów, z którymi rząd Portugalii prowadzi już zaawansowane rozmowy o pomocy w walce z epidemią, są Hiszpania oraz Niemcy.

W środę lizboński tygodnik "Expresso" ujawnił, że służby medyczne Portugalii prowadzą już w sprawie transferu pacjentów rozmowy z władzami wspólnoty autonomicznej Galicji, na północnym zachodzie Hiszpanii. Gazeta twierdzi, że zainfekowani Portugalczycy mieliby trafić na oddziały intensywnej terapii w szpitalu w Vigo.

Od początku stycznia w Portugalii systematycznie rośnie liczba osób hospitalizowanych z powodu zakażenia koronawirusem. Notowane powyżej 10 tys. przypadków dzienne infekcje ograniczają też możliwości pracy pięciu polowych szpitali. Ich kierownictwo twierdzi, że już podczas najbliższego weekendu może w nich zabraknąć łóżek.

W środę ministerstwo zdrowia Portugalii poinformowało, że nasila się epidemia COVID-19. Podczas ostatniej doby w kraju zanotowano rekordową liczbę zakażeń oraz zgonów, odpowiednio 15 tys. i 293. Nienotowana wcześniej jest też liczba zainfekowanych koronawirusem pacjentów w szpitalach - 6,6 tys.

Premier Norwegii Erna Solberg ogłosiła w środę zamknięcie od północy z czwartku na piątek granic dla osób nie mieszkających w tym kraju. O zawleczenie nowych przypadków COVID-19 posądzani są m.in. pracownicy tymczasowi z Polski. "Widzimy, że wiele krajów nie monitorowało zmutowanych wersji koronawirusa w takim stopniu jak my" - oświadczyła Solberg.

Zakaz wjazdu nie będzie dotyczyć przedstawicieli niektórych ważnych społecznie zawodów, w tym służb medycznych ze Szwecji i Finlandii. Odbije się natomiast na pracownikach tymczasowych, którzy do 12 marca nie będą mogli wjechać do Norwegii.

W ostatnich dniach rząd Norwegii był krytykowany przez opozycję za brak skutecznych działań w przeciwdziałaniu importowi nowych zakażeń. Media donosiły, że mimo wprowadzenia obowiązku poddania się testom na granicy oraz kwarantannie wielu przyjezdnych tego nie robiło w obawie przed utratą pracy. Telewizja NRK podała, że w pierwszych dwóch tygodniach stycznia w Norwegii testom na COVID-19 poddało się 17 tys. osób z Polski oraz Litwy. W tym samym okresie sieci komórkowe odnotowały 32 tys. kart SIM z tych krajów.

Jak podała agencja prasowa NTB w środę wykryto ognisko koronawirusa wśród robotników z zagranicy, w tym z Polski, remontujących budynek Pressens hus w Oslo. Potwierdzono 34 zakażenia, a 146 osób przebywa na kwarantannie.

Zdaniem szefa organizacji norweskich pracodawców Ole Erika Almlida zamknięcie granic "będzie mieć dramatyczne konsekwencje dla gospodarki kraju". Szczególnie uzależnionymi branżami od siły roboczej z Europy Środkowo-Wschodniej są przemysł stoczniowy oraz budownictwo.

W gminie Nordre Foll pod Oslo, gdzie w zeszłym tygodniu potwierdzono ognisko brytyjskiej wersji koronawirusa, zarejestrowano do tej pory 69 przypadków takiego zakażenia. Rząd zamknął stolicę Norwegii oraz 10 okolicznych gmin, a w kolejnych 15 wprowadzono dodatkowe restrykcje.

Rząd federalny Szwajcarii ogłosił w środę, że jest gotowy przeznaczyć 1 mld franków (ok. 930 mln euro) na badania przesiewowe osób, które nie wykazują objawów infekcji SARS-CoV-2. Celem jest sprawniejsze wykrywanie ognisk zakażeń.

Szacuje się, że ponad połowa ludzi, którzy zainfekowali się koronawirusem, zakaziła się poprzez osoby, które przechodzą zakażenie bezobjawowo i nie są go świadome - przekazano w rządowym komunikacie.

Rząd postanowił więc finansować szybkie badania na obecność koronawirusa, które będą przeprowadzane u osób niewykazujących objawów SARS-CoV-2, na przykład w szkołach, domach opieki czy zakładach pracy. Ma to pozwolić na sprawniejsze wykrywanie nowych ognisk zakażeń i powstrzymywanie ich we wczesnej fazie rozwoju, a tym samym lepszą ochronę przed koronawirusem osób najbardziej narażonych na ciężki przebieg choroby.

Negatywne wyniki testów przesiewowych nie będą musiały być zgłaszane władzom sanitarnym, w wypadku pozytywnego rezultatu przeprowadzane będą dokładniejsze badania metodą PCR.

W komunikacie podkreślono, że masowe testowanie ludności jest szczególnie ważne, ponieważ w Szwajcarii szerzą się nowe, bardziej zaraźliwe warianty SARS-CoV-2. 10 proc. nowych infekcji w kraju powiązanych jest z brytyjskim wariantem koronawirusa - ostrzegł minister zdrowia Alain Berset. Szczegółowy plan przeprowadzania badań mają przygotować władze poszczególnych kantonów.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!